Sąd Najwyższy USA odrzucił w czwartek skargę antyaborcyjnych lekarzy domagających się ograniczenia dostępu do mifepristonu, środka wczesnoporonnego stosowanego w większości aborcji. Skarga została odrzucona ze względów proceduralnych.
W rzadko spotykanym jednomyślnym orzeczeniu Sąd Najwyższy uznał, że grupa lekarzy, która zaskarżyła złagodzenie regulacji dotyczących tego środka (umożliwiających m.in. otrzymanie go pocztą), nie miała prawa wnosić skargi, bo regulacje te nie wpływają bezpośrednio na ich pracę.
Autor orzeczenia, konserwatywny sędzia Brett Kavanaugh, napisał, że samo "pragnienie uczynienia leku mniej dostępnego dla innych" nie daje im prawa do ubiegania się o to przed sądami. Jednocześnie zaznaczył, że podobne skargi mogą wnosić grupy mające bardziej bezpośredni związek ze sprawą, co oznacza, że dostęp do pigułek wczesnoporonnych wciąż może zostać ograniczony w przyszłości. Decyzja sądu stanowi zniesienie wyroku sądu apelacyjnego, który zdecydował się na częściowe restrykcje.
Sprawa była jedną z dwóch głośnych spraw aborcyjnych przed Sądem Najwyższym. Sędziowie wciąż muszą wypowiedzieć się co do legalności regulacji stanowych w konserwatywnym Idaho, które pozwalają na ratunkowe aborcje tylko w razie zagrożenia życia matki, ale nie jeśli zagrożone jest jej zdrowie. Sprawa jest pośrednią konsekwencją wcześniejszej decyzji Sądu Najwyższego z 2022 r., kiedy sąd zniósł federalne prawo do aborcji i pozostawił regulację tej kwestii w gestii poszczególnych stanów, z których część niemal natychmiast wprowadziła daleko idące restrykcje.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)