"Ciężko będzie pogodzić się z tą przegraną, bo bliska była ta walka" - powiedziała zapaśniczka Wiktoria Chołuj po porażce w repasażach kategorii 68 kg igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polka przegrała z bardziej doświadczoną Turczynką Buse Cavusoglu Tosun 3:4.
W pierwszej rundzie Chołuj pokonała Chinkę Feng Zhou 10:3, a w 1/8 finału przegrała na punkty 0:8 z Amit Elor. Amerykanka awansowała później do finału, co umożliwiło Polce start w repasażach, których stawką była możliwość pojedynku o brązowy medal.
Jej walka z Turczynką, ubiegłoroczną mistrzynią świata w tej wadze, była zacięta szczególnie pod koniec, gdy Polka zaczęła odrabiać straty z początku walki. Nie zdążyła już jednak wyrównać przed końcową syreną. Decydujący okazał się punkt, który Tosun zdobyła po nieskutecznej wideoweryfikacji polskich trenerów.
"Bardzo ważna walka, chociaż każda na igrzyskach jest bardzo ważna. Było blisko, ale niestety małego niuansu zabrakło. Trzeba było ruszyć jeszcze szybciej w drugiej rundzie i podgonić Turczynkę, a może to by się inaczej potoczyło" - przyznała 24-letnia olimpijska debiutantka.
W krótkiej rozmowie po walce nie chciała rozwodzić się nad jej przebiegiem, zwracała jednak uwagę, że mimo przeciwności losu znalazła się na igrzyskach.
"Jestem 22. w rankingu. Nikt na mnie nie stawiał, nie uważał, że coś wywalczę na igrzyskach. Turczynka jest bardziej doświadczona, to dwukrotna mistrzyni świata, a ja jej postawiłam trudne warunki. Za rok albo dwa mam nadzieję, że to ona będzie musiała mnie gonić" - podkreśliła.
Polka została sklasyfikowana na ósmym miejscu.
"Będę dalej trenować, marzyć o medalu. Dzisiaj będzie ciężko pogodzić się z tą przegraną, bo bliska była ta walka" - dodała zapłakana zapaśniczka.
"Poradzę sobie z tym i na pewno wrócę jeszcze na igrzyska" - zapowiedziała Chołuj.
W kolejnych dniach w zapasach w Paryżu z biało-czerwonych rywalizować będą m.in. Anhelina Łysak.
(PAP)