W ubiegłym tygodniu opowiedziałem wam, jak kochałem podróżować jako 20-, 30-, 40-, 50- i 60-latek. Kochałem autostop i łapanie pociągów, wskakiwanie do samolotu i rejsy stakiem dookoła Stanów Zjednoczonych, całej Ameryki Północnej oraz Wielkiej Brytanii i Europy. A nawet podróżowałem przez huragany, zamiecie śnieżne i z atakiem serca. Tak! Z atakiem serca!Kochałem podróżować i nagle przestałem.Częścią tego problemu jest moje zdrowie. Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale mam niezróżnicowaną spondyloartropatię i polineuropatię obwodową. Nie pytajcie mnie, co to jest. Nawet mój reumatolog i neurolog nie potrafią mi powiedzieć, do diaska, co to jest. Wszystko, co mogę powiedzieć, jest to, że te schorzenia utrudniają chodzenie, a każdy rodzaj ruchu sprawia ból. Chodzę o kilku laskach i staram się spędzać jak najmniej czasu w ruchu.Ale ból i laski podczas podróży to nie są największe problemy. Jeśli jesteś staruszkiem i podróżujesz, widzisz dużo podobnych tobie z pokolenia baby boomers, którzy chodzą o lasce, pchają chodziki i jadą w wózkach inwalidzkich.Największym problemem związanym z podróżami jest to, że branża turystyczna jest całkowicie schrzaniona.Powiem ci dlaczego tak myślę.Półtora tygodnia temu, moja żona Linda, córka Lillian i wnuczka Luciana oraz ja mieliśmy polecieć do Amsterdamu, aby rozpocząć nasze trzytygodniowe wielkie wakacje i przepiękny rejs dookoła norweskich fiordów, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Rozpoczęliśmy od jazdy na międzynarodowe lotnisko Dulles w Waszyngtonie D.C. Znalezienie poczekalni i odprawa na nasz lot do Amsterdamu była łatwa.A później wszystko się posypało. Samolot nie miał wystarczająco miejsc dla wszystkich pasażerów. Było o 6 osób za dużo. W oryginalnym samolocie, który miał lecieć wystąpiły jakieś problemy, a w samolocie zastępczym nie było wystarczającej ilości siedzeń dla pasażerów. Nasz kapitan zapytał, czy ktoś chciałby polecieć później. Nikt się nie zgłosił. Następnie zaoferował 6 pasażerom po 1000 dolarów za złapanie późniejszego lotu. Nadal nie było chętnych. Następnie podniósł ofertę do 1500 dolarów i powiedział, że będziemy mieli miejsca w pierwszej klasie na lot do Detroit, gdzie złapiemy samolot do Amsterdamu, który przyleci tam tylko 2 godziny później niż nasz pierwotny lot. A także będziemy mieli miejsca w pierwszej klasie podczas lotu z Detroit do Amsterdamu. Oczywiście skorzystaliśmy z tej oferty.Lot do Detroit był wspaniały. Dostaliśmy siedzenia w pierwszej klasie, wino i super przekąski, ale lot z Detroit do Amsterdamu był niemal całkowitą katastrofą. Samolot miał opuścić Detroit o 8 wieczorem i przylecieć do Amsterdamu następnego dnia o 6 rano, ale nigdy nie doleciał do Detroit. Zepsuł się na jakimś innym lotnisku. Linie lotnicze szukały innego samolotu, który zabrałby nas za granicę, ale nie były pewne, czy uda im się znaleźć inny samolot.Siedzieliśmy tak przez trzy godziny, żałując, że zwolniliśmy miejsca w pierwszym samolocie, tym przepełnionym. Gdybyśmy tam zostali, to właśnie lecielibyśmy do Amsterdamu, prawdopodobnie popijając wino i rozmawiając o tym, jak wiele śmiesznych filmów i seriali jest dostępnych do oglądania na ekranach na siedzeniach przed nami.Krótko po 11 w nocy dostaliśmy dobrą wiadomość. Z Atlanty leciał samolot, aby nas zabrać do Amsterdamu. Przyleciał do Detroit około 2 w nocy.Cieszyliśmy się, że znów możemy podróżować, ale nie byliśmy szczęśliwi, kiedy wsiedliśmy do samolotu. Nie dostaliśmy obiecanych miejsc w pierwszej klasie. Tak naprawdę siedzieliśmy daleko z tyłu samolotu, w przedostatnim rzędzie siedzeń. Za nami siedziała 2-latka i kopała nasze siedzenia przez kolejne 3 godziny, aż zasnęła.Ostatecznie przybyliśmy do Amsterdamu o 4 po południu, dziesięć godzin później, niż powinniśmy być. Planowaliśmy dzień w Amsterdamie, ale trzeba było to wszystko skasować. Wszyscy byliśmy wyczerpani. Jedyne, czego chcieliśmy, to spać.Zastanawiacie się pewnie, co z tymi 1,5 tys. dolarów, które każdy z nas miał dostać za oddanie naszych siedzeń.Ciągle na nie czekamy.
An Old Guy Talks about Traveling, Part 2
Last week, I told you about how I loved to travel in my 20s, 30s, 40s, 50s, and 60s. I loved to hitchhike and catch trains and hop on planes and cruise ships around the United States and all of North America and the United Kingdom and Europe. And I even traveled through hurricanes and blizzards and heart attacks. Yes heart attacks!I loved traveling, and then I didn’t.Part of the problem is my health. I don’t know if I’ve mentioned it before, but I’ve got undifferentiated spondaloarthropathy and peripheral polyneuropathy. Don’t ask me what they are. Even my rheumatologist and neurologist can’t tell me what the heck they are. All I can tell you is that these conditions make walking difficult and any kind of movement painful. I walk with a couple canes and try to spend as little time moving as possible.But pain and canes while traveling aren’t the biggest problems. If you’re an old guy and traveling, you see a lot of your fellow baby boomers walking with canes and pushing walkers and riding in wheelchairs.The biggest problem with travel is that the travel industry is totally screwed up.Let me tell you why I think that.A week and a half ago, my wife Linda, our daughter Lillian and granddaughter Luciana, and I were scheduled to fly to Amsterdam to start three weeks of great vacationing and wonderful cruising in Norway’s fjords and around the United Kingdom and Ireland. We began this all by driving to Dulles international airport outside Washington DC. Finding the waiting area and checking in for our flight to Amsterdam was easy.Then everything went to pieces. The plane didn’t have enough seats for the passengers. There were 6 too many of us. The original plane for the flight had developed some kind of problems and there were not enough seats on the replacement plane for the passengers. Our captain asked if anyone would like to get a later flight. He had no takers. Then he offered 6 passengers $1000 each to catch a later flight. Still no takers. Then he raised the offer to $1500 and said that we would have first class seats on a flight to Detroit were we would catch a flight to Amsterdam that would only arrive in Amsterdam 2 hours later than our original flight, and we’d also have first class seats on the flight from Detroit to Amsterdam. Of course, we grabbed this offer.The flight to Detroit was great. We did have first class seats and wine and super treats, but the flight from Detroit to Amsterdam was almost a complete disaster. The plane was supposed to leave Detroit at 8 pm and arrive in Amsterdam at 6 am the next morning, but it never made it to Detroit. It had broken down at some other airport. The airline was searching for another plane to take us overseas, but they weren’t sure that they could find another plane.We sat there for three hours regretting the fact that we had given up our seats on that other plane, the overbooked one. If we had stayed with it, we’d be flying to Amsterdam right now, probably drinking a glass of wine and talking about how many silly movies and tv shows were available for viewing on the back of each passenger’s chair.Just after 11 pm, however, we got some good news. A plane was flying from Atlanta to take us to Amsterdam. It arrived in Detroit around 2 am.We were happy to be traveling again, but we weren’t happy when we got on the plane. We didn’t get the first class seats we were promised. In fact, we sat way at the back of the plane in the next to the last row of seats. Behind us a 2-year-old sat kicking our seats for the next 3 hours until she fell asleep.We finally arrived in Amsterdam at 4 pm, 10 hours later than we were supposed to arrive. We had planned a day in Amsterdam, but all that had to be scrubbed. We were all exhausted. All we wanted to do was sleep.You’re probably wondering about the $1500 we were each supposed to receive for giving up our seats.We’re still waiting for it.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.