Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 03:18
Reklama KD Market

Autoamputacja uratowała życie

31-letni Jonathan Metz spędził dwa dni w piwnicy z ręką uwięzioną w zepsutym piecu. Gdy poczuł zapach gnijącego ciała, zdał sobie sprawę, że jedynym ratunkiem jest amputacja. Zacisnął opaskę na przedramieniu i zaczął ciąć. Robotę prawie ukończył, lecz nie zdołał się uwolnić.


 


Trzeciego dnia nieobecnością Metza zaniepokoili się jego przyjaciele. Zadzwonili na policję, ta wezwała straż pożarną. Strażacy rozcięli piec.


 


Lekarze, którzy zdali sprawozdanie z męki Metza twierdzą, że próba amputacji ręki uratowała mu życie, niedopuszczając do rozprzestrzenienia się infekcji ze zgangrenowanego ramienia na resztę organizmu.


 


Po dwóch dniach nieobecności w pracy i na wcześniej zaplanowanym meczu kolega Metza Luca DiGregorio udał się do jego domu. Metz nie otworzył. Jego pies żałośnie skomlał pod drzwiami.


 


Gdy strażacy rozwalili piec, ręka ofiary odpadła. W czasie akcji ratunkowej mężczyzna szeptał coś niezrozumiale, po czym stracił przytomność.


 


Dr David Shapiro twierdzi, że bez pomocy Metz nie miał szans na przeżycie do końca dnia. Teraz czeka go długie leczenie. Musi poddać się operacji przygotowania ręki do protezy, co wymaga usunięcia ciała, które może być już dotknięte gangreną, a następnie przytwierdzenia skóry i mięśni do kości.


 


Jonathan Metz mieszkał w Hartford w Connecticut sam. Jego rodzina żyje w Karolinie Północnej.



(AP – eg)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama