Na recital utworów ikony polskiej piosenki przedwojennej Hanki Ordonówny, w wykonaniu Marioli Łabno-Flaumenhaft, po roku od pierwszego występu aktorki na scenie w Art Gallery Kafe, do Wood Dale przybyli koneserzy wielkiego talentu obydwu kobiet.
Podczas dwóch czerwcowych recitali Mariola Łabno-Flaumenhaft przypomniała chicagowskiej publiczności niezwykłą historię charyzmatycznej Hanki Ordonówny – a właściwie Marii Anny Pietruszyńskiej – ilustrowaną piosenkami i ciekawostkami z życia prywatnego oraz kariery zawodowej wielkiej gwiazdy kabaretów.
Każdy z przedstawionych fascynujących detali biografii Haneczki ilustruje jej nietuzinkową postawę życiową. Nakazywała ona nawet najbardziej niewygodne sytuacje zamieniać w sukcesy, jak na przykład stworzenie nowej mody noszenia kapelusza na bakier, aby ukryć bliznę na skroni po niecelnym strzale podczas próby samobójczej, kiedy opuścił ją ukochany Janusz Sarnecki.
W repertuarze wieczoru znalazły się najsłynniejsze przeboje niezapomnianej divy: „Sam mi mówiłeś”, „Na pierwszy znak”, „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Uliczka w Barcelonie” i wiele innych. Przedwojenne hity poruszały serca rozśpiewanej publiczności znakomitymi tekstami m.in. Hemara, Tuwima, Tyszkiewicza oraz doskonałą muzyką Petersburskiego, Warsa, czy Laporte.
Każda z kolejnych odsłon recitalu ukazywała kartę życia niepokornej duszy Hanki Ordonówny poprzez piosenkę i opowieść o artystce. Kameralna scena, usytuowana blisko stolików, przy których siedzieli widzowie, wykreowała idealną przestrzeń, gdzie śpiewała i tańczyła ekspresyjna Mariola Łabno-Flaumenhaft, budując z publicznością doskonałą relację.
Proste rekwizyty – kapitańska czapka, sznur pereł i szale boa wymownie podkreślały charakter prezentowanych szlagierów.
Na scenie, podobnie jak w leksykonie, ale zdecydowanie ciekawiej, Mariola Łabno-Flaumenhaft w roli Hanki Ordonówny zaprezentowała biografię przedwojennej gwiazdy.
W fascynującym recitalu wystawionym w podchicagowskim Wood Dale w tytułowej roli Hanki Ordonówny podziwialiśmy Mariolę Łabno-Flaumenhaft, rodowitą tarnowiankę, znakomitą, polską aktorkę Teatru im. Wandy Siemaszkowej i dyrektor Teatru Bo Tak w Rzeszowie, która w tym roku obchodzi trzydziestolecie pracy artystycznej.
– W Teatrze Wandy Siemaszkowej, na 50-lecie teatru, zadebiutowałam rolą panny młodej w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii ówczesnego dyrektora teatru, Bogdana Cioska (…). Bardzo jestem szczęśliwa, że mogę pracować w Teatrze Wandy Siemaszkowej. Dziesięć lat temu, wraz z kolegami, założyłam swój własny Teatr Bo Tak. Nazywamy go Teatrem Dzieckiem Wandy Siemaszkowej, ponieważ pracują w nim wszyscy wspaniali aktorzy, moi koledzy, koleżanki z Teatru im. Wandy Siemaszkowej, których zapraszam do współpracy w Teatrze Bo Tak, gdzie rok temu obchodziliśmy jubileusz dziesięciolecia.Mariola Łabno-Flaumenhaft, urzekająca publiczność talentem aktorka i dyrektor Teatru Bo Tak, opowiedziała czytelnikom „Dziennika Związkowego” o genezie recitalu „Ordonka” i jego nierozerwalnym związku z recitalem „Marlena Dietrich”.
– Teatr Bo Tak jest teatrem komediowym i czasami idzie w bok. Zbacza w bok, bo robi takie muzyczne spektakle, jak ten o Hance Ordonównie. Recital „Ordonka” jest pełnym, wielowymiarowym spektaklem granym w Teatrze Bo Tak, gdzie hrabiego Tyszkiewicza gra znakomity aktor Robert Żurek, który pracuje również w Teatrze Siemaszkowej, i gdzie jest muzyka na żywo przy fortepianie, wykonywana przez fantastycznego aranżera i kompozytora Maćka Łukaszewicza. Recital, z którym tu do państwa przyjechałam, jest grany w Teatrze Bo Tak dokładnie tak samo, jak państwo widzieliście w Chicago. Hankę „urodziła” Marlena Dietrich. „Marlena Dietrich” została dla mnie napisana przez świętej pamięci wybitnego reżysera Jana Szurmieja, który właśnie 19 czerwca został pochowany na Powązkach, bo zmarł nagle (…). Jan Szurmiej to legenda, jeśli chodzi o teatr w Polsce. To on jako pierwszy, wraz z Gruzą, wystawił „Skrzypka na dachu” i „Sztukmistrza z Lublina”, do którego Agnieszka Osiecka napisała teksty, a Zygmunt Konieczny skomponował genialną muzykę. Z Jankiem Szurmiejem pracowałam przy jego pięciu spektaklach, które realizował u nas w Teatrze Wandy Siemaszkowej. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy, i kiedy zagrałam w jego fantastycznym musicalu „Piaf” Marlenę Dietrich, powiedział mi, że musi dla mnie napisać sztukę „Marlena Dietrich”. Miałam przyjemność prezentować ją w niedzielę, 23 czerwca.
Pozwolił mi to grać jak recital, więc jest skonstruowana podobnie jak „Hania”. Jest piosenka i opowieść o Marlenie. Pomyślałam, że skoro Hanka Ordonówna była porównywana do Marleny Dietrich i Grety Garbo, to dlaczego nie zrobić sztuki o Hance Ordonównie? „Marlena Dietrich” była w Teatrze Siemaszkowej, a „Hania” jest w Teatrze Bo Tak, moim teatrze, założonym przez aktorów Teatru Wandy Siemaszkowej. I tak to się zaczęło. Jedna wielka diwa dała życie drugiej – wskazała.
Niezwykle profesjonalna, ekspresyjna i urzekająca w rolach Hanki Ordonówny i Marleny Dietrich, Mariola Łabno-Flaumenhaft z wielką estymą mówiła nam o bardzo podobnych kobietach.
– Obydwie niezwykłe, charyzmatyczne, wspaniałe, znające swoją wartość, blisko siebie rodzone. Obydwie miały swojego Pigmaliona. Marlena Dietrich miała swojego Józefa von Sternberga, który wykreował ją jako Błękitnego Anioła i dał jej drogę do Hollywood, natomiast Fryderyk Franciszek Járosy uczynił z Hanki wielką gwiazdę. Obie miały niesamowity kręgosłup moralny, bo Marlena sprzeciwiła się nazizmowi i przez to była wyklęta w Niemczech, podobnie jak nasza wspaniała Hania, która nie sprzedała się Niemcom, grając w gadzinówkach, ani Sowietom. Obie są bardzo bliskie, mają bardzo pokrewne dusze. Jedna i druga miały swoje wielkie momenty. Śpiewały piękne piosenki w podobny sposób, melorecytując. Bardzo się cieszę, że znów tutaj jestem i mogę dzielić się tak pięknymi historiami tych niezwykłych kobiet. To dziewczyny, które naprawdę trzeba ocalić od zapomnienia – opowiadała zafascynowana granymi przez siebie postaciami fenomenalna Mariola Łabno-Flaumenhaft.
Tekst: Jola PlesiewiczZdjęcia: Dariusz Piłka[email protected]