Trzy wesela i trzy mezalianse. Trzech artystów, wykształconych i z dobrych krakowskich domów, ożeniło się z chłopkami ledwie umiejącymi czytać. Jedna z nich była całkowitą analfabetką. W 70-tysięcznym wówczas Krakowie zawrzało. Socjeta, a i sklepikarze, i straganiarki na Rynku byli oburzeni, że tak świetnie zapowiadający się młodzi mężczyźni na żony wybrali biedne chłopki. Czyżby ładnych i posażnych panien brakowało w Krakowie?
Przez wiele lat granica między chłopami a mieszczanami była wyraźnie zarysowana. Oba te środowiska nie miały ze sobą właściwie nic wspólnego. Dzieliła je kultura, styl i komfort życia, nawet język. Jeśli chłopki osiedlały się w miastach, to pracowały jako służące w majętnych domach. Krakowska elita spoglądała na chłopów z wyższością lub wręcz pogardą.
Jednak od drugiej połowy XIX wieku zaczęło się to zmieniać. Krakowscy artyści, zwłaszcza malarze i poeci, zaczęli odwiedzać wsie w pobliżu miasta. Szczególnie upodobali sobie urokliwe Bronowice (dziś dzielnica Krakowa). Bronowice miały tę zaletę, że można było do tej wsi dojechać dorożką. Blisko a całkiem inny świat, tak natura, jak i ludzie. Zachwycali się chłopskimi tradycjami, wiejskim folklorem, życiem wśród natury. Zapoczątkowali młodopolską chłopomanię.
Włodzimierz i Anna
Pierwszym znanym krakowianinem, który poślubił chłopkę, był pochodzący ze szlacheckiej rodziny malarz Włodzimierz Tetmajer. Początkujący malarz, który z trudnością sprzedawał swoje obrazy. Tadeusz Boy-Żeleński, obśmiewca krakowskich kołtunów, napisał, że socjeta przyjęła to małżeństwo ze zgrozą.
Nie tylko krakowską socjetę oburzał ten związek. Byli kategorycznie przeciwko niemu także rodzice Włodzimierza. Ojciec, Adolf Tetmajer, poseł na Sejm Krajowy Galicji i właściciel dóbr Ludźmierz, marzył, by syn został prawnikiem. Kiedy Włodzimierz wybrał karierę malarza, liczył przynajmniej na bogaty ożenek syna.
Zarówno ojciec, jak i macocha Włodzimierza nie przyszli na jego ślub. Stary Tetmajer do końca życia nie wyzbył się żalu do syna i nie chciał widzieć synowej na oczy. Adolf, wielka, poważana szycha, a syn wyciął mu taki numer – ślub z chłopką! I przestał Włodzimierza wspierać materialnie.
Wybranką młodego Tetmajera była Anna Mikołajczykówna. Miała 16 lat i sześcioro rodzeństwa. Prawdopodobnie poznali się w Bronowicach, gdzie Włodzimierz przyjeżdżał malować wiejskie pejzaże. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, obustronna.
Mimo że Mikołajczykowie byli biedni, malarz szybko zdecydował się na oświadczyny. Pierwsze zapowiedzi ogłoszono w lipcu 1890 roku. I wówczas na cały Kraków gruchnęła wieść: Włodzio Tetmajer żeni się z wiejską dziewuchą. Młody i z dobrymi rokowaniami na przyszłość malarz, piękny młodzieniec, syn takiego ojca – z chłopką? Krakowskie elity były oburzone. Towarzystwo łapało się za głowy. Związek uważano za oczywisty mezalians i nie wróżono mu dobrej przyszłości.
W starym grodzie śluby znanych krakowian były wielkimi wydarzeniami i ludzie przychodzili, aby popatrzeć na uroczystość. Ale na ślub Tetmajera i Mikołajczykówny w kościele Mariackim przybyło niewiele osób. Nikt z rodziny, tylko przyjaciele Włodzimierza. Tak krakowianie zaprotestowali przeciwko temu związkowi.
Ojciec nie chciał przyjąć Włodzimierza i jego żony do swojego domu. Zresztą Anna nie chciała opuszczać Bronowic. Boy wspominał: „Małżeństwo Tetmajera zaczęło się od bardzo ciężkich warunków materialnych. Rodzice żony mieli dużo dzieci i ledwie parę zagonów. Młodzi przeszli straszliwą biedę. Mieszkali kątem u rodziców Anny, bez mała w jednej izbie z inwentarzem”.
Włodzimierz cały czas zajmował się malarstwem, cierpliwie wyrabiając sobie markę. Jego obrazy z motywami chłopskimi powoli zaczęły zwracać uwagę nabywców. Anna handlowała nabiałem i warzywami. Dość szybko ich sytuacja materialna zaczęła się poprawiać. Aż postawili niewielki dworek, w którym dziesięć lat później odbyło się najsłynniejsze w Polsce wesele. Najsłynniejsze, bo „opisane” przez Stanisława Wyspiańskiego w sztuce Wesele. Tetmajerowie w tym czasie przenieśli się do większej posiadłości. Włodzimierz już stał się znanym malarzem i zaczął brać udział w życiu politycznym Galicji.
Mimo że jeszcze przez pewien czas młodzi Tetmajerowie byli traktowani jak persona non grata w Krakowie, to ich dwór w Bronowicach zawsze był pełen gości. I to o znanych nazwiskach: Kossak, Fałat, Reymont, Sienkiewicz a nawet Charles de Gaulle. Wśród artystów stało się modne przyjeżdżanie do Tetmajerów. A ci czasami byli już tak zmęczeni wizytami, że cała rodzina uciekała przed gośćmi w żyto, które rosło tuż za ogrodem.
Miłość Włodzimierza i Anny nie słabła. Mieli dziewięcioro dzieci. Włodzimierz zmarł w 1925 roku. Anna trzydzieści lat później. Przeżyła zsyłkę na Sybir. W komunistycznej Polsce utraciła dużą część majątku, którego dorobiła się wraz z mężem.
Lucjan i Jadwiga
Ojciec Lucjana Rydla był okulistą, profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Namówił syna do studiowania prawa. Lucjan zrobił doktorat i na pewien czas wyjechał do Paryża. Po powrocie do Krakowa poświęcił się pracy literackiej. Poezja, proza, dramaty. Z czasem stał się dla krakowian ważną postacią.
Młody Rydel także odwiedzał Bronowice. Tam zakochał się w 18-letniej Jadwidze. I co za przypadek. Jadwiga była siostrą Anny, z którą ożenił się Tetmajer.
Wśród rodzeństwa Mikołajczyków była jeszcze trzecia siostra. Niewiele brakowało, aby i ona poślubiła człowieka z wyższych sfer, malarza Ludwika de Laveaux. Niestety malarz zmarł młodo na gruźlicę i do ślubu nie doszło. Mikołajczykówny to musiały być niezwykłe dziewczęta.
Ślub Rydla z Jadwigą wywołał podobną sensację jak wcześniej ślub Tetmajera z Anną. Uroczystość odbyła się w kościele Mariackim. Wesele w Bronowicach w pierwszym domu Tetmajera, gdzie milczącym gościem był Wyspiański. Już wtedy miał wizję swojej sztuki Wesele.
Lucjan i Jadwiga byli pierwowzorami postaci Pana Młodego i Panny Młodej w sztuce Wyspiańskiego. Jadwiga była delikatną, wrażliwą i bardzo nieśmiałą dziewczyną. Tymczasem Panna Młoda w Weselu jest zuchwałą, nieokrzesaną, wręcz prostacką postacią. Znajomi Wyspiańskiego mówili, że Panna Młoda najbardziej przypomina żonę autora Wesela.
Każdy krakowianin z elity obejrzał w teatrze Wesele. I ci wykształceni ludzie uwierzyli, że Panna Młoda jest prawdziwym odzwierciedleniem Jadwigi Mikołajczykówny. To umocniło ich niechęć do lubianego w Krakowie poety. Rydel nie chciał, żeby Jadwiga obejrzała Wesele i nigdy nie zabrał jej na tę sztukę. Zobaczyła ją dopiero po śmierci męża.
Jadwiga była chłopką, która zabrała krakowianom Rydla. Na każdym kroku dawano jej znać, że jest obca i niechciana w Krakowie. Lucjan zdawał sobie z tego sprawę i za wszelką cenę starał się chronić żonę. Lecz wszystkich przykrości nie mógł jej oszczędzić. A zaznawała ich za każdym razem, kiedy przebywała w Krakowie.
Helena, córka Rydlów, opisała w pamiętniku swój spacer z matką po Krakowie: „Jak spod ziemi wyrastały przed nią lub tuż obok różne paniusie ze środowiska mieszczańskiego Krakowa. Jedni mijając ją pluli jej pod nogi. Inne pokazując palcami mówiły głośno: to ta małpa, co Rydla zbałamuciła. Lub pytały: po ileż to Rydel płacił za tę dziadówkę”.
Lucjan lubił obdarowywać żonę nowymi strojami i pokazywać się publicznie u boku ukochanej. W jednym z listów napisał: „Żona moja musi ze mną wszędzie bywać, to nie tylnymi drzwiami na jakąś familijną kawę, gdy nie ma gości, ale musi wejść ze mną głównymi schodami, musi być uznana przez całe towarzystwo, gdyż inaczej ja także tam bym nie bywał”.
A ludzie w Polsce wierzyli, że krakowska inteligencja to szczyt dobrych manier.
Listy Rydla do żony pokazują, jak ważną była dla niego osobą i jak bardzo mu na niej zależało. Ich miłość trwała osiemnaście lat, do przedwczesnej śmierci Rydla. Zachorował na zapalenie płuc i zmarł w wieku 48 lat, w 1918 roku. Jadwiga odeszła dwadzieścia lat po nim.
Stanisław i Teodora
To małżeństwo, w przeciwieństwie do dwu poprzednich, nie było szczęśliwe. Stanisław Wyspiański dwa razy brał ślub z Teodorą Pytko, analfabetką, chłopką ze wsi Konary. Pierwszy ślub został unieważniony, gdyż Wyspiański nie przyznał się, że trzymał do chrztu drugie dziecko Teodory, które też było jego dzieckiem. Z jakiegoś powodu prawo kanoniczne nie zezwalało na sakramentalny związek takiej pary.
Kilka miesięcy po pierwszym ślubie biskup Jan Puzyna udzielił mu dyspensę. Wówczas Wyspiański i Pytko mogli legalnie zawrzeć małżeństwo. Świadkami na ślubie, i zarazem gośćmi, byli jedynie kościelny i wikary z kościoła św. Floriana w Krakowie.
Wyspiański był wielkim indywidualistą. Nie miał zbyt wielu przyjaciół. Żył w świecie własnych wizji. Do czasu, kiedy Teatr im. Słowackiego wystawił jego sztukę Wesele, nie był w Krakowie tak znany jak Tetmajer i Rydel. Dlatego o jego ślubie z chłopką dowiedziało się niewiele osób. Poza tym stronił od tak zwanego dobrego towarzystwa. Dla rodziny Wyspiańskiego ślub z wieśniaczką był hańbą. Uważali, że jest kobietą bez czci, brudną, brzydką, niezgrabną. I po części tak było.
Po studiach w Krakowie, w pracowni Jana Matejki, Wyspiański wyjechał na stypendium do Paryża. Prowadził tam nazbyt swobodne życie, zaraził się syfilisem. Gdy wrócił do Krakowa, zamieszkał w pokoju u ciotki, Joanny Stankiewiczowej, która go wychowywała po śmierci matki. Teodora Pytko pracowała u Stankiewiczowej jako służąca. Paliła w piecach, myła podłogi. Miała już nieślubnego syna z adwokatem, w którego domu wcześniej pracowała. Adwokat wyrzucił ją, kiedy zauważył jej zaokrąglony brzuch.
I właśnie u ciotki Stanisław poznał Teodorę. Za niedługo urodziła mu córkę. Wówczas Stankiewiczowa odprawiła ją. Razem z nią odszedł Wyspiański i zamieszkali razem.
Czy się kochali? Trudno odpowiedzieć. W każdym razie, gdy Pytko zaszła w drugą ciążę ze Stanisławem, ten żyjący w obłokach artysta wykazał się dużym poczuciem odpowiedzialności. Ze względu na dobro dzieci postanowił ożenić się z Pytko a także usynowić jej pierwsze dziecko. Rzekomo powiedział, że nie zostawi dzieciom bogactwa, ale przynajmniej będą mieć dobre nazwisko.
Po kilku latach, gdy Wyspiańskiemu zaczęło się lepiej powodzić, kupił dom w Węgrzcach pod Krakowem i tam zamieszkali. Uwielbiał swoje dzieci. Wszystkie słynne portrety dzieci, które namalował Wyspiański, przedstawiały jego córki. Jednak musiał je pozostawić, kiedy jeszcze były bardzo młode. Choroba robiła swoje. Kosztowna kuracja w Wiedniu nie pomogła. Rany ropiały i nieustannie się odnawiały. Wkrótce Stanisław nie mógł już utrzymać pędzla w dłoni. Nie wychodził z domu. Malował tylko to, co widział za oknem.
Teodora na swój grubiański sposób troszczyła się o męża. Lecz nie miała cierpliwości w pielęgnowaniu umierającego Stanisława. Nadużywała spirytusu ze śmietanką, pozostawiając męża samego na wiele godzin.
Po śmierci Wyspiańskiego przez kilka miesięcy nosiła żałobę, po czym wyszła za mąż za młodszego od siebie chłopa z Węgrzec. Zaczęła pić tak dużo, że rodzina Wyspiańskiego odebrała jej prawa do wychowywania dzieci.
Ryszard Sadaj