Trump ponowił swoje groźby wobec Kanady podczas niedzielnego wywiadu dla telewizji NBC, w którym powiedział, że „bardzo wierzy w cła” i uważa, że „cła to najpiękniejsze słowo (...) będziemy bogaci”. Dodał, że cła są narzędziem nie tylko ekonomicznym, ale także służącym do uzyskania „innych rzeczy poza gospodarką”.
Amerykański prezydent-elekt przypomniał w wywiadzie dla NBC o swoich wcześniejszych groźbach wobec Kanady i Meksyku, jeśli kraje te nie zahamują przepływu narkotyków i migrantów przez granicę. Cztery dni po tej pierwszej wypowiedzi Trumpa premier Kanady spotkał się z nim w Mar-o-Lago na Florydzie i, jak wówczas informowały media, rozmowy toczyły się w przyjaznej atmosferze.
Publiczny kanadyjski nadawca CBC, powołując się na anonimowe źródła rządowe, znające przebieg rozmów Trudeau z Trumpem, pisał w niedzielę, że nie jest jasne, czego Trump chce od Kanady w zamian za rezygnację ze swoich gróźb. Z kolei były urzędnik departamentu bezpieczeństwa narodowego (Homeland Security) Ken Cuccinelli mówił w niedzielę CBC, że groźby Trumpa są „bardzo poważne”, ale nie zakłada, by Trump przekazał Kanadzie listę swoich oczekiwań.
W sobotę z Trumpem rozmawiał o cłach i granicy premier Quebeku François Legault, który podobnie jak Trump był w Paryżu na uroczystościach otwarcia wyremontowanej katedry Notre Dame. Legault napisał też na platformie X, że rozmawiał z Elonem Muskiem „o handlu międzynarodowym i samochodach elektrycznych”.
Agencja The Canadian Press podała w niedzielę, że z wiceprezydentem -elektem JD Vancem spotkał się w Waszyngtonie kanadyjski konserwatywny parlamentarzysta Jamil Jivani, który często wspomina o swojej przyjaźni z Vancem, trwającej od czasu studiów na Yale. Obaj politycy mieli rozmawiać o tym, jak „Kanada jest najlepszym przyjacielem Ameryki i sojusznikiem, oraz wiarygodnym parterem w handlu i bezpieczeństwie”.
Z Kanady pochodzi 60 proc. amerykańskiego importu ropy, a Kanada kupuje w USA więcej niż Chiny, Japonia, Francja i Wielka Brytania razem – podkreśla w swoich komunikatach rząd Kanady. W październiku br. Kanadyjska Izba Handlowa ostrzegła w raporcie przed ryzykiem wojny handlowej, gdyby doszło do wdrożenia protekcjonistycznej polityki Trumpa i zapowiadanych przez niego już wcześniej dziesięcioprocentowych ceł.
Raport podkreśla, że jeśli inne kraje zaczęłyby w odpowiedzi na amerykańskie cła wprowadzać własne cła na produkty amerykańskie, efektem byłaby wojna handlowa. Utracone dochody dla każdego Kanadyjczyka i każdego mieszkańca USA wyniosłyby 1100 CAD rocznie (800 USD). Gospodarka Kanady zmniejszyłaby się o ok. 1 proc. rocznie, ponosząc dodatkowe koszty w wysokości 30 mld CAD rocznie. Dla USA dodatkowe koszty wyniosłyby ok. 125 mld USD rocznie.
Trudeau powołał w styczniu br. specjalny zespół, „Team Canada”, w ramach którego przygotowywano się do ewentualnej wygranej Trumpa. Po amerykańskich wyborach Trudeau wznowił prace komitetu rządu ds. relacji między Kanadą a USA, który działał podczas pierwszej prezydentury Trumpa.
Z Toronto Anna Lach (PAP)