Quincy Jones zmarł w niedzielę 3 listopada w swym domu w Bel Air (Los Angeles). W ostatnich chwilach towarzyszyli mu najbliżsi — poinformował rzecznik muzyka, Arnold Robinson. Jones – laureat 28 statuetek Grammy, a także nagrody Grammy Legend Award – zasłynął jako kompozytor, autor muzyki filmowej i lider jazzowego big-bandu, multiinstrumentalista, aranżer i producent.
„Jedna z najbardziej wszechstronnych osobistości świata muzyki rozrywkowej” – napisał o nim brytyjski „Guardian” przypominając, że w trakcie swej długiej kariery Jones współpracował z takimi artystami jak Frank Sinatra, Miles Davis, Aretha Franklin, Ray Charles i Michael Jackson. To właśnie Quincy Jones był producentem albumów „Off the Wall”, „Bad” czy „Thriller”. "Można śmiało powiedzieć, że (...) albumy, które wyprodukował dla Michaela Jacksona (...) odmieniły oblicze popu, trafiając zarówno do czarnej, jak i białej publiczności w czasach, gdy gusta muzyczne były bardzo podzielone" - skomentował dziennik "New York Times".
Jako 14-latek Jones – pianista i trębacz - występował już w zespołach jazzowych w klubach Seattle i studiował muzykę. Raz nawet akompaniował Billie Holiday. Przeprowadził się do Nowego Jorku, centrum jazzowego życia Ameryki, po tym jak do swojego big-bandu zatrudnił go Lionel Hampton. W klubach słuchał gwiazd be-bopu, pracował jako aranżer, a kilka lat później wystąpił w zespole, akompaniującym Elvisowi Presleyowi w trakcie jego pierwszego telewizyjnego występu. Rock and roll zastępował jazz w roli muzyki amerykańskiej młodzieży.
Podróżował po Europie jako członek grupy Hamptona, pojechał do Ameryki Południowej z zespołem Dizzy’ego Gillespiego. Praca w roli aranżera dla wytwórni Mercury dała mu bezpieczeństwo, stabilność i okazję do pracy z takimi artystami jak Ella Fitzgerald, Sarah Vaughan czy Sammy Davis Jr. Pozwoliła także na pracę kompozytorską dla przemysłu filmowego.
Do najsłynniejszych ścieżek dźwiękowych autorstwa Quincy’ego Jonesa należą te skomponowane do filmów „Kolor purpury”, „Ucieczka gangstera” czy „W upalną noc”. Siedmiokrotnie nominowano go do nagrody Oscara. Jones napisał także muzykę do popularnych seriali telewizyjnych „Roots” i „The Bill Cosby Show”.
W wywiadach kpił z szufladkowania muzyki, dzielenia na jazz, rock, funk, pop i R&B. „My graliśmy wszystko!” - wspominał młodzieńcze lata. W filmie dokumentalnym „Quincy” o tym, jak wielką inspiracją był Jones, o tym, jak z powodzeniem łączył jazz i hip-hop opowiadał raper Kendrick Lamar. Z powodzeniem odnalazł się zarówno w konwencji jazzowego big-bandu, realiach „jazzu nowoczesnego”, popu, a także disco i funku. Nagrywał także płyty pod własnym nazwiskiem – jako lider zadebiutował w 1957 r. albumem „This is How I Feel About Jazz”, na którym zagrali tacy jazzmani jak Charles Mingus, Hank Jones czy Zoot Sims.
W tym samym roku muzyk przeprowadził się do Paryża, gdzie studiował u Nadii Boulanger i pracował przy nagraniach Jacquesa Brela, Charlesa Aznavoura czy amerykańskich artystów, którzy przyjechali nad Sekwanę. W 1960 r. ruszył w trasę koncertową na czele własnej grupy. Zakończyła się – mimo świetnych recenzji i entuzjastycznych reakcji słuchaczy - finansową klapą - zespół się rozpadł, a Jones został z długiem do uregulowania. „Graliśmy znakomitą muzykę, a głodowaliśmy. To wtedy dotarło do mnie, że jest +muzyka+ i jest +muzyczny przemysł+” - wspominał w rozmowie z Ralphem J. Gleasonem – „Jeśli miałem przetrwać, musiałem zrozumieć na czym polega różnica”. (PAP)