Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 września 2024 22:22
Reklama KD Market

Legenda kapitana „Hala” – rodzina Stykowskich w Warszawie i Chicago w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego

Legenda kapitana „Hala” – rodzina Stykowskich w Warszawie i Chicago w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego

Jacek Stykowski: Już podczas powstańczego zrywu śpiewano piosenki o moim ojcu

80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, obchodzona w czwartek 1 sierpnia br., przywołała szczególne wspomnienia – nie tylko związane ze zrywem z 1 sierpnia 1944 roku – u rodziny śp. kapitana Wacława Stykowskiego pseudonim „Hal”, mieszkającej w Warszawie i w Chicago. Bratanek kpt. „Hala”, Rafał Stykowski, prezes firmy RadarSat oraz przedstawiciel Sling TV w USA, zafascynowany historią rodzinną, zachęca do zapoznania się z książkami i blogiem jego wujka Jacka Stykowskiego.

Czy  Pana ojciec spodziewał się aresztowania przez bezpiekę, którego doświadczył w 1949 r.?

– Muszę powiedzieć, że wszyscy akowcy spodziewali się, że prędzej czy później będą prześladowani, dlatego się ukrywali. Jeśli Państwo nie wiecie, to wielu ludzi na wysokich stanowiskach dowódczych lub średniego szczebla z konspiracji i powstania ukrywało się pod różnymi innymi nazwiskami. Mój tata nie ukrywał się pod żadnym innym nazwiskiem i nie zmienił swojego nazwiska. W końcu przyszła pora, żeby go aresztować. Siedział przez rok w więzieniu Mokotowskim na ul. Rakowieckiej bez postawienia zarzutów, po czym został zwolniony.

Trzeba jednak wrócić tu do konspiracji. Podczas reorganizacji, która nastąpiła, kiedy utworzono Polski Związek Powstańczy, Armię Krajową, mój tata został w marcu 1944 roku z Woli skierowany do pracy w Warszawskim Okręgu Armii Krajowej. Tata był kwatermistrzem tuż przed powstaniem, ale miał umówione z dowództwem Okręgu, że w momencie, kiedy wybuchnie powstanie, wróci na swoje stanowisko dowódcy drugiego rejonu w III Obwodzie Wola. Pracując w kwatermistrzostwie sprawował również odpowiedzialną funkcję szefa działu rachunkowo-pieniężnego intendentury IV wydziału Sztabu Okręgu Warszawskiego AK. W tamtym czasie miał pseudonim „Mer”, a to była podwójna konspiracja. Bardzo niewielu ludzi wiedziało, czym się zajmował. Ja dotarłem do dokumentu, który w lakoniczny sposób to potwierdza.

Po przeprowadzeniu badań w różnych archiwach, myślę, że gdyby ci prześladowcy z UB, którzy aresztowali ojca, wiedzieli o tym jego stanowisku, nie wypuściliby go. Prawdopodobnie zostałby sądownie zamordowany w tak zwanych „procesach kiblowych”. Prokurator i sędzia w celi wydający wyrok śmierci. Chodziło o pieniądze. Kto w konspiracji miał do czynienia z pieniędzmi, za komuny był w dużym niebezpieczeństwie. Komuniści szukali „kasy”. Tak było i tutaj można powiedzieć, że miał wiele szczęścia, bo prawdopodobnie nikt nie zeznał na jego niekorzyść.

Po ponad roku więzienia kapitan „Hal”  wyszedł na wolność. Jak potem toczyło się jego życie?

– Normalnie wrócił do pracy. Pracował i raczej już nie było żadnych wątpliwości co do jego przeszłości, bo ta została już odkryta i znana. Bardziej ukrywali się moja mama i mój dziadek – Stanisław Zieliński, którzy do samego końca nie mówili, kim byli w konspiracji. Moja mama w oddziałach kapitana „Hala” była dowódcą sekcji łączności. Zajmowała się łącznością, sekretariatem i kolportażem. Zajmowała się  rozprowadzaniem różnego rodzaju podziemnej prasy do różnych oddziałów i kontaktowała się z różnymi innymi Obwodami AK. Przenosiła różnego rodzaju rozkazy i informacje. Stanisław Zieliński, mój dziadek, pracował na kolei jako maszynista, więc również woził tę prasę po całej Polsce, ponadto w lokalu własnym dziadka przy Pl. Kazimierza Wielkiego 7 w Warszawie prowadzona była konspiracyjna szkoła podchorążych. Dziadek brał udział w Powstaniu Warszawskim ’44 walcząc w oddziałach kpt. Hala. Był kwatermistrzem oddziału. W powstaniu walczył również brat mojej mamy Kazimierz Zieliński. Plutonowy podchorąży Kazimierz Zieliński ps. „Witur” zginął od kuli niemieckiej 3 września 1944 r na ul. Grzybowskiej. Był żołnierzem AK z oddziału kpt. „Hala”.

Kapitan „Hal” zmarł 18 października 1981 roku. Jak pożegnano Pana ojca?

– Niedawno została wydana książka „Mity Powstania Warszawskiego. Propaganda i polityka” autorstwa Jarosława Kornasia, w której w jednym rozdziale jest opisany kapitan „Hal”, a ja udzielam tam wywiadu i opisuję sprawę związaną z pogrzebem taty. W tamtym czasie była już pewna odwilż. Ludzi nie traktowano już tak podejrzliwie, nastąpiło pewnego rodzaju rozluźnienie społeczne. Razem z rodziną i bratem myśleliśmy, że możemy zorganizować godny pogrzeb tacie, który był dowódcą i Komendantem III Obwodu Wola podczas Powstania Warszawskiego. Został wyznaczony na to stanowisko przez generała AK i zarazem Wojska Polskiego Antoniego Chruściela „Montera”, dowódcę Powstania Warszawskiego. Było to 9 sierpnia 1944 roku, ponieważ komendant Jan Tarnowski, ps. „Waligóra”, został ciężko ranny.

Z tego powodu tacie przysługiwała asysta wojskowa. Został pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie, ale odmówiono mu asysty wojskowej, zaproponowano jedynie orkiestrę wojskową. Odmówiliśmy i zdecydowaliśmy się na normalny pogrzeb katolicki. Mogę wspomnieć, że kiedy moi rodzice brali ślub w 1941 roku, ślubu udzielał im ksiądz Władysław Zbłowski, pseudonim „Struś”, kapelan oddziałów wolskich. Kiedy tata zmarł, mszę pogrzebową odprawił ten sam ksiądz kapelan. Po śmierci mojej mamy, również on odprawiał jej mszę pogrzebową. To pokazuje, że moja rodzina, a zwłaszcza mój ojciec, była szanowana wśród swoich żołnierzy i przełożonych. Wielu z nich uczestniczyło w ceremonii pogrzebowej.

Już podczas Powstania Warszawskiego śpiewano piosenki o moim ojcu.  Jak wspomina ksiądz kapelan  mjr Władysław Zbłowski ps. „Struś” w swojej książce: „Hal zasługiwał na awans na majora, gdyż był wspaniałym i dzielnym dowódcą. Już w czasie powstania żołnierze nucili o nim piosenki”. Słowa jednej z nich, żołnierz kapitana “Hala”, Pan Marian Śmiech ps. „Boguś” przekazał Panu Markowi Strokowi, historykowi i konsultantowi Muzeum Powstania Warszawskiego

Jeden z dowódców (podczas Powstania Warszawskiego z-ca Komendanta IV Rejonu połączonych sił AK Śródmieścia Warszawy z Wojskowej Służby Ochrony Powstania) por. czasu wojny Tadeusz Zarzycki pisał  o ojcu w książce „Pierwszy i ostatni dzień”: „Kpt “Hal” Wacław Stykowski był klasycznym typem dowódcy powstańczego. Szczupły, niezbyt wysoki, o gorejących oczach i sugestywnym spojrzeniu, wyrażającym siłę i odwagę. Opanowany, mówiący nieco powolnym i przyciszonym głosem, ale dosadnie i rzeczowo. W konspiracji i w dniu wybuchu powstania dowodził 2-gim rejonem w Obwodzie Wola. Od chwili oddania pierwszych strzałów znalazł się pod miażdżącym ogniem przeważających  sił nieprzyjaciela, usiłującego za wszelką  cenę i przy zastosowaniu barbarzyńskich środków przebić żywotną linię komunikacyjną przez Wolską, Chłodną i pl. Żelaznej Bramy. W  tych nierównych walkach, broniąc każdej barykady, chłostanej huraganowym ogniem, i każdego załomu ulicy, oddział Hala, krwawiąc obficie i ponosząc ogromne straty w ludziach, wycofał się krok za krokiem w kierunku Śródmieścia. W dniu 7 sierpnia osiągnął je i podporządkował się dowódcy IV rejonu”.

Rozumiem, że wszystko rozpoczęło się z powodów rodzinnych, by walczyć o dobre imię ojca. A czy teraz historia stała się Pana pasją? 

–  Nie mogłem nie reagować na próby dalszego szkalowania osoby mojego ojca i jego żołnierzy. To oczernianie było coraz większe. Przygotowanie się do książki i jej wydanie trwało około 5 lat. Musiałem zwiedzić pewne archiwa, dotrzeć do dokumentów i znaleźć ludzi życzliwych, którzy mi pomogą. Z wykształcenia jestem tylko budowlańcem, nie historykiem, więc musiałem nauczyć się, jak czytać dokumenty i jak je interpretować. To jest bardzo istotne. Nauczyli mnie tego życzliwi historycy. Praca związana z dotarciem do archiwaliów i dokumentów była niesamowicie uciążliwa. Teraz jest trochę łatwiej, bo kiedyś mogli to robić tylko ludzie z wykształceniem historycznym i tylko oni mieli dostęp do dokumentów. Dlatego ci historycy mogli zakłamywać historię, jak tylko chcieli. Dzisiaj mają trudniej, bo jest wielu entuzjastów historii, którzy sprawdzają fakty, kopią w archiwach i weryfikują informacje. Kiedyś nie można było tego zweryfikować, bo nie było takiego dostępu do dokumentów. 

Pana praca amatorska, niezawodowa, pokazała, jak łatwo można  historię jednak fałszować.

–Jak można tę historię fałszować na zamówienie. Bo tego się nie robi tak dla siebie, a robi się z jakiś powodów – dla brzęczącej monety, dla idei, dla jakiejś lepszej sprawy. Wracając do mojego bloga, ja reaguję na takie właśnie rzeczy na stronie – „W odpowiedzi  fałszerzom historii”. Na blogu Kapitan Hal (https://kapitanhal.blogspot.com), który prowadzę, można to na bieżąco sprawdzać w zakładce – „Oszczercze i oczerniające książki, publikacje i filmy”.

A jakie są Pana najbliższe plany do zrealizowania z tym związane? 

– Moim dążeniem byłoby przetłumaczenie książki „Kapitan Hal” na język angielski, aby dotrzeć do czytelnika, który nie czyta po polsku. Bo proszę pomyśleć, ile krzywdy zrobił taki artykuł z „Gazety Wyborczej”, bo był przetłumaczony na kilkadziesiąt języków świata. 

Panie Jacku, serdecznie dziękuję za rozmowę, a wszystkich zainteresowanych tym tematem odsyłamy do Pana książek i bloga (Kapitanhal.blogspot.com) poświęconych kapitanowi „Halowi”.

Autor: Joanna Trzos[email protected]


Tekst piosenki o kapitanie „Halu”

„Wiara z Woli”

IZ krańców Woli do DziałdowskiejBarbarzyństwo spływa szkopskieWola płonie, ludność płonieChoć obrońcom mdleją dłonieSześć dni w dymie, pyle, znojuZapał rośnie w krwawym bojuJednak przemoc czołgów łamieBez nabojów zbrojne ramię.

RefrenNasza wiara nie nawalaBośmy z Woli od HalaProwadź, prowadź kapitanieChłopców z Woli nic nie złamieOkażemy dowód męstwaAż do śmierci lub zwycięstwaProwadź nas w bój kapitanie A sprawimy szkopom lanie.

IIRosną szparko naszą dłoniąOd Granicznej aż po WroniąWzdłuż Grzybowskiej barykadyKrwawy wrogu nie dasz  rady.I nie wjedziesz do ŚródmieściaWiara z Woli broni przejściaW sowińskiego blasku sławyŻycie odda dla Warszawy.

III Nasze pięści są ze staliGoliat, Tygrys ich nie zwaliIdzie w pomoc dla stolicyŻołnierz Polski znad PilicyPomoc blisko – drżyjcie katyJuż zza Wisły grzmią armatyPowrócimy Wolo miłaBędziesz piękna, będziesz żyła.


Wacław Stykowski fot. arch. rodz.

Wacław Stykowski fot. arch. rodz.

Żona kpt. Wacława Stykowskiego Halina z domu Zielińska fot. arch. rodz.

Żona kpt. Wacława Stykowskiego Halina z domu Zielińska fot. arch. rodz.

Jacek Stykowski fot. arch. rodz.

Jacek Stykowski fot. arch. rodz.

Kapitan „Hal” Wacław Stykowski (trzeci od lewej) fot. arch. rodz.

Kapitan „Hal” Wacław Stykowski (trzeci od lewej) fot. arch. rodz.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama