Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 22:24
Reklama KD Market

Morderca, któremu się udało

Morderca, któremu się udało
Zdjęcie policyjne O.J. Simpsona (fot. Wikipedia)

W wieku 76 lat zmarł Orenthal James Simpson, był gwiazdor ligi futbolowej NFL, a potem znany aktor. Jednak jego pretensje do sławy nie dotyczyły wyłącznie kariery sportowej, lecz podwójnego morderstwa i sensacyjnego procesu. 12 czerwca 1994 roku zamordowana została przy użyciu noża jego żona, Nicole Brown Simpson. Razem z nią uśmiercony został również jej przyjaciel, Ronald Goldman…

Damski bokser

O.J. Simpson został postawiony w stan oskarżenia, a jego proces, który toczył się przez 11 miesięcy, stał się na całym świecie wielkim telewizyjnym szlagierem. Ostatecznie ława przysięgłych zdecydowała w październiku 1995 roku, iż podsądny nie był winien zarzucanych mu czynów. Później kolejny, tym razem już cywilny proces sądowy zakończył się werdyktem, zgodnie z którym Simpson był „odpowiedzialny” za śmierć Nicole i Rona, co w zasadzie oznaczało, iż uznano go winnym popełnienia zbrodni.

W cywilnym przewodzie sądowym oskarżony mógł zostać obciążony wyłącznie karą finansową, a nie wyrokiem więzienia. Tymczasem z dzisiejszej perspektywy specjaliści są w większości przekonani, iż Simpson zamordował dwoje ludzi i że uszło mu to bezkarnie. Jednak przed trzydziestu laty sytuacja wyglądała inaczej.

Nicole Brown poznała O.J. Simpsona w 1977 roku, kiedy on miał trzydzieści lat, a ona osiemnaście. Pracowała wtedy jako kelnerka w Daisy, prywatnym klubie w Beverly Hills. Simpson był wówczas żonaty, ale w marcu 1979 roku złożył pozew o rozwód. Nicole i O.J. pobrali się 2 lutego 1985 roku i mieli razem dwójkę dzieci. Niestety ich małżeństwo szybko stało się klasycznym przykładem związku, w którym dominuje przemoc domowa. Simpson często bił swoją żonę i znęcał się nad nią.

Brown pisała potem, że czuła się skonfliktowana i nie chciała powiadamiać policji o molestowaniu i biciu, ponieważ była finansowo zależna od Simpsona. Podczas jednej z fizycznych napaści Simpson złamał jej rękę. Nawet wówczas Nicole nie chciała, by został aresztowany, w związku z czym powiedziała personelowi pogotowia, że spadła z roweru. W końcu przyznała, że jej mąż czasami bił ją publicznie, niekiedy nawet w obecności rodziny i przyjaciół, a także podczas seksu. Jednak spośród 62 przypadków przemocy fizycznej policja została powiadomiona osiem razy, a Simpson został aresztowany tylko raz.

25 lutego 1992 roku Nicole Brown złożyła pozew o rozwód. Po rozwodzie Simpson prześladował ją i nękał. Nicole udokumentowała między innymi incydent, podczas którego były mąż szpiegował ją, kiedy uprawiała seks ze swoim nowym chłopakiem. Później Brown wyznała, że czuła, iż jej życie jest w niebezpieczeństwie, ponieważ Simpson groził, że ją zabije, jeśli kiedykolwiek zwiąże się z innym mężczyzną.

8 czerwca 1994 roku Nicole zadzwoniła do schroniska dla kobiet Sojourn. Rozważała pobyt w tej placówce, gdyż bała się swojego byłego męża. Jednak nigdy się tam nie zjawiła i do dziś nie wiadomo, dlaczego. Było to zaledwie kilka dni przed jej śmiercią.

Nocny atak

Wieczorem 12 czerwca 1994 roku Nicole Brown i O.J. Simpson wzięli udział w recitalu tanecznym swojej córki Sydney w Paul Revere Middle School. Następnie Brown i jej rodzina poszli na obiad do restauracji Mezzaluna, ale nie zaprosili Simpsona. Jednym z kelnerów w tej placówce był Ron Goldman, który wcześniej zaprzyjaźnił się z Nicole, choć akurat tego wieczoru nie obsługiwał jej stolika.

Brown po obiedzie pojechała z dziećmi na lody do lokalu Ben & Jerry’s, po czym wróciła do swojego mieszkania przy Bundy Drive w Brentwood, na przedmieściach Los Angeles. Kierownik restauracji Mezzaluna stwierdził potem, że matka Nicole zadzwoniła do lokalu o 21.37, pytając o parę zgubionych okularów. Menedżer znalazł te okulary, włożył je do białej koperty i przekazał Goldmanowi, który miał je po drodze do domu zawieźć do Nicole.

W mniej więcej tym samym czasie O.J. Simpson jadł hamburgera kupionego na wynos. Towarzyszył mu Kato Kaelin, drugoplanowy aktor i przyjaciel rodziny, któremu udostępniono mieszkanie w posiadłości Simpsona. Krążyły pogłoski o tym, że w chwili morderstwa Simpson był pod wpływem narkotyków, a Cindy Adams z gazety New York Post twierdziła, że para ta poszła do lokalnego Burger Kinga, gdzie handlarz narkotyków znany tylko jako „J.R.” miał im sprzedać metamfetaminę.

Nie wiadomo dokładnie, co stało się potem. Sąsiedzi Nicole zeznali, że przez całą noc, począwszy od około 22.15, słyszeli głośne szczekanie psa. Około 22.55 spacerowiczka, która mieszkała w pobliżu, natknęła się na psa rasy akita należącego do Nicole. Łapy zwierzęcia były ubrudzone krwią. Ponieważ pies był niespokojny, zdecydowano, że należy go odprowadzić z powrotem do miejsca, w którym został znaleziony. Około północy odkryto ciało Nicole leżące przed domem. Wezwano policję, która znalazła również ciało Goldmana.

Kiedy znaleziono ciała, frontowe drzwi do mieszkania Nicole były otwarte, ale nie było żadnych śladów świadczących o tym, że ktoś wszedł do budynku w wyniku włamania lub w jakiś inny sposób. Ciało kobiety leżało twarzą w dół, a chodnik prowadzący do schodów był pokryty krwią. Nicole została wielokrotnie pchnięta nożem w głowę i szyję, a na jej rękach było tylko kilka ran obronnych, co dla śledczych świadczyło o krótkiej walce z napastnikiem.

Ciało Rona Goldmana leżało w pobliżu, blisko drzewa i płotu. Został wielokrotnie dźgnięty nożem. W pobliżu jego ciała znajdowała się niebieska czapka z dzianiny i rękawiczka z jasnej skóry. Była też koperta zawierająca okulary. W kierunku tylnej bramy prowadził ślad okrwawionych butów napastnika. Były też krople jego krwi. Ustalono, że morderca prawdopodobnie krwawił z lewej ręki.

Lot do Chicago

W nocy 12 czerwca Simpson miał wsiąść na pokład samolotu i polecieć do Chicago, gdzie następnego dnia miał grać w golfa na konwencji z przedstawicielami The Hertz Corporation, której był rzecznikiem. Samolot miał odlecieć o 23.45. Limuzyna przyjechała do posiadłości Simpsona w Rockingham, by go zabrać na lotnisko. Jednak kierowca zauważył, że w domu było ciemno. Zeznał potem, że w pewnym momencie widział postać wchodzącą do domu przez frontowe drzwi. Simpson w końcu wyszedł przez te same drzwi kilka minut później, twierdząc, że zaspał.

Kierowca limuzyny zauważył, że w drodze na lotnisko Simpson narzekał, iż jest gorąco, pocił się i otworzył okno, mimo że noc nie była ciepła. Kierowca zeznał również, że tej nocy załadował do samochodu cztery torby, a jedną z nich był plecak, którego Simpson nie pozwolił mu dotknąć. Jeden ze świadków powiedział później, że widział Simpsona na lotnisku wyrzucającego do kosza na śmieci przedmioty z torby. Prawdopodobnie w ten sposób doszło do wyrzucenia narzędzia zbrodni, butów oraz ubrania, które Simpson mógł mieć na sobie podczas dokonywania morderstwa. Przedmiotów tych nigdy nie znaleziono.

Simpson przebywał w hotelu O’Hare Plaza, gdzie znaleziono potem w jego pokoju potłuczone szkło, notatkę z numerem telefonu i prześcieradła zabrudzone krwią. Jeden z detektywów zeznał, że kiedy zadzwonił do Simpsona w Chicago, by powiedzieć mu o morderstwie Nicole, jego rozmówca wydawał się bardzo zdenerwowany, ale był dziwnie obojętny, gdy mowa była o okolicznościach śmierci byłej żony. Pytał jedynie, czy dzieci widziały morderstwo lub ciało Nicole, ale nie martwił się, czy napastnicy wyrządzili dzieciom jakąś krzywdę.

Policja skontaktowała się z Simpsonem w jego domu 13 czerwca i zabrała go do Parker Center na przesłuchanie. Zauważono, że miał rozcięcie na palcu lewej ręki i zapytano go, w jaki sposób doszło do skaleczenia. Początkowo Simpson twierdził, że przypadkowo skaleczył się w palec w Chicago, gdy dowiedział się o śmierci Nicole. Gdy jednak detektyw poinformował go, że w jego samochodzie znaleziono ślady krwi, przyznał, że 12 czerwca skaleczył się w palec, ale twierdził, że nie pamiętał, jak do tego doszło.

Słynny pościg

17 czerwca śledczy zalecili, by po otrzymaniu ostatecznych wyników badań DNA postawiono Simpsonowi dwa zarzuty morderstwa pierwszego stopnia. Policja w Los Angeles powiadomiła prawnika Simpsona, Roberta Shapiro, o godzinie 8.30, że Simpson będzie musiał tego dnia oddać się w ręce władz. O 9.30 Shapiro powiedział Simpsonowi, że musi stawić się w sądzie do 11.00, godzinę po postawieniu mu zarzutów o morderstwo. Ponad tysiąc reporterów czekało na pojawienie się Simpsona na komisariacie, ale ów nigdy się tam nie zjawił. O godzinie 13.50 szef policji DavGascon publicznie ogłosił, że były futbolista jest zbiegiem.

O 17.51 Simpson zadzwonił pod numer 911, a pół godziny później pewien kierowca powiadomił kalifornijski patrol drogowy, że widział prawdopodobnie Simpsona w samochodzie ford Bronco na autostradzie I-5. Za kierownicą tego pojazdu był Al Cowlings, zaprzyjaźniony od wielu lat z Simpsonem. O 18.45 funkcjonariuszka policji Ruth Dixon zauważyła samochód jadący na północ autostradą 405. Kiedy go dogoniła, Cowlings krzyknął, że Simpson siedzi na tylnym siedzeniu pojazdu i celuje z pistoletu we własną głowę. Przez dwie godziny za fordem Bronco podążało z prędkością 35 mil na godzinę w sumie ponad 20 radiowozów.

Ostatecznie Simpson pojechał do własnego domu, gdzie oddał się w ręce policji. Pościg za nim był transmitowany na żywo przez niemal wszystkie stacje telewizyjne, a za fordem Bronco podążało też kilka helikopterów prasowych. Na pewien czas przerwano nawet transmisję finałów koszykarskiej ligi NBA, co nigdy nie wydarzyło się w przeszłości.

Szokujący proces

Wszystkie te dramatyczne wydarzenia zakończyły się procesem sądowym, w którym podsądny reprezentowany był przez grupę wybitnych prawników, nazwaną później Dream Team. Na czele tych adwokatów początkowo stał Robert Shapiro, a następnie Johnny Cochran. W skład zespołu weszli także: F. Lee Bailey, Alan Dershowitz, Robert Kardashian, Shawn Holley, Carl E. Douglas i Gerald Uelmen. Barry Scheck i Peter Neufeld byli dwoma dodatkowymi prawnikami, specjalizującymi się w dowodach dotyczących DNA, korzystanie z których było jeszcze wtedy rzadko stosowane.

Występujący w sądzie przeciw Simpsonowi zastępcy prokuratorów okręgowych Marcia Clark, William Hodgman i Christopher Darden uważali, że mają bardzo mocne argumenty świadczące o winie podsądnego. Ostatecznie Cochran i jego zespół złożony z gwiazd palestry zdołał jednak przekonać ławę przysięgłych, że istniały uzasadnione wątpliwości co do dowodów w tej sprawie. Obrońcy Simpsona utrzymywali, że naukowcy i technicy laboratoryjni pracujący dla policji niewłaściwie obchodzili się z próbkami krwi oraz że sprawa przeciwko Simpsonowi była skażona niewłaściwym postępowaniem detektywów z Departamentu Policji w Los Angeles. Chodziło zwłaszcza o rasizm i niekompetencję, w szczególności w przypadku detektywa Marka Fuhrmana.

Uniewinnienie Simpsona po procesie, który pod wieloma względami miał przebieg niemal cyrkowy, było szokiem dla wielu prawników. Zdaniem większości ekspertów zebrany materiał dowodowy oraz zachowanie podejrzanego przed jego aresztowaniem jednoznacznie wskazywało na jego winę. Ankieta przeprowadzona wówczas wśród mieszkańców Los Angeles wykazała, że większość Afroamerykanów uważała wyrok za słuszny, podczas gdy większość białych była przekonana, iż wyrok uniewinniający zapadł głównie z pobudek rasowych – większość przysięgłych była czarnoskóra. Kolejny sondaż przeprowadzony już w 2010 roku wykazał, że wielu ludzi zmieniło zdanie na ten temat. Ponad połowa ankietowanych czarnoskórych respondentów stwierdziła wtedy, że wierzy w winę Simpsona.

Gdyby proces Simpsona odbył się dziś, niemal pewne jest to, że kluczowe znaczenie miałby materiał DNA. I przypuszczalnie wyniki badań genetycznych wykazałyby ponad wszelką wątpliwość, iż to O.J. zabił nożem dwoje ludzi. Dziś jednak nie ma to już żadnego znaczenia.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama