Oppenheimer Christophera Nolana zdominował tegoroczne Złote Globy. Film zdobył statuetkę w kategoriach: najlepszy dramat, najlepszy reżyser, najlepszy aktor drugoplanowy, najlepsza muzyka, no i oczywiście – najlepszy aktor. Mimo że konkurencja była spora, otrzymał ją fantastyczny Cillian Murphy. Krytycy wróżą mu, że będzie też czarnym koniem tegorocznych Oscarów. Czy tak się stanie – zobaczymy. Tymczasem warto przyjrzeć się bliżej temu przystojniakowi o stalowo błękitnych oczach...
Jak nie zostać muzykiem
Najpierw miał być muzykiem, potem prawnikiem, ostatecznie został aktorem. I dobrze się stało, bo nikt tak jak on w oka mgnieniu nie potrafi przeistoczyć się z niewiniątka w lodowato zimnego psychopatę. Choć sam nie ma stylisty, dla roli potrafi nosić garnitury od najdroższych projektantów albo założyć szpilki, zrobić makijaż i owinąć się sztucznym boa. Nie da się go zaszufladkować. Dziś Murphy to najbardziej gorące nazwisko w filmowym światku.
Aktor jest rodowitym Irlandczykiem. Przyszedł na świat 25 maja 1976 roku w Corku jako najstarsze dziecko państwa Murphych. Jego rodzice byli pedagogami: ojciec pracował jako szkolny kurator, a matka uczyła francuskiego. Tu warto wspomnieć, że Cillian oprócz irlandzkiego zna świetnie francuski, angielski i szkocki gaelicki. W dodatku perfekcyjnie naśladuje amerykański akcent, co niewątpliwie pomaga mu w karierze.
Dziś Murphy jest raczej agnostykiem, choć jak większość irlandzkich dzieci wychował się w wierze katolickiej. Jako chłopiec uczęszczał nawet do prywatnej katolickiej szkoły średniej Presentation Brothers College, gdzie jednym z jego nauczycieli był pisarz William Wall. Murphy radził sobie dobrze z nauką, ale często wpadał w kłopoty z powodu złego zachowania i czasami był zawieszany w prawach ucznia.
Już wtedy miał rockową duszę. Któż bowiem w nastoletnim wieku nie chciał być muzykiem? Cillian miał nawet amatorski zespół, który w latach 90. założył ze swoim młodszym bratem, Páidim. Kapela o nazwie Sons of Mr. Greengenes, na cześć piosenki ich idola, Franka Zappy, otrzymała nawet od jednej z wytwórni propozycję podpisania kontraktu. Do transakcji jednak nie doszło. Młodszy z braci Murphy był jeszcze niepełnoletni, a rodzice odmówili podpisania zgody na kontrakt. Jednogłośnie stwierdzili, że nie zamierzają oddawać obu synów w „pieprzone szczęki przemysłu muzycznego”. Poza tym, jako nauczycielom, wykształcenie czwórki swoich dzieci (oprócz brata, aktor ma też dwie młodsze siostry, Sile i Orli) było zawsze ich priorytetem.
Murphy przyznał po latach, że mieli rację: – Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że nie podpisaliśmy tego kontraktu, ponieważ w pewnym sensie oddajesz wytwórni swoje życie i całą swoją muzykę. Muzyka jest jednak nadal ważna w jego życiu. Aktor nie żałuje pieniędzy na doskonałe nagłośnienie, płyty i koncerty. Choć od lat już nie gra w zespole rockowym, to wciąż regularnie muzykuje z przyjaciółmi i nadal pisze piosenki.
Jak nie zostać prawnikiem
Ostatecznie Murphy poszedł na studia prawnicze, ale równolegle udzielał się w amatorskich teatrach. Zagrał w sztukach A Clockwork Orange i Observe the Sons of Ulster Marching Toward the Somme na deskach Corcadorca Theatre Company. Po latach tak wspominał swoje pierwsze występy w amatorskich teatrach: – Czułem się jak na ogromnym haju. To jak nagły kop, niczym po narkotykach albo dobrym seksie. Coś w tobie mówi „tak!” i w tym momencie żyjesz pełnią życia.
Prawa nigdy nie skończył. Dziś mówi, że może byłby bogatszy, ale na pewno nie szczęśliwszy. We wrześniu 1996 roku Cillian zadebiutował na profesjonalnej scenie Triskel Theatre, grając rolę niestabilnego nastolatka Darrena z Cork we wstrząsającej sztuce Endy’ego Walsha Disco Pigs. Wzbudził zachwyt krytyków, a rola niezrównoważonego, nieco dzikiego Piga miała w przyszłości stać się znamienna dla jego wizerunku. Rok potem zagrał w filmie krótkometrażowym Quando. W 1998 roku, po debiutanckiej roli kinowej w dramacie kryminalnym The Tale of Sweety Barrett, zagrał w dramacie The Trench u boku Daniela Craiga, a w dramacie On the Edge wcielił się w postać zagubionego nastolatka.
Przełom w karierze Murphy’ego przyszedł w 2002 roku, kiedy wystąpił w apokaliptycznym horrorze 28 Days Later Danny’ego Boyle’a. Dał on 26-letniemu wówczas aktorowi pierwszy posmak międzynarodowej sławy. Film okazał się sukcesem zarówno komercyjnym (szczególnie w Stanach Zjednoczonych), jak i artystycznym, a twórców chwalono za tchnienie świeżego powietrza w nieco zapomniany gatunek zombie horroru. Drzwi do Hollywood zostały otwarte.
Jak nie zostać Batmanem
Pierwszym jego filmem w Fabryce Snów był Cold Mountain z plejadą fantastycznych aktorów, m.in. z Jude’em Law, Nicole Kidman i Natalie Portman. Kolejnym – Girl with a Pearl Earring u boku Colina Firtha i Scarlett Johansson. I wtedy w życiu Cilliana pojawił się Christopher Nolan, który obsadził go w swoim filmie z gatunku fantasy Batman Begins.
Murphy wcielił się w czarny charakter, doktora Jonathana Crane’a, którego alter ego jest przerażający strach na wróble. Rola doktora nie była duża, jednak tym występem aktor „kupił” zarówno fanów, krytyków, jak i samego Nolana, który uznał go za jedno ze swoich największych odkryć. – Cillian ma niezwykłe oczy, wciąż szukałem nowych wymówek, by podczas zbliżeń kamery kazać mu zdjąć okulary – opowiadał później w wywiadach.
Sam Murphy również był zadowolony z tej współpracy, choć początkowo chciał zagrać… Batmana. Mimo że główna rola przypadła ostatecznie Christianowi Bale’owi, Cillian i tak wspominał przesłuchania do roli jako spełnienie dziecięcych marzeń. – Byłem ubrany w kostium i mówiłem: „Jestem Batmanem!”. To była jedna z najbardziej ekscytujących rzeczy, jakie w życiu zrobiłem – opowiadał z przejęciem. Za występ w tej produkcji dostał nominację do MTV Movie Awards.
W 2005 roku aktor zagrał w głośnym komediodramacie Neila Jordana Breakfast on Pluto. Murphy wcielił się w postać transwestyty z małego miasteczka, który wyrusza do Londynu, by odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Wieść niesie, że aktor błagał Neila Jordana o tę rolę przez kilka dobrych lat, a na przesłuchaniu zjawił się ubrany w bieliznę i pierzaste boa. Gdy już ją otrzymał, potraktował wyzwanie poważnie: w pełnym kostiumie chodził do klubów dla transwestytów, zgodził się też na woskowanie całego ciała.
Najwyraźniej sprawdził się w tej roli na tyle dobrze, że do tej pory część widzów podejrzewa, iż Jared Leto szukał w delikatnej, kobiecej Kitten inspiracji do swej oscarowej kreacji w Dallas Buyers Club. Rola w tym filmie przez lata uważana była też za najlepszy i najważniejszy z dotychczasowych występów Murphy’ego. Za tę kreację nominowany był również między innymi do Złotego Globu. Ostatecznie na tę statuetkę aktor musiał jeszcze poczekać niemal dwie dekady.
Jak nie zostać celebrytą
W 2015 roku, po 14 latach mieszkania w Londynie, Murphy wrócił do Dublina. Jednym z powodów przeprowadzki było to, że aktor i jego żona chcieli wychować swoich dwóch synów Malachy’ego (urodzonego w 2005 roku) i Arana (rocznik 2007) na Irlandczyków. Również dlatego, że chciał chronić rodzinę przed „całym tym zgiełkiem”. Mieszkanie w stolicy Irlandii dało mu anonimowość. Aktor tak opowiada o swoim życiu: – Jeżdżę autobusem, chodzę do sklepu, kupuję mleko i robię normalne rzeczy. Nienawidziłbym tego, gdyby to stało się niemożliwe. Jako aktor powinieneś grać prawdziwych ludzi, więc wydaje się niezbędne, aby żyć jak normalny człowiek.
Choć Murphy chroni swoją prywatność, wiadomo, że jego żoną jest starsza o cztery lata Yvonne McGuinness, irlandzka artystka wizualna, którą poznał na jednym z koncertów swojego zespołu w 1996 roku, czyli zanim jeszcze wkroczył w świat aktorstwa. Oświadczył się jak prawdziwy romantyk i patriota: podczas wędrówki po irlandzkich wzgórzach. Ślub wzięli w 2004 roku. Para rzadko pokazuje się publicznie. Oboje są wegetarianami. Cillian zrezygnował z jedzenia mięsa, gdyż bał się choroby szalonych krów. Do mięsa wrócił na moment, gdy chciał nabrać masy do roli Thomasa Shelby’ego w serialu BBC Peaky Blinders. Kiedy zdjęcia do tej produkcji dobiegły końca, Cillian znów przeszedł na dietę jarską.
Aktor ma też wąskie, ale wypróbowane grono przyjaciół, do którego należą: Colin Farrell, Jonathan Rhys Meyers i Liam Neeson. Tego ostatniego Murphy nazywa swoim zastępczym tatą filmowym. Jednak jego najbliższe przyjaźnie to te, które zawarł, zanim stał się znany.
Do tej pory Murphy obsadzany był w filmach Christophera Nolana w rolach drugoplanowych. Kiedy więc reżyser chciał namówić Murphy’ego do zagrania głównej roli w ich kolejnym, szóstym projekcie, Nolan osobiście poleciał do Irlandii. To właśnie w Dublinie pokazał Murphy’emu scenariusz do filmu Oppenheimer opartym na motywach nagrodzonej Pulitzerem książki Kaia Birda i Martina J. Sherwina American Prometheus: The Triumph and Tragedy of J. Robert Oppenheimer.
Film opowiada o Robercie Oppenheimerze, wybitnym fizyku, nazywanym „ojcem chrzestnym bomby atomowej”. Oppenheimer w czasie II wojny światowej pełnił funkcję dyrektora naukowego Projektu „Manhattan” – przedsięwzięcia, którego celem było skonstruowanie pierwszej w historii bomby atomowej. Projekt zakończył się sukcesem, ale doprowadził do katastrofalnych w skutkach ataków na dwa japońskie miasta, Hiroszimę i Nagasaki. Zginęło wówczas około 150 tysięcy ludzi, nie licząc późniejszych ofiar promieniowania. Po opracowaniu śmiercionośnego narzędzia Oppenheimer zaangażował się w działalność na rzecz ograniczania wykorzystywania broni jądrowej, stając się jednym z największych symboli pacyfizmu.
Jak zostać wybitnym aktorem
Po przeczytaniu scenariusza Murphy natychmiast chciał przystąpić do pracy. Ale jego rola wymagała nie lada przygotowań. W wywiadzie dla The Guardian aktor wyznał, że aby upodobnić się do słynnego fizyka, który był bardzo szczupły, stosował wyjątkowo restrykcyjną dietę. – On żywił się jedynie martini i papierosami. Konkurowałem sam ze sobą, żeby sprawdzić, jak mało mogę jeść, żeby przetrwać. To nie było zdrowe. Nie polecam tego nikomu – ujawnił. Na szczegółowe pytania o to, jak się odżywiał i ile schudł, aktor nie chciał jednak odpowiadać.
– Nie chcę, żeby w kontekście filmu pojawiały się nagłówki w stylu: „Cillian schudł tyle i tyle dla roli” – skwitował. Szczegóły owej diety drastycznej ujawniła jednak Emily Blunt, która w filmie zagrała żonę głównego bohatera. – Cillian miał przed sobą monumentalne przedsięwzięcie. A jadł dziennie jednego migdała. Był potwornie wychudzony – przyznała gwiazda w rozmowie z magazynem Extra. I dodała, że Murphy „doprowadził swój organizm na skraj wytrzymałości”.
Ponieważ J. Robert Oppenheimer był namiętnym palaczem, Murphy wypalił na planie mnóstwo ziołowych papierosów. Ale nawet i te dały mu się we znaki. – Podjąłem decyzję, że mój kolejny bohater nie może być palaczem. Nawet ziołowe papierosy zawierają teraz ostrzeżenia zdrowotne. To po prostu nie jest zdrowe – powiedział Murphy, który prywatnie stroni od nikotyny. Wcześniej w oparach dymu musiał nagrywać wspominany już serial Peaky Blinders. W trakcie pracy nad sześcioma sezonami tej produkcji o brytyjskich gangsterach działających w latach 20. XX wieku wypalił ponad 3 tysiące ziołowych papierosów!
Poświęcenie dla roli Roberta Oppenheimera było warte wysiłku, bo chociaż najwięcej nominacji do tegorocznych Złotych Globów otrzymał film Grety Gerwig Barbie, to jednak Oppenheimer okazał się prawdziwym zwycięzcą gali, zdobywając aż pięć statuetek. Cilian Murphy odebrał swój pierwszy Zloty Glob z uśmiechem na twarzy i śladem po szmince swojej żony na policzku.
Do tej pory aktor, który słynie z tego, że nie wie nic o Internecie, był bohaterem memów pt. „Znudzony Cillian Murphy”. Może teraz aktor zostanie bohaterem memów pt. „Szminka na policzku Cilliana Murphy”? Chyba że Cillian zaskoczy nas czymś na ceremonii oscarowej, o czym przekonamy się już wkrótce. I na koniec jeszcze jedna ważna wiadomość dotycząca aktora: jego imię prawidłowo wymawia się „Kil-ian”, o czym dotychczas niewiele osób wiedziało, a dziś już po prostu nie wypada wymawiać niepoprawnie.
Małgorzata Matuszewska