Niech ofiara Aleksieja Nawalnego obudzi amerykańskich polityków i pomoże stawić czoła Putinowi. Aby pomóc w jego pokonaniu, Zachód powinien wzmocnić wsparcie dla Ukrainy. Przywróćmy demokrację do centrum polityki zagranicznej. Takie nawoływania rozbrzmiewają w prasie USA po śmierci rosyjskiego opozycjonisty.
Siła, wytrwałość i odwaga Nawalnego kontrastują z niemocą tak wielu Amerykanów, którzy mają do czynienia z Putinem – zauważył komentator "New York Timesa" Nicholas Kristof. Jego zdaniem znacząca liczba amerykańskich liderów i ich popleczników, od Donalda Trumpa po Tuckera Carlsona, ulega rosyjskiemu prezydentowi.
„Najbardziej fundamentalny test naszej siły jest prosty: czy Stany Zjednoczone będą wciąż wspierać Ukrainę w próbie odpierania rosyjskich najeźdźców? Mam nadzieję, że poświęcenie Nawalnego pomoże nam odnaleźć wolę stawienia czoła Putinowi” – napisał Kristof. Przytoczył słowa Nawalnego, który kiedyś powiedział: „Jeśli zdecydują się mnie zabić, oznacza to, że jesteśmy niewiarygodnie silni. Musimy wykorzystać tę siłę”.
Uznał to za przesłanie dla członków Kongresu USA i prawicowych polityków. „Niech bohaterska ofiara Nawalnego ich obudzi” - apelował. W programie telewizji publicznej PBS - News Hour, David Brooks zwrócił uwagę, że Od Jimmy'ego Cartera aż do prezydentury George'a W. Busha, amerykańska polityka zagraniczna uważała za bardzo ważne popieranie demokracji. Ostatni trzej prezydenci, podkreślił, faktycznie odłożyli to na boczny tor.
„Ale demokraci w każdym państwie autorytarnym na świecie, z których Nawalny jest najbardziej odważnym przykładem (...), wciąż wierzą w demokrację. I to jest dla mnie przypomnienie, że (…) powinniśmy być po właściwej stronie historii. I powinniśmy wykorzystywać każdą przestrzeń, jaką mamy, aby ponownie wprowadzić demokrację z powrotem do centrum amerykańskiej polityki zagranicznej” – dodał Brooks.
Ukrainę uznał za początek ekspansyjnych zakusów Putina, a Polaków - za zaniepokojonych nie bez powodu. Jako błąd określił niedostarczenie od razu Ukraińcom każdego niezbędnego systemu uzbrojenia.
CNN wskazał na diametralnie różne stanowiska Joe Bidena i jego prawdopodobnego rywala w listopadowych wyborach - Trumpa, jak zdecydowanie przeciwdziałać Rosji i Putinowi.
Przypomina wypowiedź prezydenta, że Putin ponosi odpowiedzialność za śmierć Nawalnego i jest to kolejny dowód na jego brutalność. Jak jednocześnie akcentuje CNN, Trump nie wspomniał o tym i koncentrował się m.in. na swoich procesach, imigracji i republikańskiej konkurentce Nikki Haley.
„Dla Demokratów i mniejszości Republikanów, którzy są zwolennikami silnej amerykańskiej obecności w Europie w ramach sojuszu obronnego NATO, śmierć Nawalnego była kolejnym ponurym przypomnieniem o brutalności Putina i konieczności działań prowadzonych przez USA w celu izolacji Moskwy. Ale dla sceptyków w obozie Trumpa nie było jasne, czy nawet śmierć w notorycznie brutalnym obozie więziennym głównego krytyka Putina zmieni coraz mocniejsze stanowisko, że agresja Rosji nie wymaga już stanowczych zachodnich odwetów, a niemal 80-letnia poprowadzona przez Amerykę architektura bezpieczeństwa w Europie jest przestarzała” – oceniła CNN.
Portal Politico publikuje artykuł byłego więźnia politycznego, współwłaściciela Jukosu Michaiła Chodorkowskiego. Wzywa on Rosjan do wyrażenia swojego sprzeciwu, poprzez dopisanie nazwiska Nawalnego na kartach do głosowania 17 marca, na cześć najnowszej i najbardziej prominentnej ofiary reżimu.
„Teraz Putin ma krew Nawalnego na rękach, podobnie jak krew tak wielu przed nim. Niech to rozbudzi świat, (…) zabójczy reżim Putina jest nielegalny i powinien być traktowany jako taki” – pisze autor tekstu.
Przypomina o gratulacjach ze strony zachodnich przywódców w poprzednich wyborach, chociaż dopuścił się aneksji Kremla. Przekonuje, że Putin nigdy nie odejdzie z urzędu dobrowolnie. Nawołuje, by Zachód wzmacniał wsparcie dla Ukrainy, aby pomóc w pokonaniu Putina.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)