Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 08:23
Reklama KD Market

Bohaterowie zimy


Dobiegający właśnie końca sezon zimowy polscy ulubieńcy kibicόw z całą pewnością mogą uznać za udany. Justyna Kowalczyk wygrała wszystko co tylko mogła wygrać. W Vancouver zdobyła komplet medali, choć jeszcze rok wcześniej, podczas Pucharu Świata w Whistler mόwiła, że nic nie może obiecać bo trasy jej zupełnie nie pasują. Dodawała wtedy, że o złoto na pewno będzie walczyć ale dopiero... w Soczi. I choć w Vancouver jaśniej błyszczała gwiazda Marit Bojergen, to ten sezon na pewno należał do polskiej Krόlowej Śniegu. W Pucharze Świata wygrała wszystko co tylko mogła wygrać, a do tego dochodzi jeszcze zwycięstwo w prestiżowym i morderczym Tour de Ski.


 


Adam Małysz po słabszym początku sezonu do Vancouver wcale nie jechał w roli faworyta. Walka o złoto miała rozegrać się pomiędzy Szwajcarem Simonem Ammanem a Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem. Tymczasem Polak był jedynym, ktόry postraszył fenomenalnego Szwajcara. Czynił to także w pόźniejszych startach w Pucharze Świata i pozytywnej oceny tego sezonu nie zatrze pechowe, bo najgorsze dla sportowca czwarte miejsce podczas Mistrzostw Świata w lotach. Adam zapowiada, że w przyszłym sezonie jeszcze będzie startował, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że kariera skoczka z Wisły powoli dobiega końca.


 


Dobiega końca Małyszomania, czy czas więc na Kowalczykomanię? Chyba nie...


 


Przede wszystkim Adam Małysz i Justyna Kowalczyk to dwa rόżne charaktery. Wszyscy kibice skokόw, a także ci, ktόrzy skokami zarazili się w sezonie 2000/2001 kiedy to zaświeciła się gwiazda Małysza pamiętają początki wybuchu tej entuzjastycznej sympatii do wąsatego skoczka z kolczykiem w uchu. Pamiętają jak Adam z rozbrajającą szczerością mόwił, że nie wie dlaczego tak dobrze skacze, że koncentruje się tylko na tym by oddać dwa rόwne skoki a pomiędzy nimi zajada bułkę z bananem. Pamiętają rywalizację najpierw z Martinem Schmittem a pόźniej ze Svenem Hannavaldem. Rywalizację, ktόra w sezonie 2002/2003 miała miejsce nie tylko na skoczni. Polscy „kibice”, a raczej chuligani znudzeni przerwą w sezonie piłkarskim postanowili przenieść się ze stadionόw pod skocznie. W Harrachowie Hannavald został obrzucony śnieżkami, w Zakopanem jego startowi towarzyszyły potężne gwizdy. W 2002 roku jako kibic wybrałem się pod Wielką Krokiew i w związku z tym, że autokar z naszą grupą dojechał na miejsce stosunkowo pόźno nie miałem już szans na zajęcie miejsca na trybunach, więc tonąc po pas w śniegu prόbowałem wdrapać się na miejsce skąd mogłbym obserwować rywalizację najlepszych skoczkόw (przez dwa zawody w Zakopanem oglądało 150 tys. kibicόw). Pierwsze zawody wygrał wόwczas Fin Matti Hautameki, ktόrego publiczność fetowała, gdyż pokonał Svena Hannavalda (Adam Małysz był siόdmy, drugiego dnia zwyciężył). Sytuację na skoczniach udało się opanować dopiero po wielu interwencjach samego Adama Małysza. Tak wielki wpływ miał na kibicόw.


 


Justyna Kowalczyk właściwie przychodzi na gotowe. To znaczy nie ma już wielkiego głodu sukcesu Polaka w sportach zimowych. Do sukcesόw przyzwyczaił nas Mistrz Adam. Justyna jest jego wielką spadkobierczynią. Na niej teraz spoczywa odpowiedzialność za to byśmy co roku znόw przeżywali emocje i wzruszenia. Ale jej triumfy nie będą dla nas taką niespodzianką. Ona po prostu MA wygrywać i znając jej charakter, wolę walki i chęć zwyciężania – BĘDZIE. Na pewno na trasach dopingować ją będą polscy kibice, na pewno trzymać kciuki będą wszyscy oglądający transmisje telewizyjne, ale to już nie to samo...


 


Na koniec słow parę o rόżnicy charakter narciarki z Kasiny Wielkiej i skoczka z Wisły. Przed sezonem Justyna narzekała, że otrzymała kurtkę, w ktόrej jest jej zimno. Prόbując wtrącić się do dyskusji o sprzęcie Adam Małysz delikatnie napomknął, że on otrzymał taką samą kurtkę i jemu zimno nie jest. Na to Justyna odpowiedziała, że Małysz niech lepiej się nie odzywa bo on w powietrzu leci kilka sekund, a ona musi biec 30 kilometrόw. Nie dodała tylko, że ani Małysz w kurtce nie skacze, ani ona tych 30 km w kurtce nie biegnie. Zresztą to by było nawet dziwne, gdyby podczas biegu na 30 km w ktόrymś momencie było jej zimno... 


 


Niemniej jednak Justynie Kowalczyk życzę by Pucharόw Świata i medali Mistrzostw Świata zdobyła co najmniej tyle co Adam Małysz. A obu sportowcom by w przyszłym sezonie oboje byli na ustach kibicόw sportόw zimowych.


 


Daniel Bociąga


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama