W Kalifornii we wtorek nadal obowiązuje alarm powodziowy. W wyniku gwałtownej burzy w niedzielę zginęły w tym amerykańskim stanie co najmniej trzy osoby, a w ostatnich dniach prawie pół miliona domów zostało pozbawionych prądu - poinformowały władze.
W poniedziałek w Kalifornii i południowo-zachodniej części Arizony wydano ostrzeżenia przed powodziami, silnym wiatrem i burzą, wezwano też mieszkańców do ograniczenia podroży samochodem.
"To poważna burza z niebezpiecznymi konsekwencjami, które mogą potencjalnie zagrozić życiu" - ostrzegł gubernator Kalifornii Gavin Newsom, ogłaszając stan wyjątkowy w ośmiu południowych powiatach stanu.
Burza, która dotknęła Zachodnie Wybrzeże, spowodowała podtopienia i lawiny błotne w całym regionie.
Władze ostrzegają mieszkańców, aby byli ostrożni, ponieważ deszcz ma trwać nawet do środy. Według danych Narodowej Służby Pogodowej (NWS) od niedzieli w rejonie Los Angeles spadło ponad 25 cm deszczu.
Prezydent USA Joe Biden rozmawiał z gubernatorem Kalifornii Newsomem i burmistrz Los Angeles Karen Bass, zobowiązując się do zapewnienia pomocy federalnej obszarom mocno dotkniętym przez kataklizm pogodowy - podał Biały Dom.
Departament Policji Los Angeles poinformował, że od początku burzy miały miejsce dziesiątki kolizji drogowych, a straż pożarna powiadomiła o 130 incydentach powodziowych. (PAP)