Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:26
Reklama KD Market

80. rocznica Powstania Warszawskiego w Art Gallery Kafe

80. rocznica Powstania Warszawskiego w Art Gallery Kafe

„Bocian” Scena Poezji i Art Gallery Kafe trzema poetycko-muzycznymi wieczorami upamiętniły 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, wystawiając na scenie w Wood Dale (koło Chicago) program zatytułowany „Cześć i chwała Bohaterom – Tryptyk warszawski” w opracowaniu Bogdana Łańko.

W tryptyku wystąpili: Monika Kulas, Julitta Mroczkowska, Liliana Para-Piekarska, Andrzej Piekarski, Adam Glinka i Bogdan Łańko. 1 sierpnia w Art Gallery Kafe w Wood Dale, po otwarciu wystawy fotogramów z powstania Jerzego Tomaszewskiego, zaprezentowano program muzyczno-poetycko-wspomnieniowy „Warszawskie dzieci”, a następnego dnia – „Rok 1944 w poezji i piosence” i w niedzielę 4 sierpnia przyszła kolej na „Kalendarium i retrospektywę – pamiętnik w poezji Zbigniewa Chałko” zarejestrowane przez Bogdana Kowalskiego.

Drugi poetycko-muzyczny wieczór „Rok 1944 w poezji i piosence” został dedykowany tym, którzy już odeszli i dla których czas już nie istnieje. Bogdan Łańko użył klepsydry odmierzającej czas i będącej symbolem przemijania, śmierci i przejścia do innego życia. Wspominał tysiące poległych, bohaterskich warszawiaków, powstańców warszawskich, oraz znanych Polonii aktorów, którzy odeszli.

Łańko, wprowadzając w atmosferę wojny, przypomniał słynne wystąpienie Stefana Starzyńskiego – niezłomnego prezydenta Warszawy, który 23 września 1939 roku nadał przez radio swój ostatni komunikat: „Gdy teraz do was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę. I choć tam, gdzie miały być wspaniałe sierocińce, gruzy leżą. Choć tam, gdzie miały być parki, dziś są barykady, gęsto trupami pokryte. Choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale – nie za lat pięćdziesiąt, nie za lat sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i sławy”. I po tym komunikacie zbombardowane Polskie Radio zamilkło.Wykonawcy piątkowego spektaklu: Monika Kulas, Liliana Para-Piekarska, Andrzej Piekarski i Bogdan Łańko, przy akompaniamencie Adama Glinki, śpiewali powstańcze pieśni i deklamowali żołnierskie wiersze.

Na początku usłyszeliśmy „Warszawskie dzieci”, a następnie wiele znanych piosenek wzruszająco wpisujących się w powstańczą historię: marszowe „Hej chłopcy bagnet na broń” Krystyny Krahelskiej pseudonim „Danuta”, czy „Pałacyk Michla”, opowiadający o walce batalionu „Parasol”, który bronił – zburzonego później przez nazistów – Pałacyku Michlera znajdującego się przy ulicy Wolskiej 40.W programie nie zabrakło „Piosenki o mojej Warszawie” z repertuaru znanego, warszawskiego piosenkarza Mieczysława Fogga, czy bliższego współczesności, równie pięknego utworu „Jest Warszawa, po prostu jest”, a wszystko w mistrzowskim wykonaniu aktorów „Bocian” Scena Poezji.

– W tym roku zrobiłem tryptyk z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Wcześniej robiliśmy spektakl podsumowujący – na 2 października, na zakończenie powstania. W spektaklu zostały wykorzystane utwory księdza Jana Twardowskiego, Ziutka Szczepańskiego, Feliksa Konarskiego, Zbigniewa Chałko, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (…) Tadeusza Gajcego, Czechowicza, Krystyny Krahelskiej, na przestrzeni trzydziestu paru lat wszystkich poetów Powstania Warszawskiego. Komentarz historyczny do spektaklu powstał na podstawie różnych źródeł (…): Normana Daviesa Powstanie ’44 , z broszurek z podziemia z okresu stanu wojennego, traktujących o Powstaniu Warszawskim, i  z tomików poezji, np. Zbigniewa Chałko, czy wierszy Baczyńskiego (…), spisu poetów między rokiem ‘20 a ‘44. Materiałów użytych było bardzo dużo. (…). W niedzielę będziemy mieli okazję przeczytać poezję Zbigniewa Chałko naszego poety (…). W pierwszy dzień sierpnia mieliśmy poezję poświęconą dziecku – mówił Bogdan Łańko.

Po spektaklu Andrzej Piekarski – aktor, warszawianin – podzielił się z czytelnikami naszej gazety wspomnieniami z okresu Powstania Warszawskiego. Miał wtedy osiem lat.– Byłem świadkiem Powstania Warszawskiego. Urodziłem się w Warszawie, na Żoliborzu. Tam, gdy miałem trzy lata, zastał mnie wybuch wojny, później była okupacja, 1944 rok, Powstanie Warszawskie. Szczęśliwie przeżyliśmy z rodzicami, choć trzy razy byliśmy pod ścianą. Mieli zabić nie tylko nas, ale całą grupę ludzi, warszawiaków żyjących. (…) Były rozkazy, że tak, trzeba rozstrzelać, a potem, że nie. Tak było trzy razy, aż doprowadzili nas do Pruszkowa. To był punkt zborny wszystkich wypędzanych, żyjących jeszcze ludzi. Tam ładowali nas w wagony. Pruszków to była ogromna hala, jakieś zakłady kolejowe. Myśmy tam byli dwie noce i dwa dni. Załadowali nas do świńskich wagonów, bez dachu. Wozili nas przez trzy dni i trzy noce, w tę stronę i z powrotem. Nic nie widzieliśmy. Nie wolno było zaglądać. Byliśmy w Generalnej Gubernii, czyli nas nie wywozili do Niemiec, my zostaliśmy w Polsce. Konkretnie wysiedliśmy w Starachowicach. Tam (…) ludzie z okolicznych wsi i innych miejscowości podjechali furmankami i każdy z nich dostał przydział rodziny (…). To były kwatery, gdzie musieliśmy przebywać. (…) Jak wróciliśmy do Warszawy, nie było wiadomo, kto przeżył. Każdy z nas był gdzie indziej. Ludzie, po tygodniach, miesiącach, latach odnajdywali się (…). W 1945 roku w lutym byliśmy już w Warszawie, a ojciec mój spotkał Halinkę, czyli siostrę mamy, urodzoną półtora roku później. Ona była i myśmy nie wiedzieli o tym  (…). W okropnych warunkach wróciliśmy do Warszawy. Pociąg wyglądał jak masa oblepiona ludźmi. Każdy się czepiał, jak mógł. (…) Wylądowaliśmy na Pradze. Nie można było przejść na tak zwaną lewą stronę. Mieszkaliśmy na Żoliborzu.(…) Był most pontonowy, który postawili saperzy, i tym mostem dostaliśmy się do naszego domu, który przetrwał, bo Żoliborz nie był tak zniszczony jak Starówka. Pierwszy pocisk, jaki wpadł to do naszego mieszkania i nie wybuchł, miał metr długości. Mieszkanie zrujnowane, meble połamane. Ludzie pomału zaczęli się organizować. (…) Zanim myśmy przyjechali okoliczni chłopi robili tzw. szaber – kradli. Ojciec, jak już dwa lata mieszkał w Warszawie, swoją jesionkę znalazł u fryzjera… Ciężkie warunki, zanim to się wszystko się jakoś uformowało, nie było szkół, prawie nie było nic – ze wzruszeniem opowiadał Andrzej Piekarski.

Tekst: Jola PlesiewiczZdjęcia: Dariusz Piłka[email protected]


DAR_6410

DAR_6410

DAR_6414

DAR_6414

DAR_6419

DAR_6419

DAR_6420

DAR_6420

DAR_6423

DAR_6423

DAR_6428

DAR_6428

DAR_6433

DAR_6433

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama