Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 20:14
Reklama KD Market

Błękitny przypływ

Błękitny przypływ
Velella valella (fot. Wikipedia)

Od Oregonu po Kalifornię na skaliste plaże wzdłuż Pacyfiku wyrzucane są „dywany” niebieskich stworzeń, przypominających obce istoty z kosmosu. W rzeczywistości jest to gatunek o nazwie Velella velella, który tworzy małe kolonie organizmów z wystającą płetwą przypominającą sombrero oraz zwisającymi mackami. Tej wiosny na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zauważono miliony tych stworzeń, ku radości plażowiczów, którzy z entuzjazmem publikowali nagrania w mediach społecznościowych. Niektórzy nazywają to zjawisko „błękitnym przypływem”...

Fioletowy żagiel

Choć mogłoby się zdawać, że kolonie te składają się z pojedynczych organizmów, są to w istocie całe systemy ekologiczne z rodzaju hydrozoo. Kolonia Velella velella, zwana czasami tratwą morską, żeglarzem wietrznym, fioletowym żaglem i małym żaglem, to pływający na powierzchni oceanu zestaw osobników, z którym każdy ma rozmiar nie przekraczający 7 centymetrów. Zwykle kolonie te mają kolor ciemnoniebieski, ale ich najbardziej oczywistą cechą jest mały, sztywny „żagiel”, który łapie wiatr i unosi je nad powierzchnią morza.

Velella velella są mięsożerne. Łapią swoje ofiary, zazwyczaj plankton i ikrę, za pomocą macek zwisających w wodzie i zawierających toksyny, które dla ludzi nie są niebezpieczne, choć mogą wywoływać podrażnienie skóry. Kolonie tych organizmów żyją w ciepłych i umiarkowanych wodach wszystkich oceanów świata. Nie mając innych środków lokomocji poza żaglami, Velella velella poruszają się po morzach zdane na łaskę dominujących wiatrów, w związku z czym są również narażone na masowe wyrzucanie na brzeg na plażach całego świata.

W niektórych latach cofające się fale pozostawiają na linii przypływu tak wiele zwierząt, że linia zdychających, a następnie gnijących organizmów może mieć wiele centymetrów głębokości i przebiegać wzdłuż setek kilometrów plaż. Prócz Ameryki Północnej podobne zjawisko obserwuje się czasami na zachodnim wybrzeżu Irlandii oraz w Hayle, na zachodnim wybrzeżu angielskiej Kornwalii.

Velella velella ma dwuczęściowy cykl życia, w formie przemiany pokoleń. Każdy osobnik ze swoim żaglem jest tak naprawdę kolonią hydroidów, z wieloma polipami żywiącymi się planktonem oceanicznym. Są one połączone systemem kanałów, który umożliwia kolonii dzielenie się pokarmem spożywanym przez poszczególne polipy. Poszczególne stworzenia są koloniami polipów składających się albo tylko z samców, albo tylko samic. W kolonii występuje kilka różnych rodzajów polipów, z których niektóre pełnią funkcję żerową i reprodukcyjną (tzw. gonozooidy), a inne ochronne.

Każdy z gonozooidów wytwarza liczne maleńkie meduzy w procesie bezpłciowego pączkowania, tak że każda kolonia Velella produkuje w ciągu kilku tygodni tysiące meduz, każda o rozmiarze około 1 mm. Meduzy osiągają dojrzałość płciową w ciągu około trzech tygodni, a ich jaja i plemniki przekształcają się w larwę planktonową zwaną conarią, która rozwija się w nową pływającą kolonię hydroidów Velella.

Mikroskopijni surferzy

Istnieje kilka teorii na temat tego, czemu zwierzęta te zawdzięczają swój niebieski kolor. Życie na styku powietrza i oceanu powoduje, że nie mają zbyt wielu miejsc do ukrycia się przed drapieżnikami. Ich kolor może być zatem skutecznym kamuflażem. Inna teoria głosi, że kolor chroni je przed ostrymi promieniami ultrafioletowymi.

Biolog Julia Parish z Washington University mówi, że kolonie żyją i podróżują miesiącami, zazwyczaj wzdłuż wybrzeży Kalifornii i Ameryki Środkowej, następnie pędzą w stronę Hawajów do Japonii i wracają ponownie, sunąc po powierzchni jak wielkie stado mikroskopijnych surferów. Podczas tej podróży stworzenia przechodzą przez cykle wzlotów i upadków, doświadczając wielu różnych etapów życia, które znacznie się od siebie różnią. Kiedy w słupie wody jest dla nich dużo pożywienia, ich populacja eksploduje i razem dopływają do brzegu, co często zdarza się wiosną, a czasem jesienią.

Pomimo tego, że ludzie często się na nie natykają, nie są one szeroko badane przez naukowców, częściowo ze względu na sposób ich życia. Biolodzy morscy odnieśli duży sukces w wymyślaniu sposobów hodowania meduz w zbiornikach na potrzeby badań naukowych, co umożliwia oglądanie ich z bliska. Ale Velella żyją na powierzchni oceanu i przez całe życie przybierają wiele form, a naukowcy nie do końca rozwiązali problem, jak stworzyć odpowiednie warunki do ich kontrolowanej hodowli. Oznacza to, że wiemy o nich mniej niż o większości meduz żyjących pod wodą, z dala od ludzkich oczu.

Jednym z aktualnych obszarów badań jest związek między temperaturą Velelli i oceanu. W 2021 roku Parrish wykorzystała dane zebrane w ciągu 20 lat obserwacji, by odkryć zależności dotyczące temperatur i warunków klimatycznych. Parrish uważa, że podczas naprawdę burzliwych zim z bardzo wysokimi falami utrzymującymi się przez wiele dni, tak jak podczas sztormów, kolonie, które są małe i dopiero zaczynają się rozwijać, zostają rozerwane i przestają istnieć. Podczas łagodniejszych zim kolonie mają większą szansę na przetrwanie.

Ponieważ oceany na świecie w dalszym ciągu ocieplają się w wyniku kryzysu klimatycznego, prawdopodobne jest, że więcej kolonii Velella dotrze do brzegów, a także będzie się rozwijać na morzu. To sprawia, że naukowcy tacy jak Parrish zastanawiają się, czy te charyzmatyczne małe stworzenia w niebieskich „kapeluszach” mogą mieć bardziej złożony wpływ na oceany niż nam się wydaje. Na przykład kolonie zjadają zooplankton, larwy ryb, a zwłaszcza ikrę rybną, a zatem mogą negatywnie wpływać na niektóre gatunki stworzeń morskich.

Pomijając wszystkie te rozważania, gdy kolonia tych dziwnych stworzeń ląduje na brzegu, tworzy zdumiewający dywan, co jest wielką atrakcją dla plażowiczów i fotografów. Jednak na plaży organizmy te nieuchronnie wysychają i tracą kolor, stając się czymś w rodzaju morskich chrupiących chipsów. Plażowicze uwielbiają je, ponieważ są urocze, błyszczące i natychmiast rozpoznawalne, a także dlatego, że jest ich tak dużo. Jednak w gruncie rzeczy są to kolonie stworzeń, które na plaży kończą żywot.

Andrzej Malak

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama