W piątek biało-czerwoni pokonali w Warszawie Litwę 1:0, a w poniedziałek Maltę 2:0.
"Cel na te spotkania był jasny - sześć punktów i został zrealizowany. Jesteśmy na pierwszym miejscu w grupie i na dobrym torze, aby walczyć o awans. To, że rywale byli słabi, nie jest naszą winą. W eliminacjach właśnie o to chodzi, aby z takimi zespołami nie stracić punktów. Finlandii już się to przytrafiło, bo zremisowała z Litwą 2:2. Po tych dwóch kolejkach jesteśmy przed Finami o krok do przodu" - zauważył były selekcjoner reprezentacji Polski.
Postawa drużyny Michała Probierza na PGE Narodowym, pomimo zwycięstw, spotkała się ze sporą krytyką ekspertów i kibiców. Zespół był ganiony za styl i fakt, że z bardzo nisko notowanymi rywalami (Litwa 141. w rankingu FIFA, a Malta 168.) miał spore problemy ze zdobywaniem bramek, kontrolą gry i nie zaprezentował efektowanego futbolu.
"Obydwa mecze były do siebie bardzo podobne. Wiadomo było, że przyjdzie nam grać z zespołami, które skoncentrują się przede wszystkim na obronie i trzeba będzie rozgrywać atak pozycyjny, co nie jest naszą mocną stroną, zwłaszcza że zabrakło podstawowych konstruktorów, czyli Piotra Zielińskiego, Nikoli Zalewskiego i Kacpra Urbańskiego. Krytyka będzie zawsze, ale trzeba zrozumieć, że w futbolu oczekiwania kibiców są zawsze większe niż możliwości zespołu. Wywalczone sześć punktów, to solidna zaliczka" - nie miał wątpliwości Engel, który był trochę zaskoczony, że w wyjściowym składzie na Maltę zabrakło Roberta Lewandowskiego. Pojawił się on na boisku dopiero na ostatnie 25 minut.
"Wszyscy byliśmy zaskoczeni, że Robert, który jest kapitanem zespołu i zawodnikiem od którego zaczyna się selekcja, nie wyszedł w podstawowym składzie, ale trener zawsze wie najwięcej i na tej podstawie podejmuje decyzje. Wygraliśmy, a zwycięzców się nie sądzi" - stwierdził.
Według Engela mecze z Litwą i Maltą miały kilka plusów.
"Przede wszystkim potwierdziły świetną dyspozycję Łukasza Skorupskiego, który został wskazany przez trenera, jako bramkarz numer 1 na te eliminacje. To znakomita wiadomość, bo solidny bramkarz, to podstawa. Łukasz, jedną znakomitą interwencją, uratował nas przed stratą gola i być może porażką z Litwą. Z dobrej strony pokazał się także Jakub Kamiński. Widać, że prawidłowo się rozwija i może być mocnym punktem tej drużyny. Także Karol Świderski, który zdobył dwie bramki i oddał kilka groźnych strzałów, pokazał, że mamy drugiego - obok Lewandowskiego - napastnika potrafiącego brać na siebie odpowiedzialność za wynik" - podsumował Engel.