Amerykanie zobaczyli w czwartek tego samego Donalda Trumpa, którego odrzucili cztery lata temu; pokonam go przy urnie wyborczej - powiedział prezydent Joe Biden, komentując wystąpienie swojego rywala w ostatnim dniu konwencji wyborczej Partii Republikańskiej w Milwaukee.
Prezydent w piątek ponownie dał odpór głosom wzywającym go do wycofania swojej kandydatury z wyborów.
"Minionej nocy Amerykanie zobaczyli tego samego Donalda Trumpa, którego odrzucili cztery lata temu. Przez ponad 90 minut skupiał się na własnych pretensjach, nie mając żadnego planu, by nas zjednoczyć i uczynić życie lepszym dla pracujących ludzi (...) Mroczna wizja Donalda Trumpa na przyszłość nie jest tym, czego potrzebujemy jako Amerykanie" - powiedział Biden w oświadczeniu wydanym przez jego sztab wyborczy.
Zapowiedział jednocześnie, że w przyszłym tygodniu wznowi kampanię wyborczą po tym, jak w środę musiał ją przerwać z powodu zakażenia Covid-19.
Podczas pierwszego wystąpienia po nieudanym zamachu na jego życie Trump wezwał do jedności, lecz w tym samym przemówieniu powtórzył swoje najostrzejsze tezy z kampanii, oskarżając Demokratów o fałszerstwa wyborcze, niszczenie kraju, czy umożliwianie "inwazji" nielegalnych imigrantów. Zapowiadał też, że zakończy wszystkie wojny i potrafi uczynić to za pomocą jednego telefonu.
Swoim oświadczeniem Biden po raz kolejny dał odpór coraz liczniejszym głosom w macierzystej Partii Demokratycznej, wzywającym go do wycofania swojej kandydatury. W piątek do apeli ponad 20 członków Kongresu przyłączyło się ośmiu kolejnych parlamentarzystów, w tym senatorowie Jon Tester i Martin Heinrich.
W zakulisowych rozmowach do rezygnacji mieli zachęcać Bidena przywódcy partii w Kongresie - lider większości w Senacie Chuck Schumer i lider mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries, a także była przewodnicząca Izby Nancy Pelosi. Według CNN, Pelosi miała wyrazić przekonanie, że Biden bliski jest podjęcia decyzji o wycofaniu się z wyborów.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)