Ameryka od środka
Wszystko wskazuje na to, że reformy amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej zostaną wprowadzone w życie, przy zerowym poparciu ze strony republikanów. Jest to fakt o tyle zastanawiający, że człowiek, w którym upatruje się republikańskiego kandydata na prezydenta w roku 2012, w zasadzie już dawno wprowadził w życie niemal dokładnie to, o czym w Kongresie obecnie się dyskutuje.
Były gubernator Mas-sachusetts i kandydat na prezydenta w roku 2008, Mitt Romney, od dawna chwali się tym, że w swoim stanie przeforsował ustawę, która do złudzenia przypomina to, co opozycja zwie dziś często “Obamacare”. Oczywiście Romney nie może w żaden sposób identyfikować się z propozycjami de-mokratów, bo mógłby natychmiast narazić się prawdziwemu przywódcy konserwatystów, Rushowi Limbaugh, i zostać zesłany na jakąś bezludną wyspę dla zbłąkanych polityków prawicy. Pan gubernator stwierdził ostatnio, że ustawy omawianej w Kongresie “nikt nie rozumie”. Jest to stwierdzenie co najmniej dziwne, jako że Romney niemal dokładnie to samo podpisał w roku 2006, tyle że ustawa dotyczyła wyłącznie jego stanu. W wyniku zatwierdzenia tejże ustawy 96% mieszkańców Massachusetts posiada dziś ubezpieczenie medyczne, co jest celem ustawy federalnej. Gdy Romney ustawę podpisywał, naz- wał ją “dobrym modelem” powszechnego ubez-pieczenia dla wszystkich. Dziś jednak utrzymuje, że niemal identyczne propozycje na szczeblu federalnym “nie mają sensu”. Wszystko to jest śmiechu warte i czasami trzeba po prostu się z tego śmiać. Trudno zrozumieć, dlaczego liczący się polityk z ambicjami prezydenckimi postanawia nagle udawać, że to co sam popierał i podpisywał stało się nagle nie do przyjęcia tylko dlatego, że proponowane jest przez inną partię. Niestety od dawna oczywiste jest to, że strona republikańska nie poprze żadnych reform obecnego systemu.
Wspomniany już Rush Limbaugh twierdzi, że konserwatyści mają “alter-natywne, znacznie lepsze plany”. Nikt jednak nie słyszał żadnej konkretnej, republikańskiej propozycji w tej sprawie od czasów prezydenta Trumana. W czasie 8-letnich rządów prezydenta Reagana nie słyszałem ani jednej propozycji reformy lecznictwa, a przecież były to czasy niemal absolutnej dominacji republikańskiej. Być może wszystko to najlepiej podsumował sam Rush, który w czasie niedawnych wczasów na Hawajach poczuł bóle w klatce piersiowej i został przewieziony do tamtejszego szpitala. Powiedział potem – gdy już okazało się, że nic mu nie jest – iż amerykańskie lecznictwo jest “najlepsze” i trzeba je “zostawić w spokoju”, bo on sam, na własnej skórze, przekonał się, iż wszystko jest cacy. Innymi słowy, tuba radiowego konserwatyzmu nadała, że jak ktoś zarabia 30 milionów rocznie, może liczyć na świetną opiekę lekarską. Medycyna w USA jest istotnie na bardzo wysokim poziomie i nikt tego na serio nie kwestionuje. Chodzi raczej o dostęp do niej. Panowie Romney i Limbaugh nie muszą się zbytnio przejmować rachunkami z pogotowia ratunkowego, a reszta Amerykanów o nieco mniejszych dochodach po prostu ich nie obchodzi. Nic dziwnego, iż jakiekolwiek zmiany wydają się im zbędne.
Andrzej Heyduk