Do Chicago zawitał znakomity artysta estradowy, piosenkarz i satyryk Andrzej Rosiewicz, przy okazji uświetnienia uroczystości 50-lecia posługi kapłańskiej księdza Andrzeja Gorczycy, przebywającego na Florydzie.
– Poczułem się wyróżniony tym zaproszeniem. Myślę sobie: aha, szukali kogoś takiego patriotycznego, prawicowca, katolika. Spełniałem te warunki. I wybrali sobie Andrzeja Rosiewicza. Przyleciałem na ten występ. Gala nieprawdopodobna. Ponad 300 osób na sali. Przybyło wielu duchownych z całych Stanów. Nie wiedziałem, jak ten ksiądz wygląda. Wszedłem na scenę i tam go zobaczyłem. Powiedziałem: wśród wielu zalet księdza, które państwo wymienialiście, ma jeszcze jedną, ma na imię Andrzej, a tytuł doktora to ma za uzdrawianie duchowe żyjących na emigracji Polaków.
Zaśpiewałem kilka utworów o takim bardziej duchowym wymiarze, jak chociażby utwór, który skomponowałem dla św. Jana Pawła II po Jego pielgrzymce do Ojczyzny w 1993 roku „Odjechałeś od nas Ojcze”, czy piosenkę religijną „Upada serce moje” oraz 100 lat po łacinie i kilka innych. Gdy koncert rozkręcił się na dobre, padły propozycje, żeby zaśpiewać takie bardziej wesołe utwory, jak „Najwięcej witaminy” czy „Chłopcy radarowcy” i temu podobne. Jak się później okazało, ks. Jubilat to znakomity duszpasterz emanujący bezpośredniością, wiedzą i sympatią, o czym mogłem się przekonać podczas rozmów przy stoliku – powiedział Andrzej Rosiewicz o swoim kolejnym pobycie w USA.
Pobyt na Florydzie zainspirował artystę do odwiedzenia Chicago, gdzie gościł u państwa Heleny Studenckiej i Andrzeja Dylewskiego, którzy wraz z grupą przyjaciół włączyli się w przygotowanie mini koncertu dla polonijnych fanów jego talentu.W niedzielę, 30 czerwca, artysta między innymi był gościem pikniku rodzinnego przy kościele pw. Wszystkich Świętych przy 9201 W. Higgins Road w Chicago, gdzie posługuje ks. Mariusz Zochowski.
W programie artystycznym „króla moherowych beretów” i „pieszczocha socjalizmu”, jak często pan Andrzej się sam nazywa, znalazły się najbardziej znane i lubiane przeboje okraszone licznymi anegdotkami i powiedzonkami artysty. Na zakończenie bohater popołudnia podpisywał swoje płyty i bardzo chętnie pozował do zdjęć, z czego skrzętnie korzystali rzęsiście oklaskujący występ widzowie. Przerwy w koncercie muzyką akordeonową i skrzypcową wypełniał duet muzyczny Marian Kościelniak i Andrzej Bocek.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP