Jak donosi CBS, z analizy publicznie dostępnych danych wynika, że Witkoff został dołączony do dyskusji na Signalu - w której przez pomyłkę uczestniczył też dziennikarz Jeffrey Goldberg - 12 godzin po dotarciu na lotnisko w Moskwie.
Jak zaznacza telewizja, nie jest jasne, czy korzystając z aplikacji Witkoff posługiwał się służbowym, czy prywatnym telefonem i czy miał go ze sobą w Rosji. CBS twierdzi jednak, że urzędnikom USA odradzano korzystania z tego komunikatora na służbowych telefonach. Radio NPR podało we wtorek, że zaledwie tydzień temu Pentagon rozesłał do pracowników e-mail, ostrzegający przed użyciem aplikacji z uwagi na dostrzeżone w niej luki.
Mimo to, występujący we wtorek przed senacką komisją ds. wywiadu szefowie służb wywiadowczych bronili swojego udziału w dyskusji, twierdząc że omawianie planu ataku na rebeliantów Huti w Jemenie nie stanowiło wymiany informacji niejawnych. Jednocześnie dociskani przez senatorów Demokratów nie potrafili jednoznacznie powiedzieć, czy w takim razie dziennikarz uczestniczący w dyskusji może opublikować pełny tekst czatu. Według Goldberga, na dwie godziny przed pierwszym uderzeniem w Jemenie szef Pentagonu przesłał grupie szczegółowe informacje na temat planu operacji, w tym poszczególnych celów, osób, typów broni i sekwencji wydarzeń.
Dyrektor CIA John Ratcliffe twierdził podczas wysłuchania, że jego użycie Signala w dyskusji było "całkowicie dozwolone i zgodne z prawem" i że aplikacja była zainstalowana na jego służbowym komputerze kiedy obejmował funkcję.
Gabbard z kolei przyznała, że uczestnicząc w czacie również - jak Witkoff - przebywała za granicą, odbywając służbową podróż po krajach Indo-Pacyfiku. Odmówiła jednocześnie odpowiedzi na pytanie, czy korzystała ze służbowego, czy prywatnego telefonu.
Podczas wtorkowego wysłuchania Gabbard i Ratcliffe mierzyli się z ostrą krytyką senatorów Demokratów. Wiceszef komisji, senator Mark Warner, wezwał do ustąpienia zarówno szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha, jak i doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza, który omyłkowo zaprosił dziennikarza do dyskusji.
"Istnieje wiele jawnych informacji, które pokazują, że nasi przeciwnicy, Chiny i Rosja, próbują włamać się do zaszyfrowanych systemów takich jak Signal" – powiedział polityk. "Gdyby to był przypadek oficera wojskowego lub oficera wywiadu i zachowywali się w ten sposób (jak uczestnicy czatu), zostaliby zwolnieni" – dodał.
Prezydent USA Donald Trump odpowiadając we wtorek na pytania na ten temat bagatelizował sprawę. Podczas spotkania z kandydatami na ambasadorów, Trump stwierdził, że "nic się nie stało", wykluczał dymisję swojego doradcy Waltza i nie potrafił powiedzieć, czy używanie Signala do wrażliwych rozmów zostanie zakazane.
"Nic nie wiem o Signalu. Nie byłem w to zaangażowany, ale właśnie o nim usłyszałem i słyszałem, że jest używany przez wiele grup. Jest używany przez media. Jest używany przez wojsko i myślę, że z powodzeniem, ale czasami ktoś może wejść do tych rzeczy" - powiedział Trump. "To jedna z cen, którą płacisz, gdy nie siedzisz w Situation Room (Centrum Dowodzenia w podziemiach Białego Domu - PAP) bez telefonów - co zawsze jest najlepsze, szczerze mówiąc" - dodał.
Trump podkreślił, że "z tego, co słyszał", podczas dyskusji nie doszło do wymiany informacji niejawnych, lecz przyznał, że "prawdopodobnie sytuacja byłaby troszeczkę inna".
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)