Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 14:26
Reklama KD Market
Reklama

Ze skrawków pamięci


O książce Heleny Piotrowskiej i Andrzeja Trieblinga


"Trzeba mieć serce. Ewenement Janiny Triebling"




 


"Być w dziejach – mówi Maria Grzegorzewska – tworzyć je, to jest znaczyć życiem swoje ślady, że byliśmy, jeśli nie czynem, to myślą i chęcią współistnienia w życiu społecznym, braniem w nim udziału, zadokumentowaniem, że nie jesteśmy na marginesie życia i rozwoju, że pracą naszą znaczymy nasz ślad".


 


Zatrzymajmy się przy owych śladach, czym one są dla nauczyciela-wychowawcy. Ślady pedagoga to z jednej strony dokonania znaczone publikacjami. Istnieje jednak jeszcze twórczość inna "…niezapisana, wpływ na ludzi, oddziaływanie i promieniowanie osobowością".


 


Mam za sobą ponadczterdziestoletni staż pracy w zawodzie nauczyciela-wychowawcy. Przeszedłem drogę od warsztatu wychowawcy w placówce specjalnej aż do uczelni wyższej.


 


Stawiając pierwsze kroki w zawodzie dużo czytałem. Jako początkujący wychowawca, czytając poszukiwałem pomocy w rozwiązywaniu codziennych problemów dydaktyczno-wychowawczych, naonczas głównie tych drugich. Sięgałem do literatury o różnym charakterze, tej ściśle fachowej – naukowej, czy też stanowiącej przekład teorii na język praktyki. To nie wystarczało. Zacząłem szperać w literaturze faktu, biograficznej, autobiograficznej i beletrystycznej, a poruszającej problemy nieobce zawodowi pedagoga.


 


Grzebiąc w pomrokach pamięci przywołam kilka tytułów, które naonczas otworzyły mi drogę na nowe obszary poszukiwań: Zofia Gruszczyńska "Czterdzieści lat w szkole. Wspomnienia nauczycielki",  Tamara Lichota "Pójdź za mną", Kazimierz Wojciechowski (red.) "Z pamiętnika wychowawcy", Piotr Wierzbicki "Entuzjasta w szkole", Natalia Han-Ilgiewicz "Gawędy o wychowaniu", Zofia Szymańska "Byłam tylko lekarzem", Ludwik Hirszfeld "Historia jednego życia".


 


Były książki Janusza Korczaka, Antoniego Makarenki, Anoine'a de Saint-Exupery'ego, Axela Munthe i wiele, wiele innych.


 


Studia i pierwsze lata ukształtowały świadomość, że doświadczeń innych nie da się przenieść wprost. Idzie bowiem o twórcze korzystanie ze spuścizny pokoleń. Zygmunt Mysłakowski pisze: "Trzeba korzystać z doświadczenia własnego i uczyć się na własnych błędach, ale nie wolno do tego się ograniczać, gdyż byłby to wysiłek nieekonomiczny. Postępować naprzód może naprawdę tylko ten, kto umie także (i kto przede wszystkim może) korzystać z doświadczenia pośredniego, tj. cudzego. Będzie ono miało dla nas żywą, operatywną wartość, gdy potrafimy aktywnie wbudować je we własne doświadczenie".


 


Nie bez powodu rozbudowałem część wprowadzającą. Pozwoli to, być może, pełniej spojrzeć na książkę poświęconą Janinie Triebling. Nie znałem Jej osobiście. Kilkanaście zdań usłyszałem na 50-leciu Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Olsztynie.


 


Gdy wgłębić się w pracę jej poświęconą, zaczyna się wyłaniać osobowy obraz bohaterki. Przed laty, jako młody pedagog, poszukiwałem w literaturze raczej opisów sytuacji i zdarzeń pedagogicznych, i na tym tle uogólnionych refleksji. Do fascynacji pedagogiem jako człowiekiem dojrzewałem stopniowo.


 


Książka "Trzeba mieć serce. Ewenement Janiny Triebling" pokazuje człowieka. Człowieka świadomego, że sam nie rozwiąże problemów ludzkości w ogóle, ale wiele może uczynić dla konkretnego człowieka.


 


Portret Janiny Triebling jest misternie tkany ze skrawków ludzkiej pamięci. Pamięci tych, którzy ją znali osobiście, przenosząc w czasie jej dokonania, i tych, którzy o niej tylko słyszeli, a więc pamięci przeniesionej przez kolejne pokolenia.


 


Odbieram Janinę Triebling jako entuzjastkę i po części idealistkę, ale tacy bywają entuzjaści. Choć raz po raz, wprawdzie na krótko, i gorycz się w nich pojawia. 


 


No cóż – takie jest życie. Radość i gorycz to atrybuty naszego zawodu. Radość uskrzydla, a gorycz wzmacnia.


 


Bohaterka jawi się jako nauczyciel-wychowawca utalentowany, mający wiele do powiedzenia i mogący swoim doświadczeniem wesprzeć innych, zwłaszcza młodych. Maria Grzegorzewska  w "Listach do młodego nauczyciela" napisała: "O charakterze pracy i wartości wychowawczej zadecyduje wartość wewnętrzna, jaka skupia w sobie bogactwo duchowe, bo przecież żeby dużo dać, trzeba dużo mieć". Ona to miała.


 


Praca "Trzeba mieć serce. Ewenement Janiny Triebling" to książka do zapatrzenia się. Gratuluję!


Prof. Czesław Kosakowski


Katedra Pedagogiki Specjalnej i Psychologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.


 


Osoby zainteresowane książką mogą kontaktować się z Heleną Piotrowską pod adresem: 


[email protected]




Od redakcji:


Janina Triebling była nauczycielką, dyrektorką szkoły specjalnej w Olsztynie w latach 60. i 70. Stworzyła "klasy życia" i nauczanie zawodowe dla dzieci z upośledzeniem umysłowym. Propagowała edukację osób odpowiedzialnych za kształcenie, wychowanie i opiekę nad dziećmi niepełnosprawnymi. 



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama