W Oregonie stwierdzono przypadek dżumy dymienicy u człowieka; prawdopodobnie zaraził się od chorego kota. Dżuma jest tam rzadka, ale już wcześniej się zdarzała - w przeciwieństwie do wirusa Alaskapox. Związany z nim pierwszy przypadek śmiertelny stwierdzono niedawno na Alasce.
Zakażony dżumą człowiek i jego bliscy dostali leki - poinformowali przedstawiciele służby zdrowia. Uważa się też, że miejscowi nie są zagrożeni - podała agencja AP.
Próbowano leczyć również kota; nie przeżył.
Dżuma to choroba zakaźna, która może dotykać ssaki. Wywołuje ją bakteria Yersinia pestis, przenoszona przez gryzonie i pchły. Bakterie te na różnych powierzchniach giną m.in. pod wpływem światła słonecznego - przypominają amerykańskie Centra Prewencji i Kontroli Chorób (CDC, Centers for Disease Control and Prevention). Podejrzewanych o bycie zakażonymi ludzi i zwierzęta leczy się zwykle antybiotykami.
Dżuma może się objawiać na kilka sposobów. Może na przykład - co zdarzyło się u chorego z Oregonu — jako dymienica zaatakować węzły chłonne, wywołując gorączkę, ból głowy, znaczne osłabienie i bolesny obrzęk węzłów chłonnych. Zwykle dochodzi do tego po ukąszeniu przez zakażoną pchłę - przypominają CDC.
Dżuma posocznicowa ma miejsce, kiedy bakteria trafi do krwiobiegu. Dzieje się tak, kiedy zakażenie nie zostaje w porę wykryte, a leczenie - wdrożone. Dochodzi wówczas do gorączki, dreszczy i osłabienia, a także bólu brzucha, szoku i innych objawów, np. wybroczyn lub poczerniałych palców i nosa.
Według CDC również ta forma to efekt ukąszenia pchły - albo kontaktu z zakażonym zwierzęciem. Najpoważniejszą postacią choroby jest dżuma płucna, która następuje, gdy bakteria dostanie się do płuc. Dochodzi wtedy do gwałtownie postępującego zapalenia płuc, któremu towarzyszą inne wymienione objawy. To jedyna forma dżumy, która może się przenosić z człowieka na człowieka drogą kropelkową.
Wszystkie formy leczy się antybiotykami, a ludzie, którzy szybko poddali się leczeniu, mają większą szanse na pełen powrót do zdrowia - przypomniały CDC.
Na zachodzie USA dżuma nie zdarza się często - w skali roku stwierdza się jej kilka przypadków. Nie jest też ona całkiem nieznana - w przeciwieństwie do wirusa Alaskapox, wywołującego rzadką chorobę, którego pierwszy przypadek śmiertelny stwierdzono na Alasce w końcu stycznia.
O przypadku starszego mężczyzny z półwyspu Kenai na południu Alaski - pierwszej osoby, która zmarła po zarażeniu się chorobą wywoływaną przez wirus Alaskapox - media poinformowały w poniedziałek. Pomimo leczenia w szpitalu zmarł on pod koniec stycznia z powodu niewydolności oddechowej i niewydolności nerek. Według informacji podanych przez Departament Zdrowia Alaski zażywane wcześniej leki osłabiły jego układ odpornościowy, przez co choroba mogła mieć przebieg cięższy od typowego.
Zmarły był dopiero siódmą osobą z potwierdzonym zakażeniem AKPV od 2015 roku, kiedy po raz pierwszy zidentyfikowano tego wirusa u dorosłej osoby z Fairbanks. Wszyscy poprzedni zakażeni przeszli infekcję łagodnie, bez potrzeby leczenia.
Choć dokładnie nie wiadomo, jak doszło do śmiertelnej infekcji (pierwsza zmiana skórna pojawiła się we wrześniu 2023), według informacji podawanych przez władze możliwe, że również (jak w przypadku dżumy z Oregonu) ma to związek z bezdomnym kotem, którym mężczyzna opiekował się w swoim domu, i który go podrapał. Jednak badanie kota nie wykazało obecności wirusa AKPV.
Wirus Alaskapox (dosłownie "ospy alaskańskiej") należy do rodzaju Orthopoxvirus, podobnie jak wirusy ospy małpiej i ospy krowiej, które również powodują zmiany na skórze. Wirus AKPV występuje głównie u małych ssaków ze stanu Alaska (na przykład norników i ryjówek), rzadko przenosząc się na ludzi. Objawami zakażenia są zmiany skórne, obrzęk węzłów chłonnych i ból mięśni.
Według ekspertów "ospa alaskańska" nie wydaje się stanowić poważnego zagrożenia, szczególnie w porównaniu z innymi chorobami przenoszonymi przez zwierzęta, takimi jak Ebola, SARS, Covid-19 czy zwłaszcza wścieklizna, w przypadku której śmiertelność wynosi 100 proc., o ile w porę nie zostanie podana szczepionka.
Choć nie ma na razie dowodów, by AKPV mógł być przenoszony pomiędzy ludźmi, na wszelki wypadek departament zdrowia Alaski zalecił chorym zabezpieczanie zmian skórnych bandażami. Specjaliści zalecają mieszkańcom stanu zachowanie ostrożności w kontaktach z małymi dzikimi ssakami, co w tamtejszych realiach oznacza zwłaszcza noszenie rękawiczek w czasie polowań czy opróżniania zastawionych pułapek - oraz mycie rąk po powrocie do domu. (PAP)
Paweł Wernicki, Anna Ślązak