Po zdecydowanym poparciu kandydatury Baracka Obamy w 2008 roku entuz-jazm młodych wyborców wobec demokratów znacznie osłabł z powodu braku znaczących zmian w Waszyngtonie i eskalacji wojny w Afganistanie.
Spadek poparcia w grupie 18-29 lat świadczy, że nie są to tradycyjni, cierpliwi jednopartyjni wyborcy, na których demokraci zawsze mogą liczyć, lecz ludzie oczekujący na konkretne reformy.
Podczas gdy w 2008 roku 62% młodych wyborców identyfikowało się z Partią Demokratyczną, a 30% z Partią Republikańską, to dziś liczba demokratów spadła do 54%, a republikanów wzrosła do 40%.
Grupa ta reprezentuje niezależnych, najbardziej niebezpiecznych dla obu partii wyborców. Jeśli ich potrzeby i nadzieje nie zostaną w krótkim czasie zaspokojone, zmienią sympatie polityczne lub, rozczarowani, przestaną głosować.
Z sondażu Pew Research Center wynika, że młodzi lubią prezydenta Obamę, lecz nie są zadowoleni z powolnego tempa zapowiadanych zmian. Tylko 46% wierzy, że Obama zmienił Waszyngton, a jedynie 30% popiera jego decyzję o zwiększeniu amerykańskich sił w Afganistanie.
Za brak zmian 56% wini przeciwników prezydenta i grupy specjalnych interesów. 30% wini Obamę za niedostatecznie silną obronę swego programu.
18-29-latki stanowią 25% wszystkich wyborców. Są mniej religijni, bardziej rasowo zróżnicowani i liberalni w sprawach takich, jak prawa dla gejów. Wierzą, że rząd powinien być bardziej zaangażowany w rozwiązywanie problemów.
***
Były gubernator Massachusetts Mitt Romney, podobnie jak wszyscy inni republikańscy kandydaci na urząd prezydenta w ostatnich wyborach, skrzętnie unikał pomocy oferowanej przez wyjątkowo niepopularnego pod koniec drugiej kadencji George´a W. Busha.
W ub. tygodniu na zjeździe Conservative Political Action Conference Romney, który ponownie stanie do wyborów w 2012 roku, chwalił administrację Busha, szczególnie zaś wiceprezydenta Dicka Cheney, za "niezmordowaną obronę prawdy".
Jest to o tyle ciekawe, że przez ostatnie miesiące republikanie krytykowali Busha na równi z Obamą, określając jego prezydenturę jako czas nadmiernych wydatków i ideologicznego lenistwa.
***
Dick Cheney niespodziewanie pokazał się na CPAC. W krótkim przemówieniu mówił o tym, jak wspaniałą rzeczą jest być konserwatystą, przewidział, że Barack Obama będzie prezydentem jednej kadencji, a republikanie przejmą dominację nad Kongresem.
Jego córka, Liz Cheney, niepomna, że historycy uz-nali administrację Busha za najbardziej niekompetentną w ciągu 200 lat, zademonstrowała taki sam brak krytycznego spojrzenia na sytuację w kraju i własne opinie, z jakiego zasłynął jej ojciec. Bez cienia ironii ubolewała nad "brakiem kompetencji i zaniedbywaniem prezydenckich obowiązków przez Obamę".
***
Wyjątkową "kulturą" na konferencji popisał się Jason Mattera z Young America´s Foundation, który z dużą dozą samozadowolenia nazwał prezydenta "kościstym ulicznym agitatorem" i "oślim tyłkiem". Przyznać trzeba, że sala wynagrodziła go bardzo słabymi oklaskami.
***
Stephen Baldwin, nowo narodzony chrześcijanin i gospodarz prawicowego programu radiowego zachęcał młodych konserwatystów na CPAC do mobilizacji poniżając Obamę. "Nie jestem zadowolony z tego, co się dzieje. Każdego dnia modlę się za prezydenta Obamę, lecz powiem szczerze, homey (Barack Obama) wybrał swoje łóżko i musi w nim leżeć", powiedział Baldwin w rozmowie z Jonathanem Karl z ABC TV. "Homey" stanowi skrót od "homeboy", co w slangu oznacza członka ulicznego gangu.
***
Kongr. Michelle Bachman wygłosiła przemówienie o wielkości i wyjątkowości Ameryki, argumentując, że tylko konserwatyści są w stanie przywrócić państwu dawną glorię. Bachman uważa, że prawdziwym celem wydatków rządu na ratowanie gospodarki jest doprowadzenie kraju do upadku. Oskarża "policję myśli" Obamy o "pilnowanie, by większość Amerykanów nie doszła do takich samych wniosków, jak konserwatyści".
***
Obecni na konferencji zwolennicy byłego kandydata na prezydenta, kongr. Rona Paula, umieścili w swoim stoisku 4-stopowy worek do bicia z napisem "Big Mac McCain" i zapraszali do wyrażenia antypatii do rywala swego ulubieńca w ostatnich wyborach biciem pięściami w worek.
Z kolei PatriotDepot.com oferował naklejki na zderzak z napisami sugerującymi, że najlepszymi kandydatami na prezydenta w wyborach 2012 byłaby kombinacja Rusha Limbaugh, Seana Hannity i Sary Palin.
***
Gdyby dziś konserwatyści mieli głosować na prezydenta, to zwycięzcą okazałby się Ron Paul, który na konferencji CPAC otrzymał 31% głosów. Ku zdumieniu obserwatorów ogłoszenie wyników "głosowania" publiczność przyjęła dość chłodno. "Zwycięstwo" kongresmana przypisuje się jego zwolennikom, znanym z licznego uczestnictwa w tego rodzaju sondażach.
Drugie miejsce w "głosowaniu" zajął Mitt Romney (22%), trzecie z 7% Sarah Palin, czwarte Tim Pawlenty (6%), piąte Newt Gingrich i Mike Huckabee, którzy dostali po 4% głosów.
***
Gubernator Minnesoty, Tim Pawlenty, nie jest znany w republikańskich kołach jako postać szczególnie konserwatywna w sprawach socjalnych. Kiedy zajął podium i deklarował, że "społeczeństwo musi zrozumieć, że wszystkim zarządza Bóg", stało się jasne, że Pawlenty kłania się w stronę religijnej prawicy, gdyż myśli o prezydenturze. Poza tym Pawlenty zachęcał publiczność do (metaforycznego) rozbijania szyb wielkiego rządu.
"Patrioci na tej sali i patrioci w całym kraju podnoszą głowy z przesłaniem dla liberałów: Jeśli planujecie odebrać nam swobody obywatelskie, będziemy walczyć. Jesteśmy po stronie wolności, osobistej odpowiedzialności i za zmniejszeniem rządu. Nigdy się nie poddamy".
***
Znany z pompatycznych wystąpień kongr. Steve King z Iowa wyraził pełne zrozumienie dla człowieka, który po napisaniu antyrządowego manifestu uderzył samolotem w budynek urzędu podatkowego zabijając siebie i pracownika IRS.
Senacką i izbową wersję reformy medycznej King nazwał "toksycznym gulaszem".
***
Na konferencji CPAC nie zabrakło arcykonserwatysty, byłego senatora Ricka Santorum.
Santorum, któremu również marzy się prezydentura, zaatakował przewodniczącego szefów połączonych sztabów, Mike´a Mullena, za zgodę na pełne zniesienie dyskryminacji przeciw gejom w amerykańskich siłach zbrojnych. Taką postawę nazwał praniem mózgów oficerów. Zżymał się na polityczną poprawność w wojsku i wątpił, że indoktrynacja nie pozbawiła oficerów umiejętności podejmowania prawidłowych decyzji.
***
Lider republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów, kongr. John Boehner, mówił o wrzeniu mogącym doprowadzić do politycznej rebelii i zachęcał swoją partię do przysłuchania się wypowiedziom aktywistów "tea party". Choć radził, by nie liczyć na nich jak na członków GOP-u, to jednak wyraził nadzieję, że dzięki nim zostanie wyniesiony na stanowisko marszałka Izby Reprezentantów.
Boehner zapewniał ucze-stników konferencji, że na każdym kroku będzie krzyżował plany demokratów i prez. Obamy. Poskarżył się, że na spotkaniu w Białym Domu, na uwagę, że Amerykanie są wystraszeni, Obama pogroził palcem, trzasnął dłonią w stół i powiedział: "Boehner, to nie moja polityka polaryzuje Amerykanów. To republikanie straszą ludzi".
"Wyborcy myśleli, że wybierają dowódcę, w zamian dostali profesora grożącego palcem. Nikt nie jest odporny na kiwanie palcem", skarżył się lider izbowych republikanów.
***
Wystąpienie Glenna Becka z Fox News ostro potępił gospodarz konserwatyw- nego programu radiowego Mark Levin, mówiąc, że Beck sam nie wie, jaką filozofię promuje. Raz jest populistą, innym razem anarchistą, kiedy indziej konserwatystą. Levina ucieszył fakt, że Beck przestał w swoim programie gotować sztuczne żaby i oblewać ludzi benzyną.
***
Na ubiegłorocznej konferencji Ann Coulter dostała burzliwe brawa nazywając pedałem byłego kandydata na prezydenta, demokratę Johna Edwardsa. Po ujawnieniu skandalu miłosnego i przyznaniu się do nieślubnego dziecka Edwards przestał być dobrym materiałem dla tego rodzaju dowcipów.
W związku z tym Coulter błyskała dowcipem drwiąc z innych znanych postaci. O niedawno zmarłym Edwardzie Kennedy: "musi przewracać się w grobie, wylewając z siebie alkohol, na myśl, że jego miejsce zajął republikanin". O marszałku Izby Reprezentantów Nancy Pelosi: "Botox przelewa się do jej mózgu". O Keith´cie Olbermanie z MSNBC: "To dziewczyna". O protestach "tea party": "CNN nazywa ich teabaggers, to najbardziej gejowska rzecz, jaką słyszałam w CNN poza Andersonem Cooperem".
Publiczność wyła z radości.
***
Jedyny republikański ustawodawca, który poparł opracowaną przez demokratów reformę lecznictwa, już odczuł skutki swego odstępstwa od linii partyjnej.
Wpływy do kasy kampanijnej kongresmana Anh "Josepha" Cao z Nowego Orleanu spadły od tego czasu o 40%.
Elżbieta Glinka