Francuz był pierwszoplanową postacią meczu w San Antonio. W jedynej tego dnia w lidze NBA dogrywce zdobył aż osiem punktów z 13 swojego zespołu, w tym trafił "trójkę" w drugiej minucie doliczonego czasu, po której Hawks nie zdołali już odrobić strat.
Sochan rozpoczął mecz w podstawowym składzie i przebywał na parkiecie ponad 42 minuty, najdłużej ze wszystkich zawodników. Reprezentant Polski oprócz 20 punktów (7/12 za dwa, 1/2 za trzy i 3/5 za jeden) miał też osiem zbiórek i cztery asysty, przechwyt, dwa bloki i stratę.
Oprócz Wembanyamy kluczową rolę w Spurs odegrał doświadczony Chris Paul, zdobywając bardzo ważne punkty pod koniec czwartej kwarty. Gdy Hawks prowadzili trzema punktami, Paul trafił rzut za trzy, został sfaulowany i wykorzystał rzut wolny, dając Spurs prowadzenie 119:118 na 56,5 sekundy przed końcem. Później Wembanyama wykorzystał 1 z 2 rzutów wolnych i na 17,4 s przed syreną gospodarze wygrywali dwoma punktami. Jednak kilka sekund później efektownym wsadem popisał się De'Andre Hunter, doprowadzając do dogrywki. W niej gospodarze odnieśli już pewne zwycięstwo.
Sochan był trzecim strzelcem Spurs. Oprócz Wembanyamy skuteczniejszy od niego był także Devin Vassell, który pierwszy raz w sezonie rozpoczął spotkanie w wyjściowej piątce i zdobył 23 pkt. W Hawks najwięcej punktów rzucił Hunter - 22.
"Graliśmy z dobrą energią, zaangażowanie było świetne. Gorsze fragmenty wynikały z podejmowanych decyzji. Wykazaliśmy się cierpliwością, a nasz wysiłek poprowadził nas przez niektóre z tych momentów" - skomentował trener zwycięzców Mitch Johnson.
Zespół z San Antonio odniósł trzecie zwycięstwo w czterech ostatnich meczach, a dokładnie odwrotny bilans ma drużyna z Atlanty. W tabeli Konferencji Zachodniej Spurs z wygranymi i 13 porażkami zajmują 11. miejsce, a Hawks (14-14) plasują się na siódmej pozycji na Wschodzie.
Wydarzeniem dnia w NBA było osiągnięcie jednego z najlepszych graczy wszech czasów Jamesa, który w wyjazdowym meczu z Sacramento Kings pobił rekord pod względem minut gry w sezonie zasadniczym. W czwartek spędził na parkiecie 34 minuty, a w karierze już 57 471. Dotychczasowym liderem był słynny Kareem Abdul-Jabbar - 57 446 minut.
„To po prostu wynik mojego zaangażowania, pasji i miłości, jaką darzę tę grę” – skomentował swój wyczyn James, który za 10 dni będzie obchodzić 40. urodziny.
To był podwójnie udany wieczór dla Jamesa, bowiem Lakers pokonali Kings 113:110, a on sam zdobył 19 punktów, będąc trzecim strzelcem zespołu. Najskuteczniejszy w całym meczu był koszykarz z Sacramento De'Aaron Fox, który rzucił 26 pkt. Okazję do rewanżu gospodarze będą mieli już w sobotę, gdy drugi raz zagrają we własnej hali z Lakers.