Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki – ten słynny cytat przypisuje się najczęściej amerykańskiemu pisarzowi Markowi Twainowi, choć jego autorem był najprawdopodobniej XIX-wieczny brytyjski polityk Benjamin Disraeli. Niezależnie od tego, kto ukuł to powiedzenie, w okresie poprzedzającym wybory fascynacja statystykami, a ścisłej sondażami osiąga swoje apogeum.Tylko w ostatnich dniach odnalazłem w mediach kilka ciekawych analiz dotyczących projektowanych rezultatów wyborów, odbiegających od standardowych i przeprowadzanych cyklicznie sondaży.Według inauguracyjnej prognozy ośrodka FiveThirtyEight to urzędujący prezydent Joe Biden ma 53 proc. szans na wygraną, mimo że same sondaże nieznacznie przemawiają na korzyść Donalda Trumpa. Statystyczny model FiveThirtyEight wskazuje jednak na dużą niepewność i wyrównane szanse obu kandydatów, Uznawane za „realistyczne” wyniki wahają się od 132 do 445 (na ogółem 538) głosów elektorskich zdobytych przez Bidena. Taki scenariusz wskazuje, że możliwa jest zarówno porażka, jak i przekonywująca wygrana obecnego prezydenta w wyborach. Tu warto przypomnieć, że wybory prezydenckie w USA to wybory pośrednie – o ostatecznym wyniku decydują głosy Kolegium Elektorskiego, w którego skład wchodzą przedstawiciele wszystkich stanów. W ogromnej większości z nich wygrany kandydat otrzymuje wszystkie głosy elektorskie, niezależnie od rozmiarów zwycięstwa.Według FiveThirtyEight, za Bidenem przemawiają „fundamentalne” czynniki, np. stan gospodarki oraz przewaga, jaką na starcie daje urzędującemu prezydentowi samo piastowanie tego stanowiska. Model statystyczny stosowany przez wywiadownię uchodzi za wiarygodny – przewidział m.in. wynik wyborów do Kongresu z 2022 roku – mniejsze od spodziewanego zwycięstwo Republikanów. W wyborach 2020 roku model dawał Bidenowi 90 proc. szans na wygraną, a Demokratom 75 proc. szansy na odbicie Senatu – co ostatecznie miało miejsce.Wall Street ma jednak na ten temat inne zdanie. Analitycy JPMorgan stwierdzili we wtorkowej notatce, że konsensus rynku zakłada zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich, Republikanów w Senacie, a Demokratów w Izbie Reprezentantów. „Inwestorzy pozostają optymistyczni, jeśli chodzi o konsekwencje rynkowe dla wyborów w USA” – stwierdził JPMorgan. „Tylko 12 proc. respondentów ankiety postrzega wybory jako największe zagrożenie dla rynków”. Przedstawiając najważniejsze wnioski z badania, JPMorgan stwierdził, że zwycięstwo Trumpa skutkowałoby ostrzejszym kursem w polityce zagranicznej, zwłaszcza wobec Chin i „szerszym korzystaniem z rozporządzeń wykonawczych dotyczących handlu i inwestycji”. Trump mógłby wycofać się z polityki w zakresie czystej energii i ochrony środowiska. „Trump 2.0 może skutkować Trudniejszymi stosunkami między USA a Unią Europejską, co będzie miało niekorzystne konsekwencje dla Ukrainy” – dodał JPMorgan. Uważają jednak, że wynik wyborów prezydenckich w USA w 2024 r. może rozstrzygnąć zaledwie kilka tysięcy głosów w kilku kluczowych swing states, podobnie jak w latach 2016 i 2020. Jednocześnie – jak donosi „Financial Times” rynki już zaczęły grać na bardziej niespokojny okres na giełdach w okolicach listopadowych wyborów.Tymczasem wszystkie „standardowe” sondaże, przeprowadzane na reprezentatywnych grupach wyborców, nie dają żadnych jednoznacznych wskazówek dotyczących wyników listopadowych wyborów, bo przewaga zmieniających się na prowadzeniu kandydatów praktycznie niemal zawsze mieści się w granicach błędu statystycznego.Te wszystkie zestawienia, dywagacje i rynkowe konsensusy należy przyjmować z przymrużeniem oka. Media będą zawsze publikować informacje, których oczekują czytelnicy, a prognozy dotyczące wyników wyścigu do Białego Domu do takowych należą. Ostatecznie o wynikach wyborów nie decydują jednak sondaże, czy pobożne życzenia inwestorów, ale decyzje wyborców. Wysyp zestawień medialnych dowodzi jednak, jak ważne dla przyszłości Stanów Zjednoczonych i całego świata będą wyniki listopadowych wyborów. Dotyczy to także przyszłości Polski, bo od tego, czy Ameryka postawi na zaangażowanie, czy izolacjonizm zależeć będzie bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej. Wiele zależeć będzie od frekwencji wyborczej, także wśród młodej generacji Z (osób urodzonych po 1997 roku). To spory blok wyborczy, ale już rozczarowany polityką, a dotarcie do tej grupy wymaga od obu obozów politycznych sporego wysiłku i to bez gwarancji końcowego sukcesu.
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.