Ponure dzieciństwo
Czasami identyfikował się z Chrystusem, ale częściej w jego zachowaniu pojawiały się elementy sataniczne. Ameryka zna Mansona jako szalonego, okrutnego mordercę, który w roku 1969 siał postrach w Kalifornii. Jednak już wczesna biografia wodza „Rodziny” sugerowała, że jego życie prędzej czy później wiązać się będzie z serią zbrodni.
Manson urodził się w 1934 roku w Cincinnati w stanie Ohio. Jego matką była 16-letnia prostytutka Kathleen Maddox, dla której narodziny te były tak obojętne, że swojemu synowi nie nadała nawet imienia. W szpitalu, w którym Manson przyszedł na świat, przez pewien czas zwano go „bezimiennym Maddoxem”. Ponieważ później Kathleen była przez krótki czas żoną robotnika Williama Mansona, Charles dostał w spadku po nim nazwisko.
Nie ma pewności, kim był prawdziwy ojciec Mansona, ale wiele wskazuje na „pułkownika” Walkera Scotta. W roku 1937 Maddox procesowała się z nim, a przedmiotem procedury sądowej był mały Charles. Obie strony doszły ostatecznie do porozumienia finansowego. Choć Scott znany był w swoim otoczeniu jako „pułkownik”, z wojskiem nie miał nic wspólnego – był robotnikiem pracującym na budowie tamy wodnej. Charles prawdopodobnie nigdy nie spotkał się ze swoim biologicznym ojcem.
Dzieciństwo Mansona od samego początku było ponure. Jego matka nieustannie piła i próbowała nawet sprzedać syna bezdzietnej kelnerce za kufel piwa. W roku 1939 Kathleen trafiła do więzienia za napad na stację benzynową, a pięcioletni wówczas Charles został przekazany do domu jego wujostwa. Po wyjściu na wolność w 1942 roku Kathleen tułała się wraz z synem po podrzędnych hotelach.
Ostatecznie matka Charliego próbowała w roku 1947 pozbyć się go przez oddanie syna do przytułku, a gdy to okazało się niemożliwe, sąd wysłał go do zamkniętej Gibault School for Boys w Terre Haute w stanie Indiana. Manson uciekł stamtąd po 10 miesiącach i próbował wrócić do matki, ta jednak nie chciała słyszeć o ponownym zamieszkaniu z nim.
Napady i ucieczki
Dalsze lata jego życia to seria drobnych przestępstw i ucieczek z coraz to nowych poprawczaków. Najpierw za serię kradzieży sklepowych wysłano go do ośrodka w Indianapolis, skąd uciekł już następnego dnia. Z kolejnego poprawczaka uciekł wraz z innym nastolatkiem, z którym dokonał dwóch napadów rabunkowych z bronią w ręku.
W wieku zaledwie 13 lat został osadzony w Indiana Boys School, zakładzie dla szczególnie niebezpiecznych młodocianych przestępców, gdzie – jak sam Charlie twierdził po latach – znęcano się nad nim psychicznie i seksualnie. Stamtąd też uciekł i wraz z dwoma wspólnikami dotarł do stanu Utah, gdzie napadł na kilka stacji benzynowych i ukradł samochód, którym następnie pojechał do Kalifornii, co oznaczało, że popełnił przestępstwo federalne.
Sąd wysłał go tym razem do National Training School for Boys. Mimo czterech lat nauki w tym ośrodku Manson pozostał analfabetą, choć jego iloraz inteligencji wynosił 109. Czytać nauczył się dopiero kilka lat później. Ponadto władze szkoły uważały, iż Charlie był osobnikiem „agresywnie aspołecznym”. W maju 1954 roku, po pobycie w kilku ośrodkach dla niestabilnych młodych ludzi, 20-letni Manson stał się człowiekiem wolnym. Nie na długo.
Ponad dobrem i złem
Wkrótce potem Charlie ożenił się z kelnerką Rosalie Willis, a następnie ukradł samochód w Ohio i pojechał nim wraz z małżonką do Kalifornii. Gdy go aresztowano, dostał wyrok 5 lat więzienia w zawieszeniu. Jednak Manson nie stawił się później w sądzie, co było jednym z warunków zawieszenia kary, w związku z czym skazano go na trzy lata pozbawienia wolności i wysłano do placówki Terminal Island w San Pedro w stanie Kalifornia.
Po przedterminowym zwolnieniu Manson natychmiast wznowił swoją przestępczą działalność. Przez pewien czas był sutenerem. Został też przyłapany na próbie spieniężenia fałszywych obligacji federalnych. Ostatecznie w roku 1961 dostał wyrok 10 lat więzienia, złagodzony później do 7 lat. Gdy w marcu 1967 roku 32-letni Charlie stał się ponownie wolnym człowiekiem, połowę swojego życia spędził w więzieniach i zamkniętych zakładach dla młodocianych przestępców.
Jednak ostatni wyrok okazał się dla Mansona szczególnie ważny. Kiedy go zamykano, Ameryka była krajem pruderyjnym. Gdy zaś po siedmiu latach otworzyła się brama więzienia, Charlie przekroczył ją i znalazł się w zupełnie innym świecie – świecie hippisów, narkotyków, „wolnego seksu” i haseł typu „make love, not war”.
Była to rzeczywistość, w której Manson czuł się bardzo dobrze. Za kratkami czytał i uprawiał ćwiczenia duchowe. Najbardziej interesowały go: psychiatria, hipnoza, magia, religia i gra na gitarze. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego niepoprawny recydywista nagle zaczął zdradzać poważne zainteresowanie zdobywaniem wiedzy. Być może stał się po prostu ciekawy świata.
Zanim jeszcze wyszedł na wolność, Charlie doszedł do wniosku, że jest kimś, kto stoi „ponad dobrem i złem”, kimś specjalnym, komu przypadną w udziale ważne dla świata misje. W przekonaniu tym utwierdziły go kontakty z niejakim Lanierem Raynerem, wyznawcą scjentologii.
„Żyj na wieki!”
Mistycyzm Mansona zaczął przejawiać się w jego próbach muzycznych. Jako wolny człowiek zaczął grać na gitarze i śpiewać własne utwory, przesiadując w okolicach Sather Gate w Los Angeles. Budził wśród przechodniów spore zainteresowanie, gdyż wyglądał na człowieka całkowicie wolnego, dla którego nic poza muzyką i śpiewem nie miało większego znaczenia.
Czasami Manson przerywał swój uliczny występ, zatapiał hipnotyczne spojrzenie w oczach jakiejś ładnej dziewczyny i pytał ją niskim, matowym głosem: „Czy gotowa jesteś umrzeć?”. Na nieśmiałe „tak” odpowiadał z ogromną powagą: „Więc żyj na wieki”.
Nie trzeba było długo czekać na to, by wokół Mansona zaczęła kręcić się grupa wielbicielek, a raczej wyznawczyń. Od męskich zwolenników Charlie raczej stronił. Po pewnym czasie powstała „Rodzina”, z którą Manson jeździł po całym stanie, mieszkając, gdzie popadnie i doskonale się bawiąc. W tym czasie grupa ta nie dopuszczała się żadnych poważniejszych przestępstw, poza okazjonalnymi drobnymi kradzieżami.
To beztroskie „rodzinne” życie mogłoby trwać przez wiele dalszych lat, gdyby nie to, że Manson nagle zapragnął zawojować Hollywood. Pojechali tam całą grupą i zaczęli szukać producenta dla albumu Charliego. Płyta ta została wprawdzie nagrana, ale nigdy nie ujrzała światła dziennego. Potem Manson znalazł zatrudnienie jako konsultant filmu o życiu Chrystusa. Film nie doczekał się realizacji, ale praca przy nim utwierdziła Charliego w przekonaniu, że jest „kimś w rodzaju Jezusa”.
Jeźdźcy Apokalipsy
W Hollywood Manson i jego „Rodzina” nawiązali mnóstwo znajomości z przeróżnymi aferzystami i kombinatorami. Jednym z nich był Bobby Beausoleil, człowiek, który podawał się za wcielenie szatana i zajmował się wyłudzaniem pieniędzy od naiwniaków. Manson i Beausoleil byli sobą wzajemnie zaintrygowani. Ten drugi podporządkował się temu pierwszemu, a charakter „Rodziny” nagle zaczął się zmieniać i zaczęto do niej przyjmować mężczyzn.
Cała grupa przeniosła się na obrzeża miasta do opuszczonego gospodarstwa rolnego, gdzie kiedyś kręcono westerny. Manson nawiązał kontakt z gangiem motocyklowym, którego członkowie wyznawali poglądy neofaszystowskie i rasistowskie. To właśnie wtedy Charlie zaczął po raz pierwszy wspominać o krucjacie przeciwko kolorowym i zafascynował się piosenką grupy The Beatles pt. „Helter Skelter”. Dla niego utwór ten był zwiastunem nadchodzącego kataklizmu, świętej wojny z kolorowymi, w której on i jego ludzie mieli odegrać rolę jeźdźców Apokalipsy.
Co było dalej, wszyscy doskonale dziś wiedzą. Manson najpierw sam zabił kilku szefów rywalizujących z nim grup gangsterskich, a następnie wysłał swoich wyznawców z misją „mordowania bogaczy”, co miało sprowokować totalną wojnę na tle rasowym.
Jedną z zamordowanych osób w 1969 roku był Wojtek Frykowski, polski producent filmowy, który w tę tragiczną noc przebywał w domu Polańskich. Niektórzy twierdzą, że Frykowski zadłużył się u grupy handlarzy narkotyków działającej w północnym Los Angeles. Nie miał z czego płacić, a odsetki szybko narastały. Tak się składa, że zadłużona u tej samej grupy była również „Rodzina” Mansona. Spekuluje się w związku z tym, że gangsterzy mogli obiecać Mansonowi umorzenie długów w zamian za rozprawienie się z innymi, bogatymi dłużnikami. Na co Charlie miał z chęcią przystać.
Nie sposób ustalić, czy tak rzeczywiście było. W listopadzie 2017 roku Charles Manson zmarł w więzieniu w Kalifornii na skutek ataku serca.
Andrzej Heyduk