Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 5 stycznia 2025 09:19

Obcy w lodowej otchłani

Czarna Piramida na Alasce to temat owiany tajemnicą i źródło niekończących się teorii spiskowych. Ukryta przed oczami wścibskich gigantyczna konstrukcja ma być podobno ściśle tajnym obiektem wojskowym i produktem pozaziemskiej cywilizacji. Czy rzeczywiście istnieje i czy rząd Stanów Zjednoczonych ukrywa przed społeczeństwem informacje na temat obcych zamieszkujących podziemne konstrukcje?

Autor: Adobe Stock/AI

Podziemna piramida

Czarna Piramida jest podobno schowana w parku narodowym pod lodową kopułą pustyni Alaski, gdzieś między wzgórzami Nome i McKinley. Konstrukcja ma rzekomo 150 metrów wysokości, jest więc o 21 metrów wyższa od swojej dalekiej kuzynki – Piramidy Cheopsa w Gizie. I w przeciwieństwie do niej znajduje się pod ziemią.

Pierwszy raz natknął się na jej ślad były agent kontrwywiadu Doug Mutschler. W 1989 roku specjalistę do spraw szpiegostwa i terroryzmu wysłano do Fort Richardson na obrzeżach Anchorage na Alasce. By zapoznać się z okolicą, Doug zaczął studiować swoją papierową mapę. Zauważył na niej białą, pustą przestrzeń w górach. „Ten obszar nie był dotychczas badany” – wyjaśniał opis. Były pracownik kontrwywiadu poczuł od razu, że coś tam się ukrywa. Doug pogodził się z niewiadomą. Życie oficera wywiadu oznaczało, że pracował akceptując fakt, iż dostęp do informacji będzie czasem ograniczony.

22 maja 1992 roku Chiny przeprowadziły największy jak dotąd test nuklearny. Siła wybuchu była 70 razy większa niż w wypadku bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Fale uderzeniowe były odczuwalne aż na Alasce. Zostały tam wyłapane przez sprzęt analizujący trzęsienia ziemi. Przy okazji odnotowano też obiekt w kształcie wielkiej piramidy. Ogromna konstrukcja blokowała aktywność fal sejsmicznych na analizach odczytów. Podziemna piramida znajdować miała się pod ziemią w zachodniej części Alaski.

O sensacyjnym odkryciu poinformowały lokalne wiadomości Anchorage Alaska. W programie informacyjnym KTVA CBS na kanale 11 opisano znalezienie piramidy, a także poprzedzający je chiński test nuklearny. Podano rzekomo informację o tajemniczej konstrukcji sprzed lat. Miała znajdować się na zalesionym obszarze i mieć bezpośrednią infolinię z wojskiem. Do wewnątrz piramidy zjeżdżało się windą.

Krótka wzmianka w mediach rozpaliła wyobraźnię mieszkańców Alaski. Dlaczego zagadkową strukturę ukryto na Alasce? Przedstawiano sprzeczne teorie, podsycając spekulacje na temat tajnego zaangażowania wojskowego oraz nieziemskich energii. Sugerowano, że piramida może skrywać nieznaną ludzkości technologię, która jest skarbcem tajemnic z przeszłości.

Diabelski cmentarz

Tymczasem Doug Mutschler zauważył, że lokalizacja piramidy podana przez media pokrywała się z pustym obszarem na jego mapie. Z niecierpliwością czekał na kolejny raport. Bez skutku. Temat zniknął z anteny, jak gdyby nigdy go nie było. Zaskoczony ciszą Doug udał się do siedziby stacji. Tu redaktor naczelny podobno zaprzeczył, jakoby historia o piramidzie była kiedykolwiek emitowana.

W drzwiach wyjściowych agenta zaczepił jeden z reporterów. Zdradził, że dwóch mężczyzn przyszło i zabrało taśmy z relacją o piramidzie. Dla Douga oznaczało to jedno – rząd Stanów Zjednoczonych próbuje ukryć raport. Wkrótce program KTVA został całkowicie usunięty z Internetu. Podobno sama stacja nie dostała pozwolenia na zatrzymanie kopii.

Rok później Doug pojawił się w Fort Meade w stanie Maryland, by przewertować obszerną kolekcję akt wojskowych. W sekcji zredagowanych dokumentów miał natknąć się na teczkę „Alaska”. Zanim ją otworzył, dwóch pracowników rzekomo wyrwało mu z rąk dokumenty. Twierdzili, że nie ma właściwego pozwolenia, by je przeczytać.

Prawie dwie dekady później historią piramidy na Alasce zainteresowała się zdobywczyni nagrody Emmy, telewizyjna reporterka śledcza Linda Moulton Howe. Po wysłuchaniu historii Douga zaczęła dzwonić do każdego, kto mógłby uwiarygodnić sensacyjne twierdzenia byłego agenta. W końcu odebrała anonimowy telefon ze wschodniego wybrzeża. Anonimowy rozmówca twierdził, że na Alasce pod ziemią faktycznie znajduje się ogromna konstrukcja, o której nikt nie wie. Wyjaśnił, że nazywa się ją Czarną Piramidą, bo zrobiona jest z czarnego kamienia. Podał też wysokość obiektu – 167 metrów. Mimo tych opisów, zbieżnych z informacjami Douga, śladu po piramidzie nigdy nie odnaleziono.

W 2012 roku Linda opublikowała swój raport. Odnotowała w nim wiele dziwnych elementów cechujących obszar, w którym ma znajdować się Czarna Piramida. Wśród nich ten, że nazywany jest on Trójkątem Alaski, gdyż podobnie do Trójkąta Bermudzkiego jest to niechlubne miejsce ostatniego spoczynku wielu statków, samolotów oraz ludzi zaginionych w tajemniczych okolicznościach.

„Diabelski cmentarz” Alaski od 1988 roku pochłonął podobno około 16 tysięcy ofiar. Spekuluje się, że tak jak na Bermudach, istnieje tu nieprawidłowe pole magnetyczne, które zakłóca telemetrię linii lotniczych. Dodatkowo dziwne siły natury w Trójkącie Alaski mają ponoć sprawiać, że dzikie zwierzęta są tam bardzo agresywne w stosunku do ludzi.

Obcy w trójkącie?

Jeśli Czarna Piramida istnieje, to gdzie dokładnie się znajduje i kto w niej mieszka? Po co ją zbudowano? Według nielicznych, którzy podobno ją widzieli, obiekt jest bardzo stary. Wielu wierzy, że jego celem było wytwarzanie i przesyłanie energii. Wraz z innymi piramidami na świecie stanowił część ukrytego skomplikowanego systemu zaawansowanej sieci energetycznej ziemi.

Inni twierdzą, że w czasach zimnej wojny miejsce to było niedostępne, bowiem znajdowało się na obszarze militarnym. Prawdopodobnie było wykorzystywane przez wojsko jako źródło energii.

W erze, gdy Kongres USA zaakceptował finalnie możliwość istnienia obcego życia na Ziemi, wydaje się bardziej prawdopodobne, że Czarna Piramida na Alasce nie musi okazać się jedynie fantazją. Warto jednak pamiętać, że nie ma żadnych konkretnych dowodów ani oficjalnego potwierdzenia jej istnienia. Podobnie jak Trójkąt Bermudzki, Trójkąt Alaski i jego Czarna Piramida pozostają zagadkami bez odpowiedzi. Możliwe, że na zawsze.

Joanna Tomaszewska


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama