„Nie wszystko złoto, co się świeci” – mawia stare przysłowie. Mimo wszystko nieraz łapiemy się na tym powierzchownym spojrzeniu, gdzie coś jest ładne, więc wartościowe, bądź też odrzucające po całej linii. Niejednokrotnie podchodzimy tak również do dzieci, które po jednym sukcesie stają się uzdolnione w konkretnej dziedzinie, podczas gdy porażka, błąd potrafią strącić je w przestrzeń pod tytułem: „Nie nadajesz się do tego…”
Nierzadko również nasza miłość jest ubrana w najróżniejsze opakowania, czasem piękne i błyszczące na chwilę, innym razem niepozorne, nie przyciągające uwagi, a jednocześnie niezwykle wartościowe. Przyjrzyjmy się dziś tym opakowaniom, aby jak najczęściej decydować świadomie, co chcemy dawać naszym dzieciom.
Drobiazgi i nie tylko
Najłatwiej jest nam ukryć naszą miłość do dziecka w mniejszych i większych upominkach. Zapracowani rodzice niejednokrotnie zaspokajają wszelkie potrzeby materialne dziecka, niekiedy nawet na wyrost, aby pokazać, że syn czy córka są dla nich ważni, że pamiętają nawet nie mając czasu. Ta miłość ma piękne, kolorowe, błyszczące opakowanie, które na pierwszy rzut oka robi duże wrażenie. Na dziecięcej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, który daje znać rodzicowi, że spełnił marzenie. Tylko dlaczego już po chwili zachwyt mija i pojawia się kolejna pustka?
Rzeczy są czasem mniejsze, innym razem większe, w zależności od poczucia winy rodzica, który być może chciałby dawać coś innego, ale nie ma pomysłu, nie ma czasu, wybiera pracę. To właśnie takie podejście coraz częściej wychodzi na pierwszy plan, bo rodzice coraz więcej pracują.
Myślę niekiedy, że nasi rodzice również dużo pracowali, mieli znacznie mniej udogodnień i ułatwień, szczególnie w pracach domowych, niż my obecnie, a jednocześnie nie mieli tyle pieniędzy i możliwości, aby zaspokajać najróżniejsze potrzeby materialne swych pociech. W związku z tym znacznie częściej korzystali z…
Zaangażowania
Aby ze wszystkim zdążyć, pogodzić pracę zawodową z rodziną i obowiązkami domowymi, nie było innej możliwości, jak angażować dzieci w obowiązki domowe już od najmłodszych lat. Dzięki takiemu podejściu „pieczonych było kilka pieczeni na jednym ogniu”. Z jednej strony dzieci były zaopiekowane, uczyły się niezwykle przydatnych umiejętności, a obowiązki domowe były realizowane.
Ta miłość nie była słodka, lukrowana i brokatowa, znacznie częściej była szara i bywała trudna. Tylko wspólne rozmowy, czasem śpiewanie czy taniec, jako przerywnik, nadawały jej wyjątkowych kolorów. Z czasem dodatkowo pojawiały się kolejne barwy – życia, w którym młody człowiek umiał sobie poradzić nawet w najtrudniejszych sytuacjach, wiedząc, że ma potrzebne umiejętności.
Tak było kiedyś, ale jak już wspomniałam, czasy się zmieniły i powstało wiele udogodnień naszego codziennego życia, które z jednej strony nam ułatwiają pracę, a z drugiej nieco komplikują. Współcześni rodzice dzięki osiągnięciom cywilizacji muszą już szukać dodatkowych motywacji, aby „zachęcić” dzieci do realizacji obowiązków domowych, a jednocześnie wymyślać najróżniejsze sposoby na spędzanie wspólnego czasu.
Na co dzień
Każdego dnia stajemy niemal na rzęsach starając się sprostać wymaganiom świata w stosunku do kobiet i w stosunku do mam. Tak często wymyślamy sposoby, aby nie stracić kontaktu z dzieckiem, aby być blisko, aby czuwać… Sposobu na to upatrujemy z czułościach, przytulaniu, wspólnym czytaniu, masażykach, czy też miłych słowach. To wszystko jest w miarę łatwe, kiedy dziecko jest małe. Kłopot pojawia się, kiedy nasz maluch staje się coraz starszy i z jednej strony udaje, że nie potrzebuje tyle czułości, a z drugiej koledzy i koleżanki zaczynają konkurować z nami o jego uwagę.
Dotyk, czułe słowa, którymi próbujemy wzmocnić nasze dziecko, aby szło przez życie odważnie podnosząc głowę, to miłość w kolorach pastelowych. Z jednej strony jest delikatna, ale ma swój ogromny urok.
Jedno czy wiele?
Miłość niejedno ma imię i niejeden ma odcień. Może się wydawać, że tylko jeden sposób okazywania miłości jest właściwy dla jednej osoby, ale rzeczywistość, jak można się łatwo domyślić, wcale nie jest taka prosta. Sam człowiek bowiem, niezależnie od tego, ile ma lat, jest istotą niezwykle skomplikowaną.
Jeżeli chcemy okazać naszemu dziecku czy też partnerowi/partnerce swoją miłość, warto pamiętać, żeby szukać, sprawdzać, pytać i urozmaicać. Z drugiej strony natomiast warto mówić o swoich potrzebach, a dzieci dopytywać, czego im potrzeba, skąd wiedzą, że są kochane, jak lubią być kochane. Pamiętajmy jednak, ze nic nie jest dane raz na zawsze, życie się zmienia i my się zmieniamy, a wraz z życiem zmieniają się nasze potrzeby. Dbajmy o nasze miłości!
Iwona Kozłowska