Republikański kandydat na prezydenta USA Donald Trump oświadczył, że amerykańscy Żydzi jako wyborcy będą częściowo ponosić winę, jeśli przegra on listopadowe wybory. Wyraził też żal, że kandydatka Demokratów Kamala Harris cieszy się większą popularnością wśród Żydów w USA.
Podczas przemówienia wygłoszonego na spotkaniu Rady Izraelsko-Amerykańskiej (IAC) w Waszyngtonie Trump oznajmił, że gdyby Harris wygrała wybory, Izrael prawdopodobnie przestałby istnieć w ciągu dwóch lat.
Jego zdaniem Żydzi będą częściowo winni jeśli przegra on wybory prezydenckie, ponieważ, jak przypomniał, zwykle głosują oni na Demokratów.
Kandydat Republikanów powołał się na sondaż wyborczy, który według niego pokazał, że Harris ma 60 proc. poparcia wśród amerykańskich Żydów. Trump wyraził także żal, że w wyborach w 2016 r., które wygrał, zdobył mniej niż 30 proc. głosów żydowsko-amerykańskich wyborców. Podobną liczbę głosów otrzymał Trump w wyborach w 2020 r., które przegrał z Joe Bidenem.
Jak zaznacza Reuters, nie jest jasne na jaki dokładnie sondaż powołał się Trump w swojej wypowiedzi. Niedawne badanie instytutu Pew Research pokazały, że wśród amerykańskich Żydów większą popularnością cieszy się Kamala Harris niż Donald Trump w stosunku 65 proc. do 34 proc.
Rzeczniczka kampanii wyborczej kandydatki Demokratów Morgan Finkelstein skrytykowała słowa Trumpa uznając jego wypowiedź za antysemicką. Kandydat Republikanów odrzucił to oskarżenie, przypominając, że sam ma zięcia pochodzenia żydowskiego.
Kampania wyborcza Trumpa uczyniła priorytetem pozyskanie żydowskich wyborców w kluczowych stanach. Amerykańscy Żydzi od lat skłaniają się ku Demokratom w wyborach federalnych, ale niewielka zmiana poglądów w tej grupie wyborców może zadecydować o zwycięzcy wyborów prezydenckich, które odbędą się 5 listopada - pisze agencja Reutera. (PAP)