Amerykański resort sprawiedliwości ogłosił w czwartek zarzuty dotyczące łamania sankcji wobec byłego doradcy sztabu Donalda Trumpa i znanego działacza Dimitriego Simesa za jego występy w rosyjskiej telewizji państwowej. Zarzuty otrzymała też żona Simesa za pomoc w omijaniu sankcji przeciwko rosyjskiemu oligarsze.
Simes, były emigrant z ZSRR, zamieszkały w Wirginii pod Waszyngtonem, jest oskarżony o łamanie sankcji i pranie brudnych pieniędzy w związku m.in. z prowadzeniem politycznego talk-show "Wielka Gra" w rosyjskiej telewizji państwowej Pierwyj Kanał, objętej restrykcjami. Według prokuratury, od czasu nałożenia sankcji na ten kanał, Simes otrzymał łącznie ponad 1 mln dolarów i przekazał część tej sumy do USA za pośrednictwem armeńskiego banku.
Jak wynika z aktu oskarżenia, Simes pracował dla kremlowskiej telewizji od 2018 roku, otrzymując 67 tys. dolarów miesięcznie, darmowe pobyty w moskiewskich hotelach i bilety lotnicze w klasie biznes na linii Moskwa-Waszyngton. Posiadłość działacza w Wirginii została w sierpniu przeszukana przez FBI.
Simes to znany publicysta, analityk i działacz polityczny, który wyemigrował z ZSRR w 1973 roku. Był m.in. nieformalnym doradcą Richarda Nixona i stał na czele stworzonego przez niego ośrodka Center for the National Interest (wydawał też magazyn "The National Interest"), a w 2016 roku był doradcą sztabu wyborczego Donalda Trumpa. Simes zorganizował wówczas występ ówczesnego kandydata Republikanów w hotelu Mayflower w Waszyngtonie, podczas którego Trump opowiedział się za poprawą stosunków z Rosją. Simes był też jedną z czołowych postaci w śledztwie prowadzonym przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera i dotyczącym kontaktów ludzi Trumpa z przedstawicielami Kremla podczas kampanii wyborczej 2016 roku.
Obok rosyjsko-amerykańskiego działacza prokuratura oskarżyła też jego żonę Anastasię za pranie brudnych pieniędzy i zakup dzieł sztuki dla objętego sankcjami rosyjskiego oligarchy Aleksandra Udodowa. W przypadku każdego z zarzutów maksymalną karą jest 20 lat więzienia. Małżeństwo pozostaje jednak na wolności w Rosji.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)