Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 02:20
Reklama KD Market

Do wszystkich!

Do wszystkich!

Zupełnie niepozornie stuknęło mi 25 lat bycia księdzem. Naprawdę nie wiem, kiedy to zleciało, mam wrażenie, że dzień moich święceń był wczoraj. Tak chyba już jest, że każdy im starszy postrzega czas miniony jak gdyby było to oka mgnienie. Dla mnie ostatnie tygodnie, które spędzam w Polsce, świętując jak należy swój srebrny jubileusz, są czasem retrospekcji i powrotu nie tylko myślami do tego, co minęło. Pomaga mi w tym jubileuszowy obrazek, który sam zaprojektowałem wpisując weń miejsca moich dotychczasowych życiowych przystanków. Za każdym kryje się wiele historii i tych pięknych i tych trudnych, przede wszystkim jednak jest cały tłum ludzi, których spotkałem, nawiązałem relacje, mogłem być świadkiem ich życia. To wszystko domaga się ode mnie stwierdzenia, że jestem bogaty! Nie tyle w rzeczy materialne lub pieniądze, ale w doświadczenie, z którego jestem szczęśliwy i za które jestem wdzięczny. Bogu i ludziom.

Wszystko oczywiście zaczęło się w rodzinnym domu na Górnym Śląsku, do którego zawsze wracam z radością. Mieszka w nim jeszcze moja mama, dom jest więc jeszcze domem. Oby pozostał takim jak najdłużej. Jest nie tylko miejscem wspomnień okresu dzieciństwa i dorastania, ale przede wszystkim miejscem, gdzie wracam do siebie. Rodzinny dom znajduje się w rodzinnej miejscowości, w której czuję się doskonale, znając tu każde miejsce i wielu rodaków, z którymi łączą mnie serdeczne relacje. To także przyjaciele ze szkoły, z którymi zawsze się spotykamy. Wielu znajomych leży już na cmentarzu, po którym często spaceruję modląc się, wspominając, zatrzymując. 

Kolejnym miejscem była wieś położona niedaleko Wrocławia, o sympatycznej nazwie Bagno. To tam spędziłem siedem lat młodości, przygotowując się najpierw w zakonnym nowicjacie, a później w czasie studiów z filozofii i teologii, do dnia święceń kapłańskich. Przyznam, że był to bardzo szczęśliwy czas. Mieliśmy dobrą formację pod każdym względem. Z Bagna wyszły setki księży i braci salwatorianów, którzy po dobrym przygotowaniu poszli dosłownie na cały świat. I choć stwierdzenie, że studiowałem w Bagnie często spotykało się z nieco ironicznym komentarzem lub uśmiechem moich rozmówców, nigdy się tego nie wstydziłem i wstydzić nie mam zamiaru. Nasi profesorowie i wykładowcy kończyli bardzo dobre studia, często zagranicą, nie byli ciaśni w myśleniu i tego samego uczyli nas, podkreślając potrzebę otwartości na wszystkich oraz gotowości do odważnego podejmowania i realizacji życiowych wyzwań. Kilka dni temu odwiedziłem Bagno, które dzisiaj jest bardzo piękną i zadbaną wsią, bardzo atrakcyjną do życia dla zagonionych ludzi z miasta. Głęboko oddychałam bujną zielenią przyklasztornego parku, cieszyłem się wielkim ogrodem i pasieką, gdzie przecież kiedyś i ja pracowałem w wolnych od nauki chwilach. Ze wzruszeniem zaglądałem do sal wykładowych, które w moich czasach pękały w szwach od ilości studentów. Ucieszył mnie także głos dzwonu na wieży kościelnej wzywający na nabożeństwo. 

Kulminacyjnym dniem tamtego okresu był dzień święceń kapłańskich, w kościele, dzisiaj bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Trzebini. W dniu 29 maja 1999 roku, biskup Tadeusz Pieronek przekazał mnie i moim kolegom chrystusowe kapłaństwo. To wtedy rozpoczęła się pełna zaskakujących przygód droga, której nigdy nie planowałem i planować nie zamierzam. Najpierw trzy lata służby w krakowskim Centrum Formacji Duchowej, prowadziła ona przez studia specjalistyczne i ośmioletni czas w Rzymie i pomocy na parafiach Włoch i Sycylii, a po kolejnych dziesięciu miesiącach pracy w parafii w Obornikach Śląskich, przełożeni posłali mnie do Indiany w Stanach Zjednoczonych. Nie miałem nigdy tak zwanego „American dream”, a nawet mówiłem sobie, że to mogłoby być ostatnie miejsce na mapie świata, gdzie chciałbym żyć. Bliżej mi było do afrykańskiej Tanzanii, gdzie przygotowywano mnie. Jednak zdrowie nie pozwoliło mi zrealizować tego projektu. A dzisiaj? Żyję i pracuję już w trzecim miejscu na amerykańskiej ziemi, która coraz bardziej staje się moją drugą ojczyzną. Pan Bóg jest nieprzewidywalny w swoich planach wobec każdego człowieka, który Mu mówi zwyczajnie: Tak! Oto jestem, aby pełnić Twoją wolę!” Życie staje się prawdziwą przygodą!

Odwiedziłem wczoraj znajomych. Dziesięć lat temu błogosławiłem ich związek małżeński. Dzisiaj są już rodziną. Dołączyli do nas ich sąsiedzi, którzy przedstawili mi Kacpra. Ma 15 lat i właśnie skończył szkołę podstawową. Młody pasjonata. Jego bliscy mówią mi: „Pamiętasz? Chrzciłeś go będąc na zastępstwie w naszej parafii”. Oczywiście, że pamiętam! Gdzie bym pomyślał jednak, że jest już taki dorosły! A przecież pierwsze dzieciaki, które ochrzciłem mają już po 25 lat! I tak myślę dziś o tym, że jest ich bardzo wiele na moim koncie. Podobnie z pobłogosławionymi małżeństwami, namaszczonymi chorymi, odprowadzanymi na cmentarze zmarłymi. Nie jestem w stanie zliczyć wszystkich odprawionych mszy świętych, wyspowiadanych osób, wygłoszonych kazań i rekolekcji. Pomimo że świętym nie jestem i ciągle próbuję się nawracać, czuję się już dzisiaj spełnionym i szczęśliwym księdzem, wierząc, że wiele jeszcze przede mną, tym bardziej w tych niepewnych czasach.

Na jubileuszowym obrazku umieściłem cytat z Pierwszego Listu św. Pawła do Tymoteusza: „Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”. To zdanie, w którym podkreśliłem „wszyscy ludzie”, jest moją życiową misją, którą jako prezbiter realizuję i chcę realizować docierając do wszystkich, a nie tylko do wybranych. Szukając ludzi wszędzie, bez względu na ich poglądy, stan życia, zamożność, orientację i w ogóle wszystko. Tak robił Pan Jezus, a ja idę za Nim i Jego drogą. A On idzie do wszystkich!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama