Aż 21 bramek padło w czterech niedzielnych meczach 7. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Legia pokonała w Warszawie Motor Lublin 5:2 i została wiceliderem. Jeszcze więcej goli oglądali kibice w Szczecinie, gdzie Pogoń wygrała z pozostającym bez zwycięstwa Śląskiem Wrocław 5:3.
Spotkanie Legii z beniaminkiem Motorem było szczególne dla szkoleniowca warszawskiego zespołu Goncalo Feio. 34-letni Portugalczyk przed przyjściem - w kwietniu - do klubu z Łazienkowskiej trenował właśnie lubelską drużynę, którą wprowadził do 1. ligi, a tam notował dobre wyniki. Ma więc swój udział w tym, że Motor występuje obecnie w najwyższej klasie.
W niedzielę na boisku nie było jednak sentymentów. Jego zespół wygrał 5:2, a mógł jeszcze wyżej, ale w pierwszej połowie czeski napastnik Tomas Pekhart nie wykorzystał rzutu karnego.
Stołeczna drużyna awansowała na pozycję wicelidera. Ma 14 punktów, podobnie jak trzeci Piast Gliwice. Oba zespoły tracą dwa do Lecha Poznań.
"Wynik 5:2 – po tym, co widzieliśmy – to najniższy wymiar kary dla Motoru. Cieszę się, że od kiedy jestem trenerem Legii, osiągamy wszystkie postawione cele. W końcówce minionego sezonu awansowaliśmy do europejskich pucharów, teraz zakwalifikowaliśmy się do fazy ligowej. To już odhaczone. Nie jesteśmy liderem ekstraklasy, ale zajmujemy drugie miejsce, tracimy dwa punkty do Lecha, co w tej fazie rozgrywek nie ma wielkiego znaczenia" - przyznał zadowolony Feio.
Jeszcze więcej bramek, bo aż osiem, padło w Szczecinie, gdzie Pogoń pokonała Śląsk 5:3. Jednym z bohaterów "Portowców" był Efthymis Koulouris - grecki napastnik strzelił dwa gole, a łącznie ma pięć w sezonie.
Szczecińska drużyna z dorobkiem 13 pkt zajmuje czwarte miejsce, a Śląsk - aktualny wicemistrz kraju - wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo i jest dopiero siedemnasty, czyli przedostatni (4 pkt, mecz zaległy).
Z ostatniego na 16. miejsce awansowała Lechia (5 pkt). Gdańszczanie zanotowali w niedzielne południe pierwszą wygraną w sezonie - pokonali na wyjeździe dziesiątego w tabeli Górnika Zabrze 3:2.
Ubogo w gole było tego dnia jedynie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia pokonała wieczorem Widzew Łódź 1:0.
Mistrzowie Polski przystępowali do meczu po serii sześciu porażek (dwóch w ekstraklasie i czterech w europejskich pucharach), ale w meczu z łodzianami wydawali się faworytami. Choćby z uwagi na teoretycznie silniejszą kadrę.
Jagiellonia prowadziła już od drugiej minuty po golu Afimico Pululu. Jak się okazało, wynik do końca nie uległ już zmianie, a łodzianie całą drugą połowę musieli grać w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce (w 44. minucie) dla pomocnika Frana Alvareza.
Drużyna z Białegostoku jest szósta (12 pkt), ale ma jeden mecz zaległy.
W piątek ostatnia obecnie w tabeli Stal Mielec uległa Lechowi 0:2 i rozstała się z trenerem Kamilem Kieresiem, a Raków Częstochowa przegrał z Piastem 0:1.
Natomiast w sobotę Radomiak Radom pokonał Cracovię 2:1, Zagłębie Lubin wygrało z GKS Katowice 1:0, a Puszcza Niepołomice zremisowała z Koroną Kielce 0:0.
Od poniedziałku rozpoczną się zgrupowania drużyn narodowych przed wrześniowymi meczami w Lidze Narodów UEFA.
(PAP)