Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 06:20
Reklama KD Market

Derrick Rose specjalnie dla „Dziennika na Sportowo”: „Chcemy zagrać w play-offs”

    Derrick Rose to dziś zawodnik na ktόrym opiera się gra Chicago Bulls. Trudno dziś wyobrazić sobie drużynę chicagowską bez młodego rozgrywającego, choć z drugiej strony... można ją było całkiem niedawno taką zobaczyć. Gdy Rose leczył kontuzję lewego nadgarstka i nie wystąpił w czterech kolejnych meczach Bulls wyglądali jak zbieranina pojedynczych graczy, ktόrzy nie bardzo wiedzą co mają robić na parkiecie. Nie było zawodnika, ktόry wziąłby na siebie odpowiedzialność w najważniejszych chwilach, ktόry poderwałby drużynę w momentach kryzysu, ktόry poprowadziłby ją do zwycięstwa. Dziś to właśnie dzięki grze Derricka Rose’a Chicago wciąż ma nadzieje, że sezon nie skończy się wraz z końcem rundy zasadniczej. Choć będzie bardzo trudno.

    Derrick Rose 25 maja 2008 roku zdeklarował się przystąpić do draftu NBA. Został wybrany z numerem pierwszym przez Bulls. W 2009 roku w wygrał konkurs Skills Challenge podczas meczu gwiazd i tym samym został najwszechstronniejszym rozgrywającym NBA. Na koniec sezonu 2008–09 został wybrany debiutantem roku (rookie of the year).  W swoim debiucie w meczu fazy playoff zdobył 36 punktów i wyrównał rekord Kareema Abdulla Jabbara względem najwyższej zdobyczy punktowej w debiutanckim meczu playoff.


    15 stycznia 2010, w meczu przeciwko Washington Wizards rozgrywający Byków, zdobywając 37 punktów, ustanowił swój nowy rekord kariery.


    – Derrick, na początek chciałbym zapytać jakie to było uczucie, gdy w 2008 roku byłeś wybierany z numerem 1 w drafcie i co czułeś mając świadomość, że zagrasz w drużynie ze swego rodzinnego miasta?


    To było jak spełnienie marzeń. Już samo to, że dostałem szansę gry w NBA miało dla duże znaczenie. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się znaleźć w tej lidze.


    – Dzięki temu, że grasz w Chicago twoje mecze w United Center ogląda zapewne rodzina i znajomi...


    Tak, rzeczywiście. Są chyba na każdym meczu. Przychodzi rodzina, przychodzą przyjaciele, przychodzą starzy znajomi jeszcze z czasόw szkoły średniej, koledzy z zespołu koszykόwki, nawet nauczyciele, dlatego cieszę się, że gram tutaj.


    – Od momentu jak dostałeś się do NBA twoja kariera nabrała niesamowitego rozpędu. Zostałeś wybrany debiutantem roku, poprowadziłeś zespόł do play-offs i niesamowitych meczόw z Bostonem, w tym roku zostałeś wybrany do meczu gwiazd, a od twoich koszulek lepiej sprzedają się już tylko koszulki Kobiego, LeBrona i Dwighta Howarda...


    To rzeczywiście coś niesamowitego. Ale chcę grać najlepiej jak potrafię, pomόc moim kolegom z zespołu, drużynie ktόra dała mi tę szansę i jestem zadowolony, że w jakiś sposόb mi się to udaje.


    – Jakim doświadczeniem   był dla ciebie udział w meczu gwiazd, zwłaszcza w tej ogromnej hali w Dallas?


    To było bardzo fajne doświadczenie. Możliwość gry w jednym zespole z najlepszymi zawodnikami, czy też pokazania się tak olbrzymiej publiczności to było coś najlepszego czego doświadczyłem w życiu. Mam nadzieję, że to mnie nie zepsuje (śmiech).


    – Byłeś kontuzjowany na początku sezonu, opuściłeś niemal wszystkie mecze sparingowe. Jaki to miało wpływ na twoja grę na początku sezonu?


    Kontuzje się zdarzają, taki jest sport. Zawsze trzeba dawać z siebie wszystko. Na pewno jednad miało to jakiś wpływ na to jak grałem. Nie miałem wystarczająco energii, nie grałem tak jak to potrafię, ale już jest po wszystkim.


    – Dwukrotnie byłeś kontuzjowany po starciach z Dwightem Howardem. Nie obawiasz się atakować kosza gdy stoi pod nim olbrzymi zawodnik?


    Nie boję się. To jest koszykόwka, taka jest moja rola, tak gram i tak będę grał.


    – Dwight podobno przeprosił cię zaraz po incydencie...


    Tak, przysłał mi od razu sms-a. Ale nie mam do niego żalu, bo taka jest koszykόwka, jeśli walczysz, to w pewnym momencie trafisz na kogoś silniejszego i wylądujesz na parkiecie. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Trzeba wstać i się otrząsnąć.


    – Zespόł ma obecnie kłopoty, mieliście słabsze mecze spowodowaną plagą kontuzji. Teraz wracacie do zdrowia. Ciągle wierzysz w awans do play-offs?


    Tak ale musimy teraz wygrywać, nie ma innego wyjścia. Wygraliśmy niedawno dwa mecze z rzędu, ale wciąż jesteśmy za Toronto. Nasze cele się nie zmieniają, chcemy zagrać w play-offs ale by to osiągnąć musimy dogonić Toronto. Musimy więc wygrywać i nie oglądać się na to co robią inni.


    – W takim razie powodzenia, dziękuję za rozmowę


Rozmawiał:


Daniel Bociąga


 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama