Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 00:26
Reklama KD Market

The Last Wide Open – w poszukiwaniu miłości w polskiej restauracji w Chicago

The Last Wide Open – w poszukiwaniu miłości w polskiej restauracji w Chicago

Nowa komedia romantyczna The Last Wide Open, która od piątku, 5 lipca wystawiana jest na scenie American Blues Theater na północy Chicago, mimo anglojęzycznego tytułu ma wiele polskich elementów. Jej głównym bohaterem jest nowy polski imigrant w Chicago, który zakochuje się w amerykańskiej kelnerce w polskiej restauracji. Z odgrywającym rolę Mikołaja Malinowskiego Michaelem Mahlerem i jego sceniczną partnerką (a prywatnie żoną) Darą Cameron na scenie American Blues Theater przekształconej w Jana’s Restaurant rozmawiał Łukasz Dudka.

Łukasz Dudka: The Last Wide Open nie jest nową sztuką, lecz jej wersja zaprezentowana po raz pierwszy 5 lipca w American Blues Theater była światową premierą.

Michael Mahler: Oryginalna sztuka, napisana przez Audrey Cefaly, opowiada o imigrancie i kelnerce, którzy zakochują i odkochują się w sobie w różnych wersjach życia. Kiedy po raz pierwszy przeczytaliśmy tę sztukę, pomyśleliśmy, że byłaby świetna w American Blues Theater. Zapytaliśmy Audrey, czy można zamienić włoskiego imigranta na polskiego i zrobić z tego prawdziwie chicagowską produkcję. Była na to bardzo otwarta. Sprowadziła Kathy Müller, która jest córką polskich imigrantów, aby zaadaptować sztukę na polskie realia i uczynić ją jak najbardziej autentyczną. A więc faktycznie, ta wersja jest zupełnie nowa.

Co zmieniło się oprócz imienia głównego bohatera?

Dara Cameron: Adaptacja tchnęła zupełnie nowego ducha do tej sztuki. Akcja toczy się w polskiej, rodzinnej restauracji – Jana’s Restaurant.

MM: Twórcy sztuki bardzo się starali, aby zachować autentyczność doświadczeń i języka  bohatera. W miejsce włoskich wtrącane są polskie słowa. Gram trzy wersje polskiego imigranta, Mikołaja Malinowskiego: dwa dni po przyjeździe do Chicago, 15 lat od przyjazdu i gdzieś pośrodku.

Historia toczy się więc na trzech odrębnych osiach czasowych.

DC: To jest dość nietypowe. Nazywamy to wieloświatem (ang. multiverse). Oglądamy historię, która dzieje się w tym samym dniu, ale w trzech różnych wersjach życia bohatera. Przez to możemy zobaczyć, jak okoliczności i decyzje, które podejmujemy, mogą zmienić trajektorię naszego życia, związków i interakcji. To może wydawać się trudne, ale w rzeczywistości jest naturalne i intuicyjne. Poza tym kto nie lubi historii miłosnych?

Jak opisalibyście głównych bohaterów, Mikołaja i Linę?

DC, MM: Mikołaj jest beznadziejnym romantykiem, który nigdy nie traci nadziei. Lina jest bardzo praktyczna, ale z poczuciem humoru. Jest nieco fantazyjna, trochę roztrzepana. Ma w sobie głębię uczuć, troszczy się o ludzi. W głębi serca również wierzy w miłość, ale w przeszłości została zraniona tyle razy, że tworzy wokół siebie barierę ochronną, którą właśnie próbujemy przełamać w tej sztuce.

Michael, jesteś też dyrektorem muzycznym w tej sztuce. Czy śpiewasz po polsku?

MM: W sztuce śpiewam piosenki wspólnie z Darą, niestety nie po polsku.

DC: Michael gra na gitarze, ja brzdękam na pianinie, a całość jest bardzo intymna.

Wchodząc do teatru widzowie mogą być zaskoczeni. Normalnie spodziewamy się sceny i rzędu krzeseł na widowni.

DC: Przestrzeń została w całości przekształcona w polską restaurację. Wchodzisz i jesteś w Jana’s Restaurant. Siedzisz przy stoliku nakrytym obrusem, jest na nim świeczka, masz przed sobą menu. Aktorzy są w przestrzeni widza, a widz jest w przestrzeni aktorów. Wchodzimy w interakcję z publicznością. Mamy nawet zapach gotującego się bigosu! Jana’s to tak naprawdę czwarty bohater tego spektaklu.

Restauracja rzeczywiście jest autentyczna. W menu widzę golonkę, pierogi i inne polskie specjały.

DC: Nasza rekwizytorka była niesamowita. Zrobiła duży research, odwiedziła wiele polskich restauracji. Na ścianach wiszą nawet zdjęcia rodziny polskich sióstr, które brały udział w produkcji, Kathy Müller i Matildy Szydagis. Brakuje tylko telewizora.

Jak radzicie sobie z nieprzewidywalnością interakcji z publicznością?

MM: Na początku witamy widzów jako część spektaklu i wyjaśniamy jego trójwymiarowość. Pod koniec wszystko się gmatwa i potrzebujemy pomocy widzów, aby zakończyć przedstawienie. Mamy już doświadczenie ze spektaklu It’s a Wonderful Life, które również angażuje publiczność.

DC: Interakcja z publicznością to świetna zabawa. Bardzo pomaga, jeśli widownia chce brać w niej udział. W tym przypadku immersja jest delikatna. Ale osoby, które nie chcą być częścią akcji, mogą wybrać miejsce z tyłu (śmiech).

Michael, Czytelnicy by mi nie wybaczyli, gdybym nie przetestował Twojego języka polskiego. Co potrafisz powiedzieć?

MM: Mogę powiedzieć na przykład „No kurrr…a!” (śmiech)

Twoją trenerką dialektu była Matilda Szydagis, jedna z polskich sióstr, które brały udział w produkcji.

MM: Matilda była cudowna. Spotykaliśmy się co tydzień na Zoomie i uczyła mnie wymowy polskich słów i różnych wersji akcentu do różnych części spektaklu. Mam nadzieję, że jest ze mnie dumna!

Sztuka ma trzy początki i trzy zakończenia. Ile jest szczęśliwych?

DC: Trzeba przekonać się samemu oglądając sztukę! Myślę, że widzowie wyjdą zadowoleni. To nie jest przygnębiająca sztuka. Podnosi na duchu, jest przyjemna i wesoła.

MM: Ma też piękne przesłanie, które dotyczy znajdowania wspólnego mianownika mimo różnic i ograniczeń, i poszukiwania miłości i bliskości w tym szalonym świecie.

Na co dzień jesteście małżeństwem. Czy bycie parą w prawdziwym życiu pomaga czy utrudnia wspólne granie?

DC: Fajnie jest chodzić razem do pracy – nie każdy może spędzać czas ze swoim partnerem w środowisku zawodowym. Uwielbiam pracować z Mikiem i co wieczór zakochiwać się w nim na nowo. Ćwiczenie ról jest łatwiejsze, gdy sceniczny partner siedzi obok ciebie w samochodzie. Oczywiście musimy wtedy zostawić na boku rozmowy o zakupach czy naszym 6-letnim synu. Graliśmy już wcześniej razem, ale to było dawno temu, kiedy byliśmy młodzi i mniej wykończeni (śmiech).

MM: To wielki przywilej pracować na co dzień z moją ulubioną aktorką. Pójście razem do domu po pracy to dodatkowy bonus.

Opowiedzcie o swoich karierach zawodowych.

MM: Studiowaliśmy teatr na Northwestern University i tak zaczęła się nasza kariera w Chicago. Z American Blues Theater Chicago jesteśmy związani od ponad dekady. Chicagowska scena teatralna jest jak rodzina, która się wspiera, a nie przedziera pazurami, aby dostać pracę.

DC: W Chicago jest dość pracy dla aktorów. Można tu żyć, robiąc to, co się lubi. Mike jest również kompozytorem i autorem tekstów muzycznych i czasami mamy projekty w Nowym Jorku, ale Chicago zawsze będzie naszym domem.

Nowa siedziba American Blues Theater, w której rozmawiamy, jest niesamowita.

DC: Ten obiekt to spełnienie marzeń. Przez około 25 lat byliśmy teatrem wędrownym, goszczącym na różnych scenach w całym mieście. Nasza dyrektor artystyczna Wendy Whiteside zawsze mówiła: „Zrobię to!”. I zrobiła! Wśród hojnych darczyńców mamy prawdziwe anioły, które zawsze wierzyły w naszą misję opowiadania amerykańskich historii. Na ten teatr złożyło się dużo pracy i wielkich marzeń. Minionej zimy graliśmy, kiedy jeszcze farba schła na ścianach. Dziś mamy wygodne siedzenia z uchwytami na kubki, dwie sceny, dobry parking, a lokalna społeczność jest bardzo przyjazna.

Pozostaje tylko zaprosić naszych Czytelników na The Last Wide Open.

DC, MM: Koniecznie odwiedźcie nas tego lata. Chcemy usiąść z Wami w Jana’s Restaurant, podać Wam kiełbasę, porozmawiać o pierogach i opowiedzieć Wam naszą historię. Jesteśmy bardzo dumni z tej sztuki i wiemy, że Wy też ją pokochacie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Łukasz DudkaOpracowała: Joanna Marszałek

Zdjęcia: Jenn Udoni


1) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

1) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

2) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

2) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

3) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

3) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

4) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni

4) The Last Wide Open, photo by Jenn Udoni


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama