Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 01:44
Reklama KD Market

20 lat Polski w UE | Jerzy Buzek: UE to nasze bezpieczeństwo, to także wspólnota naszych wartości

20 lat Polski w UE | Jerzy Buzek: UE to nasze bezpieczeństwo, to także wspólnota naszych wartości
Jerzy Buzek fot. Pawel Supernak/EPA-EFE/Shutterstock

Najczęściej mówimy tylko, że Unia Europejska jest jak skarbonka czy automat, z którego się bierze pieniądze; nie, UE, to znacznie więcej: to nasze bezpieczeństwo, to nasza wspólnota, to także wspólnota naszych wartości - podkreślił w rozmowie z PAP b. premier Jerzy Buzek.

Jerzy Buzek był premierem w latach 1997-2001, stał na czele koalicyjnego rządu AWS-UW; w tym czasie 31 marca 1998 r. oficjalnie rozpoczęły się negocjacje UE z grupą państw ubiegających się o członkostwo we Wspólnocie, wśród których była Polska; do połowy 2000 r. negocjacje toczyły się już we wszystkich obszarach negocjacyjnych.

B. premier pytany przez PAP, jakie korzyści odniosła Polska wchodząc do UE, podkreślił, że "20 lat Polski w Unii Europejskiej, dla nas wszystkich obywatelek i obywateli Polski w Unii Europejskiej oznacza ogromny skok do przodu". "Przede wszystkim, produkt krajowy brutto w Polsce wzrósł dwukrotnie. To znaczy, że my mamy wszyscy 2 razy więcej pieniędzy na swoje wydatki niż mieliśmy 20 lat temu" - zaznaczył.

"Również to, że wpłynęły pieniądze unijne, spowodowało, że wypiękniały nasze miasta, nasze wsie. Odbudowaliśmy wiele zabytków, jak i starych części naszych miejscowości, również cała gospodarka komunalna woda, ścieki, wywóz śmieci, oświetlenie ulic to wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż 20 lat temu" - dodał.

Według Buzka wielkim sukcesem dla nas jest udział we wspólnym rynku. "To rolnictwo dzisiaj i małe, średnie przedsiębiorstwa, które w tym rynku biorą udział najwięcej skorzystali. Te pieniądze, które dzięki temu uzyskaliśmy, to jest jeszcze więcej niż pieniądze, które uzyskujemy z funduszy europejskich, które są przecież ewidentne. I wreszcie inwestycje zagraniczne. Nie doceniamy tego, jak wiele powstało fabryk inwestowanych z zewnątrz. My tam pracujemy, zarabiamy, Polska eksportuje dzięki temu. No i oczywiście, otwartość naszego kraju. Dla studentów to jest program Erasmus. (...) Dla nas wszystkich wyjazd gdziekolwiek w Europie to jest już chleb z masłem, to jest coś tak naturalnego. Przecież tego nie było 20 czy 25 lat temu. Warto to sobie uświadomić, ile nam dała w tym czasie Unia Europejska" - zauważył b. premier.

Na pytanie, czy grozi nam polexit i dlaczego brakuje zgodności w tym temacie w partiach politycznych, Buzek zaznaczył, że mieliśmy ostatnio przez osiem lat rząd, "który cały czas sączył takie złe informacje o Unii Europejskiej".

"To były dwie kadencje, gdzie wybrany w demokratycznych wyborach rząd, a więc nasi przedstawiciele, mówili nie najlepiej o Unii Europejskiej i cały czas mieli zatargi, kłótnie wewnętrzne, trochę traktowali tę Unię Europejską, jak byśmy byli na zewnątrz. Ale przecież zapomnieli o tym, że jeśli coś się dzieje źle w UE, to znaczy, że jest to również nasza wina, czyli polskiego rządu, który tak bardzo krytykował Unię" - mówił.

Jak zauważył, ludzie tego nie rozumieją. "I ja się nie dziwię. Myśmy troszkę zaniedbali pokazywanie ludziom, naszym współobywatelom, jak ważna jest obecność w Unii, jak bardzo ważne jest to, żebyśmy oprócz tego, że mamy własne interesy, że będziemy ich twardo bronić, docenili także, że inni mają swoje interesy. To się da uzgodnić" - mówił Buzek.

"Jeśli Polska parę lat temu cierpiała na dostawy energii, bo byliśmy zależni od Rosji bardziej niż inni, to UE powołała do życia unię energetyczną, wspólnotę energetyczną, która daje nam pewne podstawy bezpieczeństwa energetycznego. Jak mieliśmy pandemię Covidu, to były wspólne zakupy leków, szczepionki, były również maseczki. To wszystko było zorganizowane przez Unię. Poszło szybko i sprawnie" - zaznaczył b. premier.

"Gdy wybuchła ta straszna wojna, agresja Rosji przeciwko Ukrainie, to Unia jeszcze prędzej niż NATO odpowiedziała na nią - bronimy Ukrainy, jesteśmy z Ukraińcami. Unia odpowiada cały czas na wielkie zagrożenia, które nam indywidualnie są bliskie" - powiedział.

"Boimy się, boimy się tej wojny, boimy się, że zachorujemy, boimy się, że nie będziemy mieli gazu w naszych mieszkaniach czy zaopatrzenia w prąd. I Unia odpowiada bardzo pozytywnie na te zagrożenia dla każdego z nas, a my mało o tym informujemy. Najczęściej mówimy tylko, że Unia jest jak skarbonka czy automat na pieniądze, z której się pieniądze bierze. Nie, Unia to znacznie więcej: to nasze bezpieczeństwo, to nasza wspólnota, to także wspólnota naszych wartości" - podkreślił Buzek.

"Ponieważ o tym nie mówimy, ludzie o tym zapominają, a rząd sączył przez osiem lat antyunijne hasła. Bardzo musimy na to zwrócić uwagę, to jest największe wyzwanie, jakie mamy w najbliższym czasie. Żebyśmy w sposób racjonalny i spokojny, bez przesady, powiedzieli, jak ważna dla nas jest Unia razem z Sojuszem Północnoatlantyckim. Uczestniczenie i w Unii, i w NATO jest podstawą naszego bezpieczeństwa, a bezpieczeństwo dla nas wszystkich jest najważniejsze" - oświadczył.

Buzek, pytany czy podczas negocjacji wejścia Polski do UE był moment, że sprawa wisiała na włosku, odparł, że "w czasie negocjacji zawsze jest twardo".

"Negocjacje z Unią Europejską - z Komisją Europejską - oznaczały, że my chcieliśmy jak najwięcej uzyskać dla naszego kraju. To jest oczywiste. Z kolei Komisja Europejska próbowała, jakby obronić sytuację w Unii. Każde negocjacje kończą się jakimiś miliardami euro, które możemy dostać, albo nie" - wspominał b. premier. "My postawiliśmy bardzo mocne warunki, bardzo ostre" - dodał.

"Rząd, którym kierowałem przez trzy i pół roku, prowadził negocjacje. Większość negocjacji przeprowadziliśmy, ale mieliśmy taki cel, żeby te nasze cele negocjacyjne były daleko idące, żeby Polacy wchodząc do UE, mogli poczuć, że są równorzędnymi partnerami. Między innymi, jak była kwestia liczby głosów w Radzie Europejskiej - w Nicei to się decydowało - to ja negocjowałem z kilkoma czy kilkunastoma premierami, żeby to był taki sam poziom jak Hiszpanii, która jest krajem liczniejszym, bogatszym niż Polska, i to się udało" - podkreślił.

"My chcieliśmy uzyskać jak najlepsze warunki dla naszego kraju i to była również taka zasada działania rządu, którym kierowałem, który był w całości z Solidarności. Te wysokie wymagania powodowały, że nie tak szybko zamykaliśmy rozdziały negocjacyjne. Nasi następcy robili to potem znacznie szybciej. Ale właśnie dzięki temu, że mieli te negocjacje podprowadzone, że my mieliśmy bardzo daleko idące cele. Łatwiej było potem ciut zrezygnować i uzyskać konsensus negocjacyjny. To wszystko było po to, aby Polki i Polacy mogli być przekonani do tego, że warto głosować w referendum za Unią" - ocenił b. szef polskiego rządu. (PAP)

autorka: Monika Wiśniewska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama