Nosorożce zostały załadowane do samolotu i dotarły do Teksasu w poniedziałek. Każdy z nich został wyceniony na około 28 tys. USD. Nim doszło do transakcji, prywatny właściciel nosorożców musiał na ich sprzedaż i eksport otrzymać zgodę od rządu swojego kraju, a także zezwolenie Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES). To drugie zapewnia, że międzynarodowy handel dzikimi zwierzętami nie zagraża przetrwaniu gatunku.
Amerykanie chcieli kupić 42 nosorożce i na tyle sztuk opiewał wniosek złożony do CITES, ale udało się odłowić tylko 40 zwierząt, część z nich pochodzi z prywatnych farm z sąsiedniej Republice Południowej Afryki.
Choć z punktu widzenia namibijskiego ministerstwa zajmującego się środowiskiem naturalnym i jego zasobami sprzedaż była legalna, to przedstawicielka organizacji Namibia Environmental Education Network, Liina Nantinda, uznała, że rząd błędnie zakłada, że nosorożce mogą być czyjąś prywatną własnością. „Dzikie zwierzęta to istoty o złożonych potrzebach, których nie można w pełni zaspokoić w niewoli, a handel nimi przyczynia się do ich eksploatacji i niszczenia ich naturalnego siedliska” stwierdziła. Jej zdaniem, aby skutecznie chronić dziką przyrodę i jej siedliska, w Namibii powinna być zakazana własność prywatna i handel dzikimi zwierzętami.
W Namibii prywatni farmerzy mogą hodować i sprzedawać tylko nosorożce białe, wszystkie nosorożce czarne są własnością państwa. Namibia jest domem dla ponad jednej trzeciej populacji czarnych nosorożców w Afryce, a w parku narodowym Etosha na północy kraju żyje największa ich populacja na świecie. (PAP)