W stanowisku, przesłanym w środę PAP, dyrektor festiwalu EnergaCamerimage wyraził smutek z powodu decyzji McQueena o wycofaniu się z wydarzenia.
"Przepraszam jeszcze raz i deklaruję gotowość do udziału w szerokiej debacie na temat zmian, które pozwolą nam iść na przód w duchu otwartości i inkluzywności. Celem festiwalu jest jednoczenie naszego środowiska i możliwość wspólnego docenienia obrazów ważnych dla naszej społeczności. Zainicjujmy dyskusję która pozwoli odbudować naszą społeczność. Rozpocznijmy dialog, i określmy cele, które sprawią, że festiwal i nasza branża staną się bardziej zjednoczone, otwarte, i reprezentujące wszystkie głosy" - zaapelował Marek Żydowicz.
Brytyjski reżyser zrezygnował z przyjazdu do Polski w reakcji na artykuł Żydowicza "Time for Solidarity", opublikowany w magazynie branżowym "Cinematography World". W tekście tym dyrektor EnergaCamerimage poinformował środowisko, że realizacja budowy centrum filmowego w Toruniu stanęła pod znakiem zapytania i zaapelował o wsparcie do wszystkich artystów, dla których EnergaCamerimage ma znaczenie. Wspomniał również o zmianach zachodzących w branży filmowej oraz rosnącym uznaniu dla kobiet operatorów i reżyserów.
"Dalsze starania, by w festiwalowych prezentacjach brało udział więcej autorek zdjęć i reżyserek, są bezdyskusyjne, ale nie mogą odbywać się kosztem tego, co dla festiwalu naprawdę ważne: oceny wartości artystycznej i wyboru wartościowych filmów do konkursu. Podczas gdy EnergaCamerimage stara się docenić wkład kobiet w kinematografię, dąży również do zachowania integralności artystycznej. Zmiana? Tak, ale pozostańmy uczciwi. Chodzi o szybką ewolucję, a nie fanatyczną rewolucję" - stwierdził.
Wypowiedź Żydowicza wywołała dezaprobatę Brytyjskiego Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych (BSC), które wystosowało do niego list otwarty.
"Twój artykuł reprezentuje przestarzałe pojęcie męskiej wyższości w tej dziedzinie i utożsamia bardziej sprawiedliwą reprezentację płci ze spadkiem wartości artystycznych. W artykule komentujesz: +Czy możemy poświęcić dzieła i artystów z wybitnymi osiągnięciami artystycznymi tylko po to, by zrobić miejsce dla miernych produkcji?+. Utożsamianie kobiecej kinematografii z przeciętnością jest głęboko seksistowskie i stanowi smutną ilustrację mizoginistycznego punktu widzenia" - ocenili.
W odpowiedzi na list dyrektor EnergaCamerimage zapewnił, że sytuacja jest nieporozumieniem, a szacunek do drugiej osoby to priorytet jego i festiwalu.
"Szanuję prawa kobiet i jestem po ich stronie w walce o przywrócenie im należnego uznania i miejsca w branży filmowej. Proszę, zapoznacie się z tegorocznym programem. Realizujemy w tym roku cztery panele wspólnie z Woman in Cinematgraphy. Pomagamy Woman in Cinematography w realizacji ich własnego spotkania na EnergaCamerimage 2024. Udostępniamy naszą infrastrukturę i pracowników. Sami, we własnym zakresie przygotowaliśmy kilka kolejnych wydarzeń realizowanych przez kobiety, dotyczące kobiet. Mamy sekcję filmową pokazującą kobiety odważne" - wskazał.
Żydowicz wystosował również kolejne oświadczenie, w którym przeprosił za nieporozumienie i zaznaczył, że w przyszłości nie dopuści do tego rodzaju niejednoznaczności. Jednak nie przekonało ono części członków branży. Punkt widzenia BSC podzielił McQueen, który miał pojawić się podczas sobotniej gali otwarcia festiwalu w związku z pokazem filmu "Blitz". Twórca miał również odebrać w Toruniu Nagrodę Specjalną dla Wybitnego Reżysera. "Po przeczytaniu artykułu Marka Żydowicza dotyczącego autorek zdjęć filmowych zdecydowałem się nie uczestniczyć w premierze mojego filmu w ten weekend" - poinformował McQueen w oświadczeniu przesłanym Variety.
Reżyser przyznał, że mimo przeprosin opublikowanych przez Żydowicza, nie potrafi przejść do porządku dziennego nad słowami, które uważa "za głęboko obraźliwe". "Mam ogromny szacunek dla autorów zdjęć filmowych wszystkich płci, także kobiet, i wierzę, że musimy zrobić więcej, aby dla każdego znalazło się miejsce przy stole" - podsumował. (PAP)