We wtorek w Filadelfii wieczorem dojdzie do pierwszej i jedynej dotąd zaplanowanej telewizyjnej debaty między wiceprezydent Kamalą Harris i byłym prezydentem Donaldem Trumpem. Będzie to pierwsze fizyczne spotkanie obydwojga kandydatów, który wyznaczy decydujący okres kampanii wyborczej.
Harris i Trump wystąpią w National Constitutional Center o 21. czasu lokalnego (3 rano w Polsce), a ich pojedynek odbędzie się według tych samych nietypowych zasad, co debata Biden-Trump w Atlancie: 90-minutowa potyczka odbędzie się bez udziału publiczności, kandydaci będą mieli włączone mikrofony tylko kiedy będzie im udzielany głos przez prowadzących, a przy sobie będą mieli tylko długopis, czyste kartki i butelkę wody.
Debatę organizuje telewizja ABC, a moderatorami będą prowadzący wieczorne wiadomości David Muir i Linsey Davis. Pytania i tematy dyskusji wedle ustalonych reguł pozostaną do końca tajemnicą, lecz można się spodziewać, że będą wśród nich sprawy gospodarki, podatków i inflacji, imigracja, aborcja, wojna w Ukrainie i w Strefie Gazy, czy przyszłość demokracji.
Wszystkie te tematy były poruszane podczas pojedynku Bidena i Trumpa organizowanego przez CNN, chociaż obaj kandydaci bardzo często zbaczali z tematu. Na każde z pytań politycy będą mieli po dwie minuty na odpowiedź, dwie minuty na ripostę i kolejną minutę na wyjaśnianie czy odpowiedzenie na dodatkowe pytania. Według reguł, kandydaci nie mogą zadawać pytań sobie nawzajem.
Zasady te są wynikiem warunków pierwotnie stawianych przez sztab Bidena, który chciał w ten sposób ograniczyć showmańskie skłonności Trumpa. Sztab Harris próbował renegocjować reguły gry - chcąc np. by mikrofony były włączone przez cały czas, zaś Trump wielokrotnie podważał uczciwość debaty, zarzucał ABC stronniczość i domagał się dodatkowych pojedynków m.in. w sprzyjającej mu stacji Fox News.
Według telewizji CBS, Harris przygotowywała się do debaty na specjalnym planie telewizyjnym odzwierciedlającym scenografię w Filadelfii z aktorem wcielającym się w rolę Trumpa. "Washington Post" podał, że przygotowania Trumpa polegały głównie na sesjach skupionych na polityce
Zdaniem Keitha Nahigiana, republikańskiego działacza, który przygotowywał do debaty kilku kandydatów na prezydenta, stawka debaty wyższa jest dla Harris, która wciąż jest stosunkowo nieznana znacznej części wyborców. Jak podkreślił, na obecnym etapie kampanii walka skupia się na przekonaniu wyborców niezdecydowanych, którzy zwykle w większości ostatecznie wybierają kandydata gwarantującego zmiany. Ponadto badania wskazują, że w kwestiach uważanych przez wyborców za najważniejsze - gospodarce i imigracji - wyborcy bardziej ufają Trumpowi.
Zdaniem Nahigiana, Trumpa faworyzuje też doświadczenie: Harris brała dotąd udział jedynie w debatach przedwyborczych Demokratów i debatach kandydatów na wiceprezydenta w 2020 r. (przeciwko Mike'owi Pence'owi), a w obecnej kampanii miała bardzo niewiele występów w mediach.
"Pamiętam, że w swoim pojedynku z Pencem pokazała, że potrafi myśleć na nogach. Ale tego nie da nauczyć się z podręcznikiem i notesem, ćwicząc z ludźmi, którzy się z tobą zgadzają" - powiedział PAP Nahigian. "Jej sztab powinien był zorganizować jej spotkania z wyborcami, jakieś trudniejsze wywiady. Tylko w ten sposób można wyrobić sobie odpowiedni sposób myślenia bo wtedy twój mózg kalkuluje zupełnie inaczej: widzisz, jak to, co mówisz rezonuje u wyborców czy dziennikarzy, czy do nich dociera, czy wyrażasz się jasno" - dodał.
Debata przypada w kluczowym momencie kampanii, zaledwie na pięć dni przed rozpoczęciem głosowania w pierwszym stanie - właśnie Pensylwanii, w której odbędzie się pojedynek. Pensylwania to najważniejszy stan w tegorocznych wyborach, który może rozstrzygnąć, który z kandydatów zdobędzie więcej głosów elektorskich i wygra wybory.
Stawka wtorkowego starcia jest szczególnie wysoka, bo będzie to prawdopodobnie jedyna debata przed wyborami, a sondaże przedstawiają niezwykle wyrównany obraz rywalizacji. Według średniej z sondaży obliczonej przez "New York Times", w Pensylwanii Harris i Trump mają po 47 proc. poparcia. Remis jest też w trzech innych z siedmiu stanów, gdzie gdzie wynik nie jest niemal z góry przesądzony (Georgia, Nevada i Arizona), zaś w dwóch minimalną przewagę ma Harris (Wisconsin o 3 p.p., Michigan o 2 p.p.).
Do debaty dochodzi na niecałe dwa miesiące przed dniem wyborczym, to już 10 dni później swoje głosy będą mogli zacząć oddawać wyborcy w pierwszych trzech stanach umożliwiających wczesne głosowanie - Wirginii, Minnesocie i Dakocie Południowej. W kolejnych tygodniach głosowanie rozpocznie się w kolejnych stanach, choć nie wszystkie je umożliwiają.
Zgodnie z konstytucją dniem wyborów federalnych jest pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada; w tym roku wypadnie on 5 listopada. Głosy formalnie muszą zostać policzone - a wyniki we wszystkich stanach rozstrzygnięte - do 11 grudnia by 17 grudnia wybrani w poszczególnych stanach elektorzy mogli oddać swoje głosy, formalizując wynik wyborów.
Następnie 3 stycznia nastąpi zaprzysiężenie nowego Kongresu (wybory do Izby Reprezentantów i 1/3 składu Senatu odbywają się razem z wyborami prezydenckimi), by mógł on trzy dni później, 6 stycznia formalnie policzyć głosy elektorskie i zatwierdzić wynik. Zwycięzca rozpocznie swoją kadencję od uroczystej inauguracji 20 stycznia.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)