Legia po raz drugi z rzędu zagra w fazie zasadniczej LK, od tego sezonu nazywanej oficjalnie ligową, a po raz ósmy od kiedy rozgrywki pucharowe - także Liga Mistrzów i Liga Europy - na dobre przybrały formułę grupową. Z kolei Jagiellonia, która w maju cieszyła się z historycznego, pierwszego mistrzostwa kraju, jest absolutnym debiutantem na tym poziomie.
Największa zmiana wprowadzona w tym sezonie dotyczy właśnie zasadniczej fazy zmagań. Każda z 36 drużyn zmierzy się z sześcioma różnymi rywalami - rozegra po trzy mecze u siebie i na wyjeździe (w LM i LE gra się po osiem meczów), a wyniki będą zliczane w jednej wspólnej tabeli, jak w lidze, stąd zmiana nazwy. Osiem najlepszych ekip po tej fazie awansuje bezpośrednio do 1/8 finału, a zespoły, które zajmą miejsca od 9 do 24, będą rywalizować w barażu o udział w tym etapie.
Legia w drodze do fazy ligowej przeszła trzy rundy kwalifikacyjne, w których okazała się lepsza od walijskiego Caernarfon Town, duńskiego Broendby IF i kosowskiej Drity Gnjilane. "Jaga" z kolei zaczęła od eliminacji Champions League, w których najpierw przeszła litewski Poniewież, odpadła z tych rozgrywek z norweskim Bodoe/Glimt, a bramę do Ligi Europy zamknął przed drużyną trenera Adriana Siemieńca słynny Ajax Amsterdam.
Fazę zasadniczą obie polskie drużyny zaczną od teoretycznie najsilniejszych rywali, z jakimi zmierzą się do 19 grudnia, gdyż wtedy odbędzie się ostatnia seria meczów zaliczanych do wspólnej tabeli.
Legia, która w ekstraklasie w ostatnich trzech kolejkach powiększyła dorobek tylko o jeden punkt i jest siódma w tabeli, zacznie od spotkania z Betisem Sewilla (godz. 18.45). Hiszpański zespół jest ósmy La Lidze, a w niedzielę pokonał Espanyol Barcelona 1:0.
Mający ponadstuletnią historię klub raz był mistrzem Hiszpanii - w 1935 roku. Poza tym trzykrotnie wywalczył Puchar Króla, ostatnio dwa lata temu. Jego najbardziej znani obecnie zawodnicy to m.in. Hector Bellerin, Marc Bartra, Pablo Fornals, Isco, który jednak przed Euro 2024 doznał złamania nogi i nie wrócił jeszcze na boisko, Francuz Romain Perraud, wypożyczony z Barcelony brazylijski napastnik Vitor Roque czy argentyński mistrz świata z 2022 roku Giovani Lo Celso, który po transferze z Tottenhamu Hotspur w pięciu meczach ligowych uzyskał dla Betisu pięć goli, ale w Warszawie nie wystąpi, gdyż chilijski trener Manuel Pellegrini pozwolił mu odpocząć.
W przeszłości barwy ekipy ze stolicy Andaluzji reprezentowali m.in. Wojciech Kowalczyk i Damien Perquis.
Później przeciwnikami stołecznej jedenastki będą jeszcze szwedzkie Djurgarden, cypryjska Omonia Nikozja (Mariusz Stępiński i Mateusz Musiałowski), szwajcarskie FC Lugano (Kacper Przybyłko), serbska drużyna TSC Backa Topola i Dynamo Mińsk.
Z kolei białostocznie zaczną od wyjazdu do FC Kopenhaga, w którego barwach w przeszłości występowali Kamil Wilczek i jego imiennik Grabara. 15-krotny mistrz i dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Danii nie przegrał żadnego z trzech pucharowych spotkań z polskimi zespołami, w tym dwóch z Rakowem Częstochowa w ostatniej rundzie kwalifikacji Champions League w poprzednim sezonie.
W ligowej tabeli stołeczna ekipa zajmuje drugie miejsce, o cztery punkty za broniącym tytułu FC Midtjylland.
W kolejnych terminach LK Jagiellonia, która w ekstraklasie jest po trzech kolejnych zwycięstwach i awansowała na pozycję wicelidera, zagra z norweskim Molde FK, słoweńskimi Olimpiją Lublana i NK Celje, czeską Mladą Boleslav oraz mołdawskim zespołem FC Petrocub.
Oba polskie kluby za udział w europejskich pucharach już zarobiły po ok. 3,7 mln euro z tytułu premii UEFA - europejska centrala za awans do fazy grupowej każdemu uczestnikowi wypłaci po 3,17, a dodatkowo po 175 tys. za udział w każdej z trzech rund kwalifikacyjnych.
W fazie ligowej każde zwycięstwo wyceniono na 400 tys. euro, remis - na 133 tys. (pozostałe środki z puli będą rozdysponowane proporcjonalnie). Z kolei na 28 tysięcy euro i wielokrotność tej sumy można liczyć zależnie od pozycji w tabeli końcowej (za 1. miejsce - 36x28 tys., czyli 1,008 mln). Kolejne 400 tys. euro klub otrzyma za miejsca 1-8 w ligowej tabeli, a 200 tys. za pozycje 9-16. Do ekip z miejsc "barażowych, czyli 9-24, trafi też po 200 tys. euro z tego właśnie tytułu.
Udział w 1/8 finału to już następne 800 tys. do klubowego budżetu, w ćwierćfinale - 1,3 mln, półfinale - 2,5 mln, finale - cztery miliony euro, a jego triumfator otrzyma dodatkowe trzy miliony euro.
Za faworyta numer jeden - zdaniem bukmacherów - uchodzi Chelsea Londyn. Na tej podstawie najgroźniejszymi rywalami "The Blues" powinny być drużyny Betisu, Fiorentiny, która dwa lata z rzędu dotarła do finału tych rozgrywek, ale nie sięgnęła po trofeum, a w dalszej kolejności belgijski Gent, Panathinaikos Ateny, którego bramkarzem jest Bartłomiej Drągowski, debiutujące w europejskich pucharach niemieckie Heidenheim oraz FC Kopenhaga.