Marszałek Szymon Hołownia poinformował w piątek, że po zapoznaniu się z raportem Straży Marszałkowskiej, wystąpi do Prezydium Sejmu o ukaranie posła Dariusza Mateckiego (Suwerenna Polska, klub PiS), który nocą wyszedł na dach hotelu sejmowego. Maksymalna możliwa kara to 18 tys. zł.
Hołownia na konferencji prasowej w Sejmie przytoczył dziennikarzom notatkę służbową od Komendanta Straży Marszałkowskiej. "13 czerwca 2024 r. otrzymałem informację od dowódcy zmiany o incydencie, który miał miejsce o godz. 3.30. Z uzyskanych informacji wynika, że poseł Dariusz Matecki wyszedł przez okno pokoju hotelowego na dach budynku F (dom poselski - PAP)" - zacytował marszałek.
Hołownia poinformował, że z notatki dowiedział, się, że poseł Matecki po wejściu na dach zaczął się przemieszczać - z dachu budynku domu poselskiego, przeszedł przez przejście techniczne na dach Kancelarii Sejmu. "Tam został zauważony przez zastępcę dowódcy zmiany, który poinstruował posła o niebezpieczeństwie i nakazał mu natychmiastowe opuszczenie tego miejsca. Pan poseł stwierdził, że sam wróci do pokoju drogą, którą przyszedł i nie skorzystał z propozycji pomocy odprowadzenia do pokoju hotelowego" - powiedział Hołownia.
Marszałek dodał, że zapoznał się też z nagraniami z monitoringu. "Rzeczywiście poseł Matecki przez 7 minut od godz. 3.30 do godz. 3.37 spacerował po dachu zarówno budynku F jak i budynku S, a potem wrócił przez okno do pokoju hotelowego na IV piętrze" - powiedział Hołownia.
Marszałek podkreślił, że "doszło do poważnego naruszenia porządku na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu (...) i w związku z powyższym skieruje wniosek o ukaranie posła do Prezydium Sejmu". "Prezydium może podjąć decyzję o wymiarze kary finansowej, która się z tym wiąże" - dodał. Doprecyzował, że maksymalnie jest to 12-18 tys. zł, ale kara może być też niższa.
"Na dachach hotelu i innych budynków znajdują się różnego typu instalacje, w związku z czym poruszanie się tam przez osoby nieuprawnione może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu" - ocenił Hołownia.
Matecki po konferencji Hołowni mówił dziennikarzom w Sejmie, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Wcześniej w piątek, powiedział PAP, że był w nocy na dachu hotelu sejmowego, by zrobić zdjęcie. Zaprzeczył jakoby Straż Marszałkowska sprowadzała go stamtąd. Dodał, że po zrobieniu zdjęcia wrócił do pokoju i nie wie dlaczego jest teraz "jakaś afera". (PAP)
Autor: Olga Łozińska