Straż pożarna informowała o licznych zniszczonych i zagrożonych budynkach oraz odłączeniach prądu. Nie przedstawiła dotąd bliższych danych.
Dziennik "Los Angeles Daily News" podał, że w akcji uczestniczyło 140 strażaków wraz z 58 wozami strażackimi i ciężarówkami. Do pomocy wezwano helikoptery. Zamkniętych było wiele dróg.
„Ze względu na ekstremalne wiatry, samoloty nie są w stanie brać udziału w gaszeniu pożaru. Załogi naziemne, śmigłowce i zespoły wzajemnej pomocy aktywnie pracują nad ochroną życia i mienia” – pisał departament straży pożarnej na platformie X.
Zgodnie z prognozami w czwartek spodziewane są wiatry o prędkości od ok. 50 do blisko 90 km/godz. W obszarach górskich w porywach mogą przekraczać 160 km/godz., co utrudni akcję gaśniczą.
Biuro szeryfa powiatu Ventura ostrzegło, że jeśli warunki na kolejnych terenach przekroczą progi bezpieczeństwa, zakłady energetyczne Southern California Edison będą tymczasowo wyłączać prąd. Ma to zminimalizować ryzyko wybuchu ognia w lasach.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)