Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 20:12
Reklama KD Market

Migranci w miastach – pieniądze pilnie potrzebne

Migranci w miastach – pieniądze pilnie potrzebne
fot. Juan Manuel Blanco/EPA-EFE/Shutterstock

Bezprecedensowy napływ imigrantów do miast wywarł na główne amerykańskie metropolie wielką presję finansową. W miarę utrzymywania się tej presji, miasta takie jak Chicago i Nowy Jork zaczęły wprowadzać ograniczenia w przyjmowaniu autobusów z migrantami z południa. Eksperci twierdzą, że aby miasta mogły przetrwać obecny kryzys, potrzebna będzie większa pomoc i fundusze federalne.

Wielki kryzys migracyjny

O wielkim kryzysie migracyjnym mieszkańców wielkich aglomeracji nie trzeba przekonywać. O kłopotach lokalnych budżetów, w których zabrakło środków na pomoc zarówno dla nowo przybyłych, jak i starych mieszkańców również. „Obecny poziom funduszy federalnych przekazywanych władzom stanowym i lokalnym to kropla w morzu potrzeb” – twierdzi Debu Gandhi, dyrektor ds. polityki imigracyjnej w The Center for American Progress, postępowym instytucie zajmującym się polityką wewnętrzną. „Kongres przekazał w ubiegłym roku budżetowym dla całego kraju bardzo niewielką kwotę 800 milionów dolarów na program FEMA, w celu pomocy dla nowo przybyłych”.
Władze miast twierdzą, że to zdecydowanie za mało. Według ekspertów Migration Policy Institute, instytucji uważanej za bezstronną w sprawach migracyjnych, 145 milionów dolarów przyznanych miastu Nowy Jork stanowiło mniej niż 10 proc. wydatków miasta na usługi dla migrantów w roku budżetowym 2023. Podobnie jest także w Chicago. Miasta muszą finansować całe spektrum usług mieszkaniowych i usług świadczonych osobom, które są nowe w kraju lub w mieście, twierdzą eksperci Instytutu Polityki Migracyjnej. Miasta, stany i rząd federalny nie były na to przygotowane.

O skali problemu świadczą suche dane. Od początku urzędowania administracji Joe Bidena odnotowano rekordową liczbę zatrzymań migrantów na południowej granicy. W ciągu ostatnich trzech lat amerykańskie służby imigracyjne wpuściły do kraju ponad 2 miliony osób (w większości rodzin) w oczekiwaniu na postępowanie sądowe, które zadecyduje, czy zostaną deportowane, czy otrzymają azyl. W tym samym okresie zatrzymano na granicach około 6 milionów osób. W 2022 r. gubernator Teksasu Greg Abbott zaczął bez uprzedzenia wywozić autobusami tysiące migrantów ze swojego stanu do miast zarządzanych przez Demokratów. Gubernator Florydy Ron DeSantis, również Republikanin przeprowadzał podobne operacje. Saga doprowadziła do procesów sądowych i tragedii. 3-letnia dziewczynka zmarła na zapalenie płuc podczas jazdy autobusem z Teksasu do Illinois. Podróż była częścią programu realizowanego przez Teksas.

Oprócz samej skali zjawiska szczególnie dwie rzeczy sprawiły, że ta fala migracji wiąże się z tak wysokimi kosztami finansowymi dla wielkich miast przyjmujących migrantów. Po pierwsze, nastąpił zauważalny wzrost liczby rodzin migrujących z dziećmi. Ci migranci są bardziej bezbronni i w większym stopniu zależni od świadczeń publicznych od przybywających samotnie. Po drugie, wiele osób z obecnej fali migrantów nie ma krewnych ani przyjaciół, którzy już tu mieszkają i mogą pomóc na pierwszym etapie zadomowiania.

Bezczynność Waszyngtonu

Sporą część winy za ten stan rzeczy ponosi rząd federalny – w tym nie tylko administracja, ale także gałąź ustawodawcza. Przez dekady Kongresowi nie udało się zreformować prawa imigracyjnego i obowiązujących procedur. Nie wyeliminowano wąskich gardeł, takich jak czas rozpatrywania wniosków dla osób chcących pracować i pozostać w Stanach Zjednoczonych. Nie udało jej się także odpowiednio finansować usług, które pomogłyby migrantom w pokonaniu biurokratycznych przeszkód. W rezultacie, zdecydowanie zbyt wielu migrantów zbyt długo pozostaje w zawieszeniu prawnym, czekając na rozpatrzenie spornych spraw. Wielu z nich wykorzystuje istniejący system i nie mając szans na otrzymanie azylu, znika z radarów służb imigracyjnych, rozpływając się w amerykańskim społeczeństwie. Sprzyja temu bałagan prawny i proceduralny. W przypadku większości wypuszczanych migrantów toczy się aktywne postępowanie deportacyjne, którego rozstrzygnięcie może zająć lata. W tym czasie mogą pozostać oni w Stanach Zjednoczonych, ale muszą się w nich utrzymać i zmierzyć się z całym labiryntem przepisów i zabezpieczeń. Niektórzy migranci mogą na przykład uzyskać pozwolenie na pracę, a inni nie. I choć ich dostęp do świadczeń federalnych jest trudniejszy niż w przeszłości, bo Kongres na przestrzeni lat drastycznie ograniczył także dostęp migrantów do programów socjalnych, to poszczególne stany zapewniają różny poziom świadczeń, od dostępu do mieszkań, poprzez opiekę zdrowotną, po edukację. Brak federalnych pieniędzy na migrantów wywiera presję na samorządy lokalne.

Bez koordynacji

Miasta, które niemal od zawsze stanowiły naturalne schronienie dla nowo przybyłych, nie były przygotowane na tak nagły wzrost liczby migrantów docierających albo normalnym transportem, albo przysyłanych przez gubernatorów południowych stanów zarządzanych przez Republikanów. Doprowadziło to lokalne systemy opieki społecznej do granic wydolności, a w wielu wypadkach ta linia została już przekroczona. „W miarę jak zasoby stają się coraz mniejsze, a infrastruktura staje się coraz bardziej przeciążona, szczególnie z powodu braku koordynacji, obserwujemy coraz bardziej ekstremalne zjawiska” – uważa Iván Espinoza-Madrigal, dyrektor wykonawczy Lawyers for Civil Rights, organizacji zajmującej się pomocą prawną dla migrantów w Bostonie.
Media zwracają uwagę, że jedną z najpilniejszych potrzeb miast, stanów i przyjmujących ich migrantów jest lepsza koordynacja na wszystkich poziomach. „Widzimy całkowity brak koordynacji na szczeblu federalnym i anemiczne wsparcie ze strony Waszyngtonu” – stwierdził Espinoza-Madrigal, który reprezentuje migrantów w pozwie złożonym po ich przewiezieniu z Teksasu do Martha’s Vineyard, wyspy pełniącej rolę ekskluzywnego kurortu na liberalnym Wschodnim Wybrzeżu. W idealnym świecie miasta powinny współpracować z okolicznymi powiatami, aby dzielić się odpowiedzialnością za zakwaterowanie migrantów i finansowanie potrzebnych im usług. Stany powinny tworzyć regionalne inicjatywy, aby strategicznie planować miejsca, w których migranci mogliby się osiedlać. Z kolei rząd federalny powinien odgrywać bardziej aktywną rolę w znajdowaniu odpowiednich miejsc, do których można wysyłać migrantów, np. tych, w których migranci mają powiązania rodzinne lub tam, gdzie miasto lub organizacja chce pomóc im w znalezieniu mieszkania i możliwości zatrudnienia.

W podobny sposób rząd federalny radzi już sobie z przesiedlaniem uchodźców, współpracując z rodzinami, organizacjami non-profit i organizacjami religijnymi, aby odpowiednio zapewnić sprowadzanym uciekinierom odpowiednie wsparcie w początkach życia w Ameryce. Programy przesiedleń obejmują jednak stosunkowo niewielką liczbę migrantów w porównaniu ze skalą obecnego kryzysu. Stworzenie systemu koordynacji na miarę obecnych przepływów ludności wymagałoby dużo większych nakładów finansowych.

Na razie Kongres nie wydaje się zainteresowany przyjęciem jakichkolwiek nowych inicjatyw imigracyjnych. Bez decyzji polityków z Kapitolu jest mało prawdopodobne, aby rząd federalny był w stanie w wystarczającym stopniu wspierać samorządy lokalne i organizacje non-profit świadczące usługi wsparcia migrantom. Tymczasem takie miasta jak Chicago i Nowy Jork desperacko potrzebują funduszy federalnych, aby pomóc mieszkańcom – tym starym i tym zupełnie nowym.

Jolanta Telega
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama