Z cyklu „Nie tylko Ulmowie”
Ukrywali Żydów w czasie II wojny światowej mniej więcej w tym samym czasie co Ulmowie i zapłacili tę samą cenę śmierci. Balawendrowie mieszkali w Zalesiu niedaleko Lubaczowa, około 30 km od Markowej, gdzie swój dom mieli Ulmowie.
We wschodniej części Polski mieszkało w tym czasie sporo Ukraińców. Polacy pochodzenia żydowskiego o nazwiskach Cioma, Fleischer i Dekiel ukrywali się przez jakiś czas właśnie u Wasyla Nachacza, ukraińskiego sąsiada Balawendrów. Ci ostatni przyjęli ich pod swój dach, a właściwie pod swoją podłogę jesienią 1943 r.
W tym czasie niemieccy okupanci Polski kończyli eksterminację Żydów nazwaną oficjalnie akcją „Reinhardt”. Już 15 października 1941 r. niemiecki gubernator Hans Frank ogłosił karę śmierci dla wszystkich, którzy pomagali Żydom. Takie barbarzyńskie prawa Niemcy wprowadzili tylko w niektórych krajach Europy Wschodniej. U Balawendrów, podobnie jak u Ulmów pragnienie pomocy potrzebującym przeważyło nad strachem przed śmiercią.2 lutego 1944 r. do domu Balawendrów wtargnęli niemieccy żandarmi.
Dom ten wskazał jeden Ukrainiec, który został w nocy okradziony, a ślady na śniegu prowadziły właśnie do tego gospodarstwa. Nie wiedział, że to nie była zwykła kradzież. To mężczyźni ukrywający się u Balawendrów zabrali jakieś rzeczy z jego gospodarstwa. Niemcy aresztowali Wiktorię, Feliksa i Tadeusza Balawendrów. Nie znaleźli kryjówki, która znajdowała się pod podłogą jednej z izb, a wejście było zasłonięte skrzynią z ziemniakami.
Po brutalnym przesłuchaniu Feliks przyznał, że w ich domu ukrywali się Żydzi. Razem z żoną Wiktorią zostali rozstrzelani w Rawie Ruskiej 30 czerwca 1944 roku. W międzyczasie, ukrywani żydowscy uciekinierzy opuścili kryjówkę. Jeden z nich z pewnością przeżył wojnę.
Zapraszamy do obejrzenia miniatury filmowej z cyklu „Nie tylko Ulmowie” – „Ukrywani uciekli, gospodarze zabici” w mediach społecznościowych oraz na kanale IPNtv portalu Youtube.Paweł Błażewicz (IPN)
Ukrywani uciekli, gospodarze zabici
Rodzina BalawendrówZalesie k. Lubaczowa
Rodzina Balawendrów przez około pół roku ukrywała w swoim mieszkaniu trzech Żydów, którzy uciekli z getta w Lubaczowie. Wiktoria Balawender z domu Szponar urodziła się 4 grudnia 1891 r. w Handzlówce nieopodal Łańcuta. Jej mąż Feliks był od niej sześć lat młodszy. Małżeństwo wychowywało troje dzieci. Najstarszy z nich Stanisław w 1942 r. został wywieziony na roboty przymusowe do Rzeszy Niemieckiej. Z kolei dwójka pozostałych dzieci: nastoletni Tadeusz i Janina przebywali przy rodzicach, gdzie pomagali na gospodarstwie. Przed wojną rodzina osiadła na stałe w niewielkiej wsi Zalesie w powiecie lubaczowskim, około 30 kilometrów od Markowej, gdzie mieszkali Ulmowie. W okresie okupacji niemieckiej, wieś Zalesie była jedną z sołectw gminy Oleszyce podporządkowanej Landkomissariatowi w Lubaczowie stanowiącego integralną część rozległego starostwa okupacyjnego w Rawie Ruskiej.
Rodzina Balawendrów od jesieni 1943 r. do 2 lutego 1944 r. udzielała schronienia trzem uciekinierom z getta w Lubaczowie o nazwiskach Cioma, Fleischer i Dekiel. Żydzi Ci pochodzili z pobliskich Oleszyc. Wszyscy byli w wieku około 28-35 lat. Mężczyźni ukrywali się w niewielkiej kryjówce pod podłogą jednej z izb. Wejście do schronu zastawione było skrzynią na ziemniaki. Mężczyźni wcześniej ukrywali się u sąsiada Balawendrów, Ukraińca Wasyla Nachacza.
Według relacji Tadeusza Balawendra, syna Feliksa i Wiktorii, kryjówkę, gdzie przebywali Żydzi, wybudował mężczyzna o nazwisku Świerk, który wówczas pracował dla Feliksa, aby uniknąć wywózki na roboty przymusowe. Żydzi co pewien czas wychodzili z ukrycia i przebywali w mieszkaniu, przede wszystkim podczas toalety i spożywania posiłków, które przygotowywała Wiktoria. Z kolei syn Tadeusz w tym czasie stał na czujce i wypatrywał czy nikt nie nadchodzi.
2 lutego 1944 r. tuż przed świtem pod dom Balawendrów przybyło siedmiu funkcjonariuszy, w tym trzech z żandarmerii niemieckiej z Lubaczowa i czterech z ukraińskiej policji pomocniczej z posterunku w Oleszycach. Przyczyną rewizji była najprawdopodobniej nieroztropność ukrywających się Żydów, którzy nocą mieli okraść jedno z ukraińskich gospodarstw. Jego właściciel dotarł, po zastawionych przez nich na śniegu, śladach do gospodarstwa Balawendrów. O zaistniałym fakcie poinformował także posterunek policji ukraińskiej w Oleszycach. W trakcie rewizji Żydzi przebywali najprawdopodobniej w kryjówce, i nie zostali odnalezieni.
Tego dnia aresztowani zostali Feliks i Wiktoria oraz ich 19-letni syn Tadeusz, których początkowo osadzono w areszcie posterunku policji ukraińskiej w Oleszycach, a następnie przewieziono do więzienia śledczego w Lubaczowie. Feliks został poddany brutalnemu śledztwu, w trakcie którego przyznał się, że sprawcami kradzieży byli najprawdopodobniej ukrywani u niego Żydzi. Przeprowadzona raz jeszcze rewizja wykazała kryjówkę jednak nie odnaleziono w niej Żydów. Małżeństwo Balawendrów zostało przewiezione do więzienia w Rawie Ruskiej, zaś syna Tadeusza zwolniono pod warunkiem codziennego meldowania się na posterunku policji ukraińskiej w Oleszycach. Zwolnienie z więzienia nastąpiło dzięki prośbom siostry, Janiny, która nie była w stanie samodzielnie zająć się gospodarstwem, i stryja, Jana Balawendra, który był tłumaczem języka niemieckiego na terenie Landkommissariatu w Lubaczowie
Feliks i Wiktoria zostali rozstrzelani w Rawie Ruskiej 30 czerwca 1944 r. Ukrywani Żydzi po pierwszej rewizji opuścili zabudowania Balawendrów i ukrywali się w okolicznych lasach. Okupację niemiecką przeżył tylko jeden z nich nazwiskiem Cioma. Po wojnie mieszkał przez pewien czas w Oleszycach, gdzie prowadził sklep, a następnie wyjechał do Wrocławia.
dr Wojciech Hanus
Publikacja dotycząca rodziny Balawendrów – dr hab. Elżbieta Rączy w: Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej, t. I, red. M. Grądzka-Rejak, A. Namysło, Warszawa 2019, s. 91.