Szef MSZ Radosław Sikorski udaje się w czwartek z wizytą do USA; potrwa ona dziesięć dni, w jej ramach szef polskiej dyplomacji odwiedzi Waszyngton, Nowy Jork i Detroit, weźmie udział w Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz w szeregu spotkań dwustronnych.
Sikorski ma spotkać się m.in. z amerykańskim doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'm Sullivanem, doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydent Kamali Harris Philipem Gordonem oraz ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA ds. zakładników Rogerem Cartstensem.
Szef polskiej dyplomacji ma też zaplanowane wystąpienie na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, poświęcone postaci i dziedzictwu Zbigniewa Brzezińskiego - jednego z najbardziej wpływowych strategów polityki zagranicznej USA, który odegrał istotną rolę w demontażu oraz upadku komunizmu w Europie Wschodniej i w powstrzymaniu sowieckiej interwencji w Polsce po powstaniu Solidarności. Brzeziński był wykładowcą tej uczelni.
W Nowym Jorku Sikorski ma zaplanowany szereg spotkań dwustronnych na marginesie Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNGA), m.in. z szefami MSZ: Chin, Iranu, Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Egiptu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Poza tym spotka się z przedstawicielami nowojorskiej Polonii.
Głównym tematem większości rozmów, jakie będą prowadzone w USA, będzie bezpieczeństwo - które jest kwestią przewodnią w szeregu wizyt odbywanych we wrześniu przez szefa polskiego MSZ. W tym miesiącu szef polskiej dyplomacji był m.in. w Azji Centralnej, gdzie odwiedził Malezję, Singapur i Filipiny, złożył też wizyty w Londynie, Kijowie i Kiszyniowie.
W kolejnej części wizyty w USA Sikorski ma odwiedzić Detroit, gdzie uda się do tworzącej wiele lokalnych miejsc pracy fabryki czołgów Abrams, zamawianych także przez Polskę; spotka się także z liczną miejscową Polonią.
Jak zaznacza MSZ, Michigan to jeden z 15 amerykańskich stanów, gdzie produkowany jest sprzęt wojskowy, kupowany przez Polskę. Jest to też jeden z siedmiu kluczowych stanów, które w praktyce zdecydują o tym, kto otrzyma więcej głosów elektorskich i zostanie prezydentem USA. (PAP)