Sąd Najwyższy uznał w poniedziałek, że były prezydent Donald Trump jest częściowo chroniony immunitetem przed zarzutami dotyczącymi próby nielegalnego utrzymania się przy władzy. Liberalna sędzia SN Sonia Sotomayor stwierdziła w zdaniu odrębnym, że wyrok czyni prezydenta "królem stojącym ponad prawem".
W ponad 100-stronicowym orzeczeniu konserwatywna szóstka sędziów uznała, że prezydenci są chronieni "absolutnym" immunitetem, kiedy wykonują podstawowe czynności związane ze swoim urzędem i "domniemanym" immunitetem w przypadku innych działań urzędowych, jednak immunitet nie obejmuje ich "nieoficjalnych" działań.
Jednocześnie sędziowie podjęli decyzję o odesłaniu sprawy do sądu okręgowego, by ten zdecydował, które zarzucane Trumpowi działania miały charakter oficjalny, a które nie. W praktyce oznacza to, że do procesu przed sądem w Waszyngtonie najpewniej nie dojdzie przed listopadowymi wyborami, choć wciąż teoretycznie może dojść do niego w późniejszym terminie.
Sędziowie w większości przyznali rację argumentom wysuwanym przez Trumpa i jego prawników, którzy twierdzili, że prezydencki immunitet jest konieczny, by szef państwa mógł podejmować decyzje bez strachu przed ewentualnymi zarzutami.
"Uznajemy, że w naszej konstytucyjnej strukturze podziału władz natura władzy prezydenta wymaga, by były prezydent miał pewien stopień immunitetu od zarzutów karnych za działania oficjalne podczas swojej kadencji. Przynajmniej w przypadku korzystania przez prezydenta z podstawowych konstytucyjnych uprawnień ten immunitet musi być absolutny" - stwierdził w orzeczeniu prezes SN John Roberts. Argumentował, że w przeciwnym wypadku prezydent nie będzie mógł podejmować "energicznych i zdecydowanych" decyzji jako prezydent. Zdecydował też, że w sprawie karnej przeciwko prezydentowi sądy nie mogą nawet wykorzystywać dowodów związanych z wykonywaniem przez szefa państwa jego obowiązków.
Choć sąd nie rozstrzygnął losów waszyngtońskiej sprawy przeciwko Trumpowi, w orzeczeniu wskazał, które działania Trumpa uznaje za działania oficjalne: chodzi m.in. o jego próby wywierania nacisku na p.o. prokuratora generalnego, by ogłosił, że w wyborach doszło do szeroko zakrojonych fałszerstw. Sąd uznał też, że "domniemany" immunitet Trumpowi przysługuje też w sprawie nakłaniania wiceprezydenta Mike'a Pence'a, by użył swojej ceremonialnej roli przy oficjalnym liczeniu głosów elektorskich przez Kongres do unieważnienia wyniku wyborów. W efekcie orzeczenie znacznie utrudni prokuratorom udowodnienie Trumpowi zarzucanych przez nich czynów.
W zdaniu odrębnym w imieniu trójki liberalnych sędziów wyrok ostro skrytykowała sędzia Sonia Sotomayor. "Stosunki między prezydentem i ludźmi, którym służy, uległy nieodwracalnej zmianie. W każdym przypadku użycia urzędowej władzy prezydent jest teraz królem stojącym ponad prawem" - napisała Sotomayor, wymieniając serię absurdalnych, lecz chronionych jej zdaniem przez immunitet działań.
"Rozkaz zabicia przez Navy Seal Team 6 politycznego rywala? Chroniony immunitetem. Organizacja wojskowego puczu, by utrzymać się przy władzy? Chroniony immunitetem. Wzięcie łapówki w zamian za ułaskawienie? Chronione immunitetem" - ciągnęła. "Nie zgadzam się, z obawy o naszą demokrację" - zadeklarowała. Hipotetyczna kwestia tego, czy immunitet chroni prezydenta przed zarzutami w przypadku rozkazu zabicia przeciwnika politycznego była poruszana podczas rozpraw przed sądami dwóch niższych instancji. W obu przypadkach reprezentujący Trumpa prawnik John Sauer twierdził, że odpowiedź na to pytanie może być twierdząca.
Częściowy brak zgody z treścią orzeczenia wyraziła też konserwatywna sędzia Amy Coney Barrett, sugerując, że sprawa przeciwko Trumpowi powinna być kontynuowana przez sąd.
Donald Trump ogłosił na swoim portalu społecznościowym "wielkie zwycięstwo".
"Wielkie zwycięstwo dla naszej konstytucji i demokracji. Dumny z bycia Amerykaninem!" - napisał.
Jak komentował w telewizji CNN były prokurator federalny Elie Honig, poza opóźnieniem sprawy karnej w Waszyngtonie, orzeczenie SN może ograniczyć możliwości oskarżycieli w pozostałych trzech spraw karnych, z którymi mierzy się Trump, w tym w tej w Nowym Jorku, gdzie Trump został już uznany za winnego popełnienia przestępstw związanych z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels przed wyborami 2016 r. Według Honiga były prezydent może wnieść o anulowanie wyroku, choć bowiem sprawa dotyczyła w większości działań Trumpa przed objęciem prezydentury, to wśród przedstawionych dowodów znalazła się m.in. rozmowa Trumpa z jego doradczynią Hope Hicks już w Białym Domu.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)