Okiem felietonisty
Ósmy dzień marca to jak ósmy dzień tygodnia. Dzień, o którym przypominają kobiety, a którego zabrakło w kalendarzu. Prawdziwy mężczyzna żyje z kompleksem kobiety, ponieważ to, co one potrafią stworzyć jest poza możliwościami mężczyzny. Ten zakompleksiony mężczyzna wywołuje więc wojny, obraża sąsiadów, zachowuje się jak słoń w w sklepie z porcelaną, aby tylko nie dostrzeżono jego niedoskonałości i nie porównywano go do doskonałej kobiety. To kobieta jest cudem przyrody. Oczywiście te komplementy może składać u jej stóp tylko mężczyzna i mężczyźni zostali stworzeni do tego celu.
W radio 1030 AM-Chicago, w dniu 8 marca, kobiety rozmawiały o tym marcowym święcie. Jedna z pań zdecydowanie potępiła polski zwyczaj całowania kobiet w rękę na powitanie. Podobno w naszej globalnej wiosce i w XXI wieku, jest to obyczaj z innej planety. Rzeczywiście w czasach związków małżeńskich tej samej płci jest to dość krępujące i kłopotliwe, ponieważ związane jest z deklaracją, kto i kogo ma całować w rękę na powitanie. W Polsce, czyli w tym „dzikim kraju”, w którym żył minister Drzewiecki, było to naturalne, ale tylko „dzikusy” rozpoznają dzisiaj, kto jest kobietą i kogo należy całować po rękach.
W Polsce mężczyźni z Platformy Obywatelskiej przeżywają załamanie formy politycznych „gladiatorów”. Słuchacze radia RFM z ogromnym szokiem przyjęli informację podaną na falach tej stacji, że doradca ministra Drzewieckiego miał na swoim komputerze projekt wystąpienia ministra Drzewieckiego przed komisją sejmową. Minister przełożył termin własnych zeznań podając jako powód chorobę gardła, a teraz rodzi się podejrzenie, że chciał mieć czas na przygotowanie się do tego „kolokwium”. CBA zabrało z domu doradcy Rosoła pendrive’a, na którym był szkic wystąpienia pana ministra Drzewieckiego przed komisją sejmową. Można również wyrazić przypuszczenie, że doradca Rosół mógł też przygotowywać do zeznań innych polityków Platformy Obywatelskiej.
Czy kobiety są zdolne do takiej mistyfikacji i takiego taniego aktorstwa? Oczywiście, że nie. No, może są wyjątki, ale skala tego zjawiska jest zdecydowanie męska. Bardzo ogrywany w polskich mediach minister Radosław Sikorski rezygnuje z wyjazdu do Kordoby na spotkanie szefów dyplomacji Unii Europejskiej i podaje dla mediów „dyplomatyczne” uzasadnienie takiej rezygnacji, które jest dość zabawne. Cytuję z Gazety.pl: „Nawet politykom należą się weekendy. Spotkanie w Kordobie było nieformalnym spotkaniem z żonami, takim trochę rozrywkowym. Niektóre państwa w ogóle nie były reprezentowane. Polska była kompetentnie reprezentowana przez ambasadora” – koniec cytatu.
Tak to komentuje Deser.pl na własnej stronie internetowej, cytuję: „Nie byłem nigdy politykiem, ale to musi być świetna zabawa przez dwa dni dyskutować o „Roli Unii Europejskiej na bliskim wschodzie i perspektywie procesu pokojowego”, a także o „relacjach z wyłaniającymi się wiekimi graczami na arenie międzynarodowej, jak również ze wschodnimi Bałkanami”. Ubaw po pachy, szkoda tylko, że takie spotkanie odbywa się raz tylko na pół roku – częstsze spotkania pozwoliłyby na większą ilość rozrywki naszemu ministrowi” – koniec cytatu z Deser.pl.
11 marca 2010
www.wojciechborkowski.com