Z siodła do filmu
Film „Anora” otworzył się przy świetnych recenzjach, mając już na koncie Złotą Palmę na ostatnim Festiwalu Filmowym w Cannes, Critic’s Choice, Satelity i kilkadziesiąt innych nagród. Jeszcze przed otrzymaniem Oscara Mikey Madison otrzymała za swój występ BAFTA oraz nominację do Złotego Globu. Wspaniały początek hollywoodzkiej kariery. Kto jeszcze nie widział filmu, niech idzie do kina. A ci, którzy widzieli i chcą więcej Madison, niech włączą Apple TV. Można ją tam oglądać w serialu kryminalnym „Lady in the Lake”, w którym zagrała wraz z Natalie Portman.
Mikey pochodzi z rodziny bez aktorskich tradycji. Rodzice są psychologami. Matka pracuje z dziećmi, a ojciec specjalizuje się w leczeniu schizofrenii. „Wiedziałam, kim był Freud, odkąd skończyłam 11 lub 12 lat. Zawsze byłam ciekawa ludzkiej natury, tego, jak działają nasze mózgi i dlaczego robimy pewne rzeczy. Myślę, że to jeden z powodów, dla których zostałam aktorką” – wspominała Madison w jednym z wywiadów.
Choć do show-biznesu trafiła nie mając branżowych koneksji, w rzeczywistości nie jest pierwszą osobą w rodzinie, której wizerunek trafił na billboardy. Kuzyn jej babci, Clarence Hailey Long Jr., został przed laty słynnym „Marlboro Manem”. Jako teksański kowboj zwrócił na siebie uwagę fotografa Leonarda McCombe i zagościł na okładce magazynu „Life” z sierpnia 1949 roku. To właśnie jego zdjęcie posłużyło za inspirację kultowej reklamy papierosów Marlboro autorstwa Leo Burnetta. Aktorka posiada nawet egzemplarz tamtego wydania.
Choć zainteresowanie kinem już na wczesnym etapie świadczyło o rodzącej się pasji, przyszła gwiazda „Anory” z zamiłowaniem uprawiała także jazdę konną. Dziecięce lata spędzała głównie w stajni, a wieczorami oglądała z ojcem klasyki kina: filmy z Marilyn Monroe, dzieła Quentina Tarantino i kolejne części kultowej serii o przygodach Jamesa Bonda.
Bajka o Kopciuszku
Widząc pasję Mikey, matka zapisała ją na zajęcia aktorskie. W wywiadzie dla magazynu „Vogue” aktorka powiedziała, że jej zawód łączy ją z inną częścią jej samej. „Zaintrygowała mnie intymność i więź, które towarzyszą aktorstwu” – wyznała.
Debiutowała w krótkim metrażu, zanim jeszcze skończyła 15 lat. Na ekranach telewizorów gości od 2016 roku. Przez pięć sezonów wcielała się w postać Max Fox, najstarszej córki Sam Fox, głównej bohaterki serialu „Better Things”. Później Mikey wygrała casting do „Once Upon a Time in Hollywood” Quentina Tarantino, gdzie zagrała Susan Atkins, jedną z członkiń sekty Charlesa Mansona. Choć nie była to duża rola, aktorka miała okazję pracować ze wspaniałymi artystami, jak Leonardo DiCaprio czy Brad Pitt. Dla niej samej największym przeżyciem było jednak poznanie Tarantino.
„To było spełnienie marzeń. On jest moim bohaterem. Pamiętam, jak z moim tatą oglądałam w kinie The Hateful Eight. Coraz poważniej podchodziłam wtedy do aktorstwa. Pomyślałam: czy nie byłoby wspaniale zagrać w jego filmie? A potem on obsadził mnie w swojej kolejnej produkcji. To doprawdy niewiarygodne” – wyznała.
Aktorka ma szczęście pracować z twórcami swoich ukochanych filmów. Obok Tarantino jest nim też Sean Baker, twórca „Tangerine”, jednego z ważniejszych filmów dla Mikey. Baker wypatrzył ją w „Scream” z 2022 roku. Widząc aktorkę w roli śmiercionośnej Amber, kontynuującej „tradycję” zabójcy w białej masce, natychmiast zaprosił ją na kawę. Nie zamierzał nawet jej castingować, bo wiedział, że nikt inny nie zagra Anory tak jak ona. Postać Anory zdążył już bowiem wymyślić, ale scenariusz miał dopiero powstać. Tak rozpoczęła się ich własna baśń o Kopciuszku – na ekranie i poza nim.
Kręcenie scen intymnych
„Anora” opowiada historię prostytutki o imieniu Ani (zdrobnienie od Anora), która w pracy poznaje Ivana (w tej roli Mark Eydelshteyn), syna rosyjskiego oligarchy. Początkowo ich relacja opiera się wyłącznie na świadczeniu usług seksualnych, sowicie wynagradzanych. Z czasem zaczynają lubić spędzać ze sobą czas. Podczas spontanicznej wycieczki do Las Vegas biorą ślub. Kiedy jednak wracają do Nowego Jorku, a rodzina Ivana dowiaduje się o tym, sprawy przybierają inny obrót.
By wiarygodnie wcielić się w rolę Anory, Madison nauczyła się rosyjskiego, tańca na rurze i kilku niebezpiecznych trików kaskaderskich. Mimo wymagającej i pod wieloma względami trudnej roli zrezygnowała jednak z obecności koordynatora intymności na planie. W podcaście Pameli Anderson „Actors on Actors” przyznała, że twórcy zaproponowali jej taką opcję, ale odmówiła. „To był mój wybór. Twórcy filmu zaoferowali mi możliwość skorzystania z koordynatora intymności, ale zdecydowałam się tego nie robić, aby zachować prostotę na planie” – przekonywała.
Samo kręcenie scen intymnych opisała jako „pozytywne doświadczenie”. „Moja bohaterka jest pracownicą seksualną. Widziałam wcześniejsze filmy Seana i wiem, jak bardzo zależy mu na autentyczności. Byłam na to gotowa. Będąc aktorką potraktowałam to po prostu jako moją pracę” – przyznała w rozmowie z Anderson.
Madison po raz pierwszy w karierze przyjęła rolę bez uprzedniego czytania scenariusza i po raz pierwszy nie musiała walczyć o rolę z innymi aktorkami. Z Bakerem stworzyli duet doskonały i razem odebrali w Cannes Złotą Palmę. Jej Ani – zadziorna, ale czarująca, dynamiczna i romantyczna zarazem – określono już mianem „Pretty Woman generacji Z”. Dzięki Madison Anora stała się jedną z najważniejszych filmowych bohaterek ubiegłego roku.
Nie jestem Anorą
Jednak w rozmowie z mediami 25-latka często podkreśla, że prywatnie w niczym nie przypomina swojej bohaterki. „Ona zawsze mówi to, co myśli, jest głośna, zadziorna, niesamowicie charakterna. I ma w sobie ducha walki, co naprawdę podziwiam, bo sama w ogóle go nie mam. Jestem osobą o spokojniejszej energii. Po prostu poruszam się po świecie nieco wolniej” – powiedziała dziennikarzowi „The Guardian”.
Aktorka twierdzi, że jest typem samotnego wilka. „Od wczesnego dzieciństwa byłam potwornie nieśmiała. I choć szczerze kocham ludzi, zawsze trochę się ich bałam. Unikałam nawiązywania kontaktu wzrokowego” – wyznała w rozmowie z „Hollywood Authentic”. Może dlatego tak niewiele wiadomo o jej życiu prywatnym. Madison nie ma też kont w mediach społecznościowych.
Kreacja w filmie Bakera przyniosła jej Oscara i rozgłos, który może być początkiem obiecującej kariery. W Dolby Theatre w Los Angeles rozbrzmiały owacje, gdy aktorka odbierała statuetkę z rąk ubiegłorocznej laureatki w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa, Emmy Stone.
W swoim przemówieniu, odczytanym z kartki, wyraźnie wzruszona Madison wyraziła zdumienie i podziękowania. „Hollywood zawsze wydawało mi się tak odległe. Bycie tutaj, stojąc dziś w tym pomieszczeniu, jest niesamowite. To naprawdę surrealistyczne doświadczenie. Nie spodziewałam się tego” – mówiła ze sceny.
Ale właśnie o takich emocjach marzyła, decydując się na zawód aktorki. Choć jako dziecko myślała, że tak jak mama i babcia będzie uprawiać jeździectwo, to po latach spędzonych w sielskiej San Fernando Valley z rodzicami, rodzeństwem i ukochanymi zwierzętami zapragnęła intensywniejszego kontaktu z inspirującymi ludźmi. „Każda kolejna rola sprawia, że coraz mocniej kocham kino i ludzi kina” – dodaje Madison. Patrząc na nią na ekranie wierzy się w te słowa.
Małgorzata Matuszewska