Od 18 kwietnia na amerykańskich kampusach uniwersyteckich aresztowano co najmniej 700 propalestyńskich demonstrantów; fala protestów ogarnęła już zachodnie i wschodnie wybrzeże USA, a nawet konserwatywne południe - poinformował "New York Times".
Ponad 200 demonstrantów zostało aresztowanych w sobotę na Uniwersytecie Northeastern, Uniwersytecie Stanowym Arizony oraz na uniwersytetach Bloomington w Indianie i Waszyngtona w St. Louis - przekazał nowojorski dziennik.
W wyniku wojny zapoczątkowanej atakiem palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, w Strefie Gazy ludność palestyńska znalazła się w katastrofalnej sytuacji humanitarnej. Studenci w Stanach Zjednoczonych protestują i okupują kampusy, by wywrzeć presję na władze uniwersyteckie. Aktywiści domagają się, aby ich uczelnie odcięły się od firm i organizacji, które wspierają Izrael i jego operacje w Strefie Gazy.
Demonstracje propalestyńskie odbywały się też przed 18 kwietnia, ale tego dnia władze uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku zwróciły się do policji aby usunęła protestujących z terenu uczelni, co doprowadziło w następnych dniach do mobilizacji na innych uczelniach.
W większości przypadków osoby zatrzymywane są wypuszczane; zdarzyły się też przypadki lekkiego poszkodowania demonstrantów, ale zazwyczaj nie stawiają oni oporu - wyjaśnia "NYT".
Uniwersytet Stanowy Arizony tłumaczy interwencję policji łamaniem prawa uczelni. Rzeczniczka Northeastern Renata Nyul przekazała, że "protest został zinfiltrowany przez profesjonalnych organizatorów", a "użycie napastliwych antysemickich wyzwisk, w tym +zabić żydów+, przekroczyło czerwona linię".
Student uniwersytetu Cornell Nick Wilson, który został aresztowany podczas protestu, został wyrzucony z zajęć i odebrano mu prawo wstępu na teren kampusu. Jednak Wilson ocenił w rozmowie z "NYT", że "w dziwny sposób" decyzja ta dała mu nadzieję, ponieważ oznacza, że władze uczelni boją się, iż ruch protestu "może odnieść sukces".
Intensywność tych akcji protestacyjnych i ich forma są bardzo zróżnicowane ale ich cel - solidaryzowanie się z Palestyńczykami - jest taki sam - konkluduje dziennik.(PAP)