Broniący tytułu mistrza świata Formuły 1 Max Verstappen z teamu Red Bull wygrał w sobotę pierwszy w sezonie 2024 wyścig o Grand Prix Bahrajnu na torze Sakhir. To 55. zwycięstwo Holendra w karierze.
Drugie miejsce zajął jego partner z teamu Meksykanin Sergio Perez, a trzeci był kierowca Ferrari Hiszpan Carlos Sainz Jr., którego po tym sezonie we włoskiej ekipie zastąpi siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton, który w sobotę był siódmy.
Wyścig w Bahrajnie, podobnie jak następny za tydzień w Arabii Saudyjskiej, odbył się w sobotę ze względu na Ramadan. Pozostałe 22 rundy planowane są już na niedziele.
Verstappen, który w poprzednim roku zapewnił sobie trzeci z rzędu tytuł mistrzowski już na sześć startów przed końcem cyklu, prowadził w Bahrajnie od startu do mety. Wcześniej był także najszybszy w walce o pole position.
Holender odniósł ósme zwycięstwo z rzędu, począwszy od września 2023. W ubiegłym sezonie ustanowił rekord F1 wynoszący 10 kolejnych wygranych.
Tuż po starcie nie dał się wyprzedzić atakującemu go na pierwszym zakręcie kierowcy Ferrari Charlesowi Leclercowi, szybko uzyskał nad rywalem ponad dwie sekundy przewagi i aż do mety był to "wyścig jednego kierowcy". Natomiast za jego plecami działo się sporo, ale i tak wszystkich już w połowie dystansu "pogodził" drugi zawodnik Red Bulla - Perez. Wyszedł na drugą lokatę i bez większych problemów dowiózł ją do mety.
"Dziś poszło jeszcze lepiej niż się spodziewałem, była świetna zabawa" - powiedział Verstappen na mecie. "Czułem jedność z samochodem" - dodał.
Triumf w Bahrajnie jest 114. zwycięstwem Red Bulla od czasu włączenia się tej ekipy 20 lat temu do rywalizacji w Formule 1.
Na trzeciej i czwartej pozycji ukończyli rywalizację kierowcy Ferrari - Sainz i Charles Leclerc. Obaj utrzymali dobre tempo przez cały wyścig, choć Monakijczyk bardzo narzekał na komplet miękkich opon. "Moje opony nie trzymają" - informował przez radio.
Bez rewelacji zakończył się pierwszy start team Mercedes. Jego szef Toto Wolff nie krył, że liczy na podium, ale zadania nie udało się zrealizować. Brytyjczyk George Russell był piąty a Hamilton - siódmy.
(PAP)